E jak Ewa (144)
– Boże, Alina, ty rzeczywiście nie masz wszystkich pod
sufitem! – wrzasnęła Ewa – ty się lecz, ty nienormalna jesteś, wiesz o tym? Coś
ty najlepszego zrobiła? I o co ci chodzi, co? O co ci chodzi? – zajęczała
prawie.
Alina niespokojnie przemierzała gabinet wzdłuż i wszerz. Nie
odzywała się przez dłuższą chwilę, jakby analizując słowa Ewy.
– Ewa, coś ze mną jest nie tak? – Stanęła przed nią z
założonymi na piersiach rękami.– Ze mną jest coś nie tak, prawda? Nie byłam w
stanie zapanować nad gniewem. Po prostu nie byłam w stanie. Gdybyś wtedy przede
mną stanęła, obdarłabym cię żywcem ze skóry i, wierz mi, wcale teraz nie
żartuję! Obwiniałam ciebie za wszystko, po prostu za wszystko.
– Ty jeszcze pytasz? Ty wariatko jedna! – Ewa coraz głośniej
krzyczała. – Coś ty najlepszego zrobiła? Teraz już wszystko rozumiem! Wszyscy
tak jakoś dziwnie na mnie patrzyli, niektórzy nawet przestali się do mnie
odzywać, a ja nie wiedziałam, o co im wszystkim chodzi. Makary tylko od czasu
do czasu usiłował coś dać mi do zrozumienia, ale ja w swojej głupocie nie
przyjmowałam tego do wiadomości. Alina, coś ty najlepszego zrobiła? –
powtarzała prawie bezmyślnie – dyrektora we wszystko wmieszałaś? To ty nie
wiesz, że to idiota?
Alina stała przed nią ze spuszczoną głową, kiwając się
miarowo w przód i w tył. Ewa miała ochotę potrząsnąć nią i to porządnie.
– Właśnie dlatego go wmieszałam – zaczęła cicho – chciałam,
żeby uprzykrzył ci życie. Byłam wściekła. Myślałam, że Makary ucieka ze względu
na ciebie, ale on mi to wszystko wytłumaczył. Uwierz mi, naprawdę jest mi
bardzo przykro. – Ewa miała mętlik w głowie. Alina zrobiła przed nią to dziwne
wyznanie własnych win, bo Makary jej wszystko wytłumaczył? Co mógł jej
wytłumaczyć? Przecież jeszcze do niedawna w ogóle nie chciał z nią rozmawiać, a
raptem coś jej tam tłumaczył? Co jej mógł wytłumaczyć?
– Co ci wytłumaczył? – spytała. – Nie rozumiem, o czym ty w
ogóle teraz mówisz.
– Ach! Nie ma o czym mówić – Alina lekceważąco machnęła ręką
– gdybyś mi od razu powiedziała, że nie byłaś z nim sam na sam w żadnym kinie i
w ogóle, to by do niczego nie doszło. Ale ty się zachowywałaś jak ta ciemięga,
to masz za swoje.
– Jak ciemięga? Ty Alina to już całkowicie głupia jesteś,
wiesz?
– Oj, wiem, wiem – zaświergotała – a ty wiesz, że dzisiaj
idę z Makarym do kawiarni?
I właściwie to dobrze
się stało tak jak się stało, bo inaczej to dyrektor by z nim nie rozmawiał i
Makary nie miałby okazji do rozmowy ze mną, więc mam nadzieję, że to wszystko
zrozumiesz. Ostatecznie, co się takiego stało?
– Co się stało? Dobre sobie! A inni też zrozumieją? Jak myślisz?
– Inni? – zaśmiała się. – Masz na myśli tę głupią bandę? Co
się przejmujesz, wystarczy,
że zobaczą, jak ze
sobą rozmawiamy i plotki ucichną. A dyrektorem się wcale nie przejmuj, dam mu
popalić, to od razu o tobie zapomni.
– No nie wątpię, nie wątpię. – Ewa wyszła z gabinetu Aliny.
Nie mogła się skupić. Zdenerwowała się tym, co usłyszała. Jak ta Alina mogła
zrobić coś takiego? Czyżby Maciek miał naprawdę rację, twierdząc, że Alina jest
niezrównoważona psychicznie? Dzwoniła do dyrektora ze skargą na nią? I co
powiedziała? Że odbiła jej Makarego? Tak powiedziała Maćkowi. To ci dopiero
idiotka skończona. I ten dyrektor. Taki sam. Umoralniał Makarego? Szkoda, że
tego nie słyszała. Co mógł mu takiego powiedzieć, że ten raptem zauważył Alinę
i zaczął się z nią umawiać? Jakoś nie mogła uwierzyć w to nagłe
zainteresowanie, chyba że… Makary kilka razy powtarzał, że zrobi wszystko, żeby
jej nie zaszkodzić. Czyżby starał się w ten sposób załagodzić ten głupi spór? Zastanowiła
się przez chwilę. To by miało sens. Do jego wyjazdu pozostało tylko kilka
tygodni. Może postanowił się poświęcić i w ten sposób uspokoić Alinę?
Komentarze
Prześlij komentarz