E jak Ewa (141)
Jeszcze raz sprawdziła wzrokiem cały pokój, poprawiła
niewidzialną fałdkę na firanie, wygładziła obrus na stole. Oceniła, że rzeczy w
szafie ułożone są równo, prawie pod linijkę.
Tyle lat znała Matyldę, a wciąż miała tremę przed spotkaniem
z nią, nawet teraz, gdy teściowa, a właściwie była teściowa, nie miała
najmniejszego prawa do robienia jej uwag.
Do przyjazdu pociągu zostało jeszcze trochę czasu. Będzie
musiała wyjść po nią na stację. Jak to się stało, zadała sobie pytanie, że
zaprosiła Matyldę do siebie na Wielkanoc? Ale czy raczej nie powinna zapytać,
jakim sposobem Matylda zdołała się do niej wprosić? Zadzwoniła ni z gruszki, ni
z pietruszki, opowiedziała jej o swoich wszystkich dolegliwościach, a potem powiadomiła,
że przyjeżdża do niej na święta, a ona zachowała się jak panienka z dobrego
domu i nie zdołała się z tego jakoś wyplątać. Hanka śmiała się potem całe
popołudnie, nawet Krystyna dobrze się bawiła. Niech to cholera! Czego ta
kobieta od niej chciała? Miała swoje dzieci, a ciągnęła się taki kawał, żeby
spędzić Wielkanoc z nielubianą byłą synową? Pewnie się pokłóciła z dziećmi i
nie miała dokąd zwiać, więc wybrała ją. To było bardzo prawdopodobne, bo
Matylda, jak każdy konfliktowy człowiek, kłóciła się ze wszystkimi bardzo
często, a najczęściej z własnymi dziećmi, na których próbowała wciąż coś
wymusić, nie zważając na to, że mają ponad pięćdziesiąt lat. Zosia pamiętała
tamtą historię z bratem teściowej. Zaraz po wojnie wyjechał do Niemiec,
urządził się tam, ożenił, nieźle mu się powodziło. Pomagał rodzeństwu jak mógł.
Matylda często do niego jeździła i za każdym razem wracała z dodatkowym
neseserem. Tamtego lata też było tak samo. Cała rodzina podziwiała te nowe
firany i narzuty na kanapy, siostra Matyldy dostała ładny obrus i wszystko
byłoby w porządku, gdyby ten ich brat nie zapragnął spędzić Bożego Narodzenia w
Polsce. Wtedy się okazało, że firany i narzuty były dla Eli, tej drugiej
siostry. Matylda przez miesiąc ukrywała się u niej i Leszka, a potem przez
następne pół roku chodziła ciężko obrażona na cały świat. Przyjazd Matyldy nie
był Zosi na rękę. Miała swoje plany na te pierwsze święta w swoim mieszkaniu. W
pierwszy dzień świąt zaprosiła ją Krystyna, drugi wszyscy mieli spędzić u niej,
w jej mieszkanku. Ewa się śmiała, że będzie musiała wystawić kilka krzeseł na
balkon, by się pomieścili, ale to nie było istotne. A tu Matylda wyskoczyła z
tą swoją wizytą, która wymusiła zmianę planów. W drugi dzień, zamiast gościć
siostry, pójdzie z teściową do Hanki. Hance takie rozwiązanie się spodobało, bo
ciągle miała pretensje o ten pierwszy dzień świąt u Krystyny. Wszak to ona była
z nich wszystkich najstarsza… Ciekawe, ile teściowa zamierzała u niej siedzieć?
Może powie coś o Leszku? Zosia postanowiła, że sama nie zapyta, choć ciekawość
ją po prostu zżerała. A może Leszek zerwał z tą malowaną lalą i chce do niej
wrócić? A jeśli Matylda z tego właśnie powodu do niej przyjeżdżała? Żeby w
imieniu syna prosić, by do niego wróciła? Nagle zrobiło jej się gorąco i
poczuła, że musi usiąść. Jakby się zachowała, gdyby to się okazało prawdą? Co
by miała zrobić? Zaśmiać się Matyldzie twarz i powiedzieć, że teraz to ma jej
syna głęboko w dupie? Rzucić jej się na szyję, przytulić, rozpłakać ze
szczęścia? I co potem? Znowu wrócić? Do Leszka? Przecież ją zdradził, zresztą,
co tam zdradził! Zranił, upokorzył, zdeptał! Miałaby znowu dać mu szansę? Już
poskładała swój świat w całość, miałaby go od nowa burzyć i mieć nadzieję na
dobrą wolę Leszka? A jeśli by jej nie wykazał? Co by zrobiła, gdyby za rok, za
kilka lat znowu poznał jakąś następną Patrycję? Miałaby siły, żeby spakować
walizki i wrócić do Krystyny, zwalić jej się na głowę, zburzyć jej spokój? Czy
Leszek był tego rzeczywiście wart? Rozejrzała się ponownie po pokoju. Mały,
ciasny, ale własny. Niektórzy marzą o takim przez całe życie. Ani Leszek, ani
Matylda nie są warci tego, żeby się rozstawać z tym mieszkankiem. Spojrzała na
zegarek. Właściwie to zdąży jeszcze upiec ciasto. Ciekawe czy tym razem Matylda
ośmieli się ją pouczać.
Komentarze
Prześlij komentarz