E jak Ewa (153)
Ewa też coraz częściej dochodziła do tego samego wniosku.
Matka jak zwykle martwiła się byle czym. Zresztą, może tej nowej flamy Zbyszka
nie powinno się bagatelizować? Ostatecznie miała coraz większy wpływ na jego życie.
Ich życie ulegało jakiejś normalizacji, a problemami brata postanowiła się już
nigdy więcej nie przejmować. Już dosyć tego, stwierdziła. Był przecież dorosły,
sam o siebie powinien dbać. Niech sam pije piwo, którego sobie nawarzy, a coś
jej się zdawało, że nieraz je będzie musiał wypić. Ale matka się znowu
zamartwiała, a ciotki znosiły jej coraz to inne wiadomości na temat nowej
kandydatki na synową. Ewa przestała uczestniczyć w ich burzliwych naradach.
Miała tego wszystkiego serdecznie dość. Interesowała ją tylko Jagoda i nikt poza
tym. Prawdę mówiąc, nie miała kim się więcej interesować. Nikogo nie poznała, a
Maciek nie zadzwonił ani razu od tamtego dnia, gdy ostrzegł ją przed Aliną.
Westchnęła ciężko. Miała jednak rację, myśląc, że wcale mu na niej nie
zależało. Gdyby było inaczej, nie zrezygnowałby z niej tak łatwo. Ale szkoda, przyznała
w duchu, naprawdę szkoda.
– Ty wiesz, że ta Halinka Jędrzeja chodzi znowu z podbitym
okiem? – głos matki wyrwał ją z zadumy.
– Co? Znowu? Ale to głupia baba, po co z nim siedzi? I co?
Znowu na mnie zrzuca winę?
Krystyna pokiwała potakująco głową.
– A jak! Wszystkim opowiada jak to pewna biuralistka – matka
spojrzała na nią tak wymownie, że Ewa nie miała najmniejszych wątpliwości o
jaką biuralistkę chodzi – namawia Jędrzeja, żeby dom zadłużył i samochód jej
kupił, a ponieważ ona się temu sprzeciwiła, to oberwała.
– Ludzie! – Ewa szepnęła ze zgrozą – co za głupia baba. I co
z taką zrobić? Przecież ona całkiem nienormalna jest.
– No pewnie, że całkiem nienormalna! Stara Barcikowa od rana
lata po chałupach i prostuje rewelacje „synowej”, a Jędrzej znów tej swojej
wygarbował skórę. Ale to na niewiele się zda. Jędza z niej taka jakich mało.
Ona po prostu nas wszystkich szczerze nienawidzi.
– Ale za co? Przecież ja jej nawet nie znam!
– Ty też za mądra nie jesteś, wiesz? Mało to razy pod naszym
domem serenady wyśpiewywał? A jak wszystkim się chwalił, że jest w stanie ci
nowe auto od ręki kupić i nowy dom postawić? Ty byś się nie denerwowała? A ta
Halinka przecież prymitywna jakaś, kto wie, czy nie upośledzona jaka, to i
zagrożona się czuje ze strony biuralistki.
– I ta biuralistka! – Ewa nie kryła pasji. – Co to za
przezwisko jakieś? Skąd ona to wytrzasnęła? Może i dobrze Jędrzej zrobił, że
jej gębę obił. Krystyna popatrzyła na nią z niemą zgrozą.
– No coś ty! Chyba nie mówisz poważnie? On za słodki nie jest, sama
wiesz, a ona taka sama jak i on. Ten sam poziom. Ale żeby tak bił bez opamiętania?
Co to za życie jest? Jak oni to swoje dziecko wychowają w takiej rodzinie? Ależ
on się tak na ciebie zawziął. Tylko ty i ty. I tak od dziecka. Nikt mu do
rozumu przemówić nie mógł i tak do dziś zostało
Komentarze
Prześlij komentarz