Cytując Gustawa (9)
Rozpatrując problem stringów i legginsów, przypomniałam
sobie Zdzicha. Zdzich to jeden z moich znajomych, rolnik, który zaparł się
onegdaj, żeby znaleźć sobie kobietę. Babeczka miała być ładna, miła, oszczędna,
robotna, uzdolniona kulinarnie, prócz tych niewątpliwych zalet, nie powinna się
domagać ślubnej obrączki. Oprócz wymienionych przymiotów ta ewentualna kandydatka
na Zdzichową kurę domową miała koniecznie nosić stringi, bo nic go bardziej nie
obrzydzało niż bawełniane matki typu mama size. Zdzich lubił dzielić się ze mną
swoimi wrażeniami po kolejnych randkach, za każdym razem dodając, że musi męczyć
się i nieustannie szukać, bo „nam nie wyszło z mojej winy”. Na początku
tłumaczyłam, że w kontaktach koleżeńskich brakuje miejsca na jakiekolwiek
połączenie „wyjścia” z „nami”, potem machnęłam ręką, bo ileż można się spierać?
Słuchając narzekań Zdzicha na niedostatek kobiet o wymaganych przez niego
zaletach, ośmieliłam się zapytać, co on oferuje w zamian za te wszystkie plusy dodatnie.
Spojrzał na mnie spode łba i rzekł, że on sam w sobie jest wartością dodaną. Robotny
jest, w domu kominek zainstalował, babie ciepło będzie, lodówki mięsem
załadowane, auto na chodzie, do miasta dojechać można, czego chcieć więcej? Poza
tym jak jest tęga zima i stawy wokół domu zamarzają, to na łyżwach może
kilometrami jeździć, bo taką ma kondycję, co jednoznacznie sugeruje, że ta
fizyczna kondycja przekłada się realnie na korzyści erotycznego charakteru; rododendronów
wokół domu nasadził kupami, a jego synowie ukończyli prestiżowe kierunki i
jeżdżą po świecie, nie plącząc się po chałupie. Jeden wprawdzie został, bo ani się
uczyć, ani pracować mu się nie chce, ale to tylko szczegół. Ostatecznie w
każdej rodzinie może się znaleźć czarna owca, a Zdzichu cały czas ma nadzieję,
że u jego najmłodszej latorośli obudzi się kiedyś polityczne myślenie, podejmie
pracę i zwolni ojca z obowiązku alimentacyjnego. Zresztą, jak się gotuje
jednemu chłopu, to i drugi się pożywi, więc jego syn-pasożyt nikomu
przeszkadzać nie powinien. Przypomniał mi się Zdzichu, bo postać z niego
nietuzinkowa i jest on po części reprezentantem swojego gatunku, który to
uważa, że sam fakt noszenia spodni uprawnia do wysokiego mniemania o osobniku
te spodnie noszącym. Ciekawość mnie zżerała, czy Zdzichu znalazł w końcu ten
swój chodzący ideał, więc do niego zadzwoniłam. Ucieszył się, słysząc mój głos
w słuchawce i zaraz po tym zapytał, czy w końcu zmądrzałam i przyjmuję jego
ofertę gospodarczo-erotyczną, bo właśnie pogonił babę i ma wakat, na którym
chętnie by mnie widział. Przez chwilę dąsał się, słysząc moją odmowę, ale że
pamiętliwy nie jest, opowiedział mi o swoim ostatnim romansie, sugerując, że
było ich kilka przez ostatnie miesiące, kiedy to o nim nie pamiętałam. Wypędzona
przez Zdzicha babeczka spełniała wiele z pożądanych przez niego cech i początek
ich znajomości był nader burzliwy erotycznie. Jednak na Zdzichowe nieszczęście
mrozów tęgich u nas za często nie ma, więc kobieta nie mogła sprawdzić jego
zmagań z lodem, za to ta ostatnia, która dała się nabrać na te plusy dodatnie,
rychło zauważyła, że w domu pozostał co najmniej jeden syn, który w dalszym
ciągu ma kłopoty ze skończeniem zawodówki, a jego matka Zdzichowi rozwodu dać
nie chce; nie uszło jej uwagi, że opiewane przez niego rododendrony coś
podgryzło i szlag je trafił. Na koniec Zdzich przyznał przygnębiony, że Jolanta
z własnej i nieprzymuszonej woli zwinęła swoje manatki i odeszła, mimo że
klęczał przed nią i błagał, aby została. Tak więc i nieznanej mi osobiście
Jolancie udało się wymigać z rolniczych planów Zdzicha, a i ja odetchnęłam z ulgą,
gratulując sobie, że onegdaj nie dałam się nabrać na jego zapewnienia o
sielskiej przyszłości u jego boku, choć moja ciotka, kobieta wredna okrutnie, stwierdziła z żalem, że nawet
Zdzich mnie nie chciał, dodając na koniec … „ lata lecą, a w krok nic”.
Superowe miejsce, sprawdź także http://www.energiaduchowa.pl/rytualy-egipskie/
OdpowiedzUsuń