E jak Ewa (134)



– Wiem, też mi to dano do zrozumienia. – Ewa wzruszyła ramionami.
– Ewa – popatrzył jej w oczy – naprawdę mi przykro, przepraszam cię.
– Daj spokój, to nie twoja wina, że ludzie plotkują. Plotkowali, plotkują i będą plotkować, taka już ich natura. Powiedz mi, Makary – zawahała się – czy to prawda, że odchodzisz? Dlaczego?
Siedział ze spuszczoną głową i Ewie zdawało się, że nie dosłyszał jej pytania. 
– Naprawdę zmieniasz pracę? – powtórzyła. – To dlatego Alina zamknęła się w klasie i nie schodzi na dół?
–Tak, to prawda. Chyba to dlatego Alina nie schodzi do pokoju na przerwach. Tak mi się przynajmniej wydaje. Zadzwoniła do mnie któregoś wieczora z wymówkami. Moje odejście potraktowała jako ucieczkę, zwykłą rejteradę. Wyobrażasz to sobie? Nie zadzwoniła, żeby  ze mną rozmawiać. Ciągle tylko pytała, od czego uciekam.
– Ona chyba ma wyrzuty sumienia i myśli, że odchodzisz przez nią.
– Poniekąd to prawda. Chyba nie muszę ci mówić, że ostatnimi czasy dała mi się nieźle we znaki? W pewnym momencie uznałem, że jest niebezpieczna. Ale najważniejszy argument to ta nowa praca. Ta firma farmaceutyczna bardzo dobrze płaci, w szkole nigdy bym tego nie zarobił. Starczy na wynajęcie mieszkania, życie i rozrywki. I otoczenie jest inne, duże miasto. Nic mnie tu nie trzyma.
– To może z nią porozmawiasz, wyjaśnisz? – Popatrzył na nią z niedowierzaniem.
– Ty jesteś naprawdę niedzisiejsza, wiesz? Ty wiesz, co ona mi robiła? Nie pamiętasz już o jej oskarżeniach? Jak myślisz, do czego chciała doprowadzić? Posłuchaj – ściszył głos do szeptu – a gdybym naprawdę był gejem? Przecież ona by mnie zniszczyła i to bez zmrużenia oka, więc czemu teraz miałbym tak od razu wyjaśnić sytuację? Alinie pewnie spadłby kamień z serca, ale nic się nie stanie, jak pougniata on jej to serce jeszcze przez kilka dni, no, może godzin.
– A jesteś? – Ewa zadała to pytanie szybko, prawie bez zastanowienia, bojąc się, że już za chwilę nie starczy jej odwagi, by je powtórzyć. A przecież ciekawość, a może raczej niepewność zżerała ją już od dawna, właściwie od chwili, w której Alina rzuciła takie podejrzenie.
– Czemu pytasz? Boisz się, że ci umknę i nie dowiesz się prawdy, nie będziesz mogła mnie umoralniać? – zadrwił. 
– O rany, przepraszam. Nie powinnam, ale ciekawość była silniejsza – wyznała.
– To ja przepraszam. Przez Alinę zrobiłem się przewrażliwiony. Wiesz, że ona nachodziła mnie w domu? Kiedyś przyszła w nocy, wrzeszczała, żebym natychmiast otworzył, bo chce porozmawiać z moją matką… Nawet ci dotąd nie podziękowałem, że nie stanęłaś po jej stronie. To było dla mnie bardzo ważne, naprawdę. Słuchaj, Ewa, czy gdybym był, to by dla ciebie miało jakiekolwiek znaczenie? Jakbyś zareagowała, gdybym teraz powiedział „tak”? Odsunęłabyś się od mnie? Przestałabyś się do mnie odzywać, umyłabyś od razu rękę, którą mi podałaś? – mówił z pasją, nachyliwszy się jej do ucha.
– Odczep się! – warknęła – zgłupiałeś czy co? Nie chcesz, to nie mów, ale przestań się czepiać. I wiesz? Może i Alina nie ma wszystkich w domu, ale nie byłeś tak do końca w porządku ani wobec mnie, ani wobec niej. Na początku flirtowałeś z nami na całego, a potem, gdy Alina ten flirt podjęła, wycofałeś się zręcznie i udałeś, że nie wiesz, o co w tym wszystkim chodzi. – Makary spojrzał na nią i uśmiechnął się pod nosem.

Komentarze

Popularne posty