E jak Ewa (145)



145.
– Rany boskie! – Ewa nie wiedziała, czy się dziwić, cieszyć, zgorszyć, czy może oburzyć.                                  
– Stary piernik, no po prostu stary piernik – wydukała.
– Nie taki znowu stary – zaoponował Makary – a z drugiej strony to facet ma dobry gust, nie uważasz?
– Nic już z tego nie rozumiem – wyszeptała.
– Oj, co tu jest do zrozumienia? – Zniecierpliwił się. – Jeszcze kilka tygodni i uwolnię się od Aliny, dyrektora i od was wszystkich, ale ty tu niestety zostaniesz. Nic mi się przecież nie stanie, jak się od czasu do czasu umówię z Aliną i pozamykam wszystkim gęby. A co najważniejsze, Alina nie będzie mogła wygadywać o tobie tych wszystkich bzdur. Ty wiesz, że ona nawet do tego twojego… chłopaka wydzwaniała? – Zawahał się na moment.
– Do jakiego chłopaka? – żachnęła się. – Co to za głupoty jakieś?
– Okej, to nie do chłopaka, ale do niego dzwoniła i to kilka razy. Powiedziała mi o tym przedwczoraj.
– Wiem, Maciek do mnie zaraz potem zadzwonił, zresztą, ona też mi to powiedziała – odparła zrezygnowana.
– No, przecież ci mówiłem, że to wariatka, to mi nie chciałaś wierzyć – stwierdził
z zadowoleniem. – Ale muszę ci powiedzieć, że nie była zadowolona z rozmowy z tym Maćkiem. Musiał ją potraktować, że tak powiem, po macoszemu, bo się trochę wściekła, mówiąc o tym. Nie zdołała go przekonać, że jesteś jednocześnie pożeraczką męskich serc, wredną babą i harpią. O, i kazał jej się leczyć, serio. Tak jej poradził – zaśmiał się.
Alina powiedziała chyba coś zabawnego, bo dyrektor ryknął na cały pokój, uderzając jednocześnie dłońmi w stół.
– Makary – Ewa popatrzyła mu w oczy – nie musisz się dla mnie poświęcać, naprawdę. Jest mi bardzo miło, że chcesz, ale nie rób niczego wbrew sobie. Ja sobie poradzę i z Aliną, i z dyrektorem, i z każdym innym.
Uśmiechnął się lekko i dotknął jej dłoni.
– Wcale się nie poświęcam. Robię to z przyjemnością. Wiesz, jesteś jak dotychczas jedyną kobietą, z którą…, w moim typie, o, to dobre stwierdzenie, i gdyby nie różne inne… przeciwności i zobowiązania, to kto wie… Może musiałabyś się ode mnie opędzać tak jak ja od Aliny? Nie myśl, że się poświęcam. Nawet nie wiesz, jakie to wspaniale uczucie wyprowadzać tę wariatkę w pole. Czy ty wiesz, że ona też zaczęła szukać pracy w Poznaniu? A tak na marginesie, to ten facet, ten Maciek, to fajny gość. Od razu go polubiłem. Nie wiem, co tam między wami zaszło, ale nie warto tak długo trzymać urazy. Naprawdę nie warto. Wiesz, czasami dobrze zobaczyć w człowieku tylko człowieka i zrozumieć, że ma wady, dając mu szansę na poprawę. 
 Ewa zamilkła. Ciekawe jakie to okoliczności sprawiają, że znane mu kobiety nie są jego typie? Czyżby podejrzenia Aliny co do preferencji seksualnych Makarego nie były zupełnie bezzasadne? A niech to wszystko dunder świśnie, zdenerwowała się. Czy to wszystko jest takie ważne? Przecież i tak nie rozwiąże tej zagadki. A tak naprawdę, najważniejsze było to, że miała przyjaciela, bo czyż Makary nie był jej przyjacielem? Który inny zdecydowałaby się na randki ze świrnięta Aliną po to tylko, by odciągnąć jej uwagę? Tak, Makary był niewątpliwie jej przyjacielem, a co do Maćka… Czy ktoś musiał jej ciągle przypominać, że fajny z niego facet? Ludzie czasami byli bardzo dziwni. Zachowywali się tak, jakby to od niej zależały wszystkie sprawy. A przecież tak wcale nie było.

Komentarze

Popularne posty