E jak Ewa (150)
Wprawdzie wspominał już kilkakrotnie o ślubie, ale Aśka
wiedziała swoje. Alimenty i tak zapłaci, a w razie czego nie będzie miał
żadnych praw. Nie, Aśka nie popełni po raz drugi tego samego błędu. Nie
pozwoli, żeby ktoś zupełnie obcy miał prawo wtrącać się do jej życia. Nawet
matka nie miała takiego prawa. Łaski przecież nie robiła, pozwalając jej mieszkać
w swoim mieszkaniu. Ostatecznie, też przyczyniła się do zmarnowania jej życia.
Gdyby nie te jej ciągłe pretensje, jej życie potoczyłoby się inaczej. Złapała
się tego Zbyszka jak tonący brzytwy. I
wszystko przez matkę. Nigdy nie była z niej zadowolona, ciągle tylko wygłaszała
jakieś kazania i umoralniała. Czy ona mogła kiedy porozmawiać tak szczerze z
matką? Nigdy. Mogła liczyć co najwyżej
na kolejne joby z jej strony. Inni mieli normalne matki, a ona? Rozżaliła się
nad sobą, przypominając sobie moment, kiedy to przedstawiła matce swój pomysł
na życie. Czy stałoby się coś, gdyby wtedy pozwoliła jej zostać fryzjerką? Ale
matce to się nie spodobało, miała inne ambicje, zmusiła ją, żeby poszła do
liceum i co z tego wszystkiego wyszło? Ani liceum, ani matury, ani zawodu. A
teraz ona skazała na taki sam los swoją własną córkę, bo Ewka też miała
ambicje. Oj, ta to dopiero je miała! Była pewnie jeszcze gorsza od jej matki.
Ona też pewnie spapra Jagodzie życie, wymagając posłuszeństwa i kolejnych
fakultetów, a najgorsze w tym wszystkim było to, że Aśka, jej prawdziwa matka,
nie mogła nic na to poradzić. Tak sama sobie narobiła.
Wyjęła z lodówki butelkę wody mineralnej i upiła spory łyk.
To dziwne, jak często teraz, na krótko przed porodem, myślała o Jagodzie. Do
tej pory mało co ją wspominała, bo wspomnienia bolały. Co się z nią teraz
dzieje? I po co właściwie demonizowała
tę całą Ewkę i jej matkę? Zaczęła uspokajać samą siebie. Obie kochały Jagodę
tak, że i ona tak nie potrafiła, stwierdziła z niechęcią. One jej nie
skrzywdzą, na pewno nie. Może w ich domu Jagoda nie zbuntuje się przeciwko nim
tak jak ona przeciwko swojej matce? Może Ewka znajdzie jakąś drogę porozumienia
z dorastającą dziewczyną i wykieruje ją na ludzi? Przecież jest nauczycielką,
do jasnej cholery, zdenerwowała się, przypominając sobie wyraz twarzy
szwagierki. Nie, stara Napierska nie pozwoli skrzywdzić Jagody, zapewniła samą
siebie. Nawet jeśli mała zechce zostać fryzjerką, to stara jej na to pozwoli,
nie pytając Ewki o zdanie.
Jakie to dziwne, spostrzegła, że nie myślała wcale o Zbyszku
i jego wpływie na wychowanie córki, ale była całkowicie pewna, że on zwalił
wszystkie problemy z tym związane na matkę i siostrę. Zawsze tak było. Zresztą,
ona też lubiła to robić, gdy jeszcze u nich mieszkała.
Od rozwiązywania problemów i płacenia rachunków mieli Ewkę,
a ta głupia, chociaż się nieraz buntowała, i tak dawała się w to wszystko
wrobić. Ciekawe jak teraz jest między nią a Maćkiem? Widziała go kilka razy w
mieście, ale zawsze był wtedy sam. Ktoś kiedyś jej wspomniał, że przedtem
często przebywał w towarzystwie Ewki, ale od jakiegoś czasu to się wszystko
zmieniło. Miała rację, podejrzewając, że coś tam między nimi zaiskrzyło. Na
pewno też nie myliła się, przewidując, że Ewkę nieźle rąbnie, gdy się dowie o
niej i Maćku. Widać, musiało ją mocno trzepnąć, że od tamtej pory nikt ich razem
nie widział.
Komentarze
Prześlij komentarz