E jak Ewa (132)



– Jak mam go ratować? Ona już całkiem zgłupiała. Mój syn ma prawie trzydziestkę na karku, już sam jest ojcem, a ja mam mu kobiety wybierać? Niech ona swojego lepiej ratuje. Da radę? Czy ona w ogóle wie, gdzie jej syn się podziewa? Mnie będzie dobrych rad udzielać? –
Krystyna na dobre się wściekła. Nie chciała się przyznać przed Zosią, że się przestraszyła. Jeśli to, co mówią o tej Maryli, jest prawdą, to cieszyć się nie ma z czego i Zbyszek może trafić z deszczu pod rynnę. Ale co można zrobić w takiej sytuacji? Co matka dorosłego dziecka może zrobić? Hanka od zawsze zachowywała się tak jakby wszystkie rozumy pozjadała. Zamęczała wszystkich swoimi dobrymi radami. Sama dzieci upilnować nie umiała, ale teraz czepiać się będzie.
– O Jurku nie ma żadnych wiadomości – kontynuowała Zosia, nieświadoma wewnętrznego rozstroju siostry.– Najprawdopodobniej jest w Warszawie, ale nie wiadomo gdzie. A teraz coś ci powiem, jeśli przyrzekniesz, że nikomu nie powtórzysz, nawet Ewie i Zbyszkowi. –
Krystyna zbladła. Wpatrywała się w Zosię błyszczącymi ze strachu oczami pewna, że za chwilę usłyszy jakąś straszną wiadomość.
– Hanka mi powiedziała w wielkiej tajemnicy. Musiała z kimś porozmawiać, a z Karolem nie może. Jolę wyrzucili z pracy – zaczęła Zosia konspiracyjnym szeptem – i to z wielkim hukiem! Podobno żona tego jej kochasia wpadła któregoś dnia do biura i wyciągnęła ją z gabinetu za włosy, okładając przy tym parasolem i wrzeszcząc na całe gardło, że kurew firma nie zatrudnia. A że firma praktycznie należy do niej, to nikt Joli pomóc nie mógł. – Krystyna jęknęła tylko cichutko, bo nie była w stanie wydać żadnego innego dźwięku. Jeszcze przed sekundą była pewna, że dowie się czegoś strasznego o własnych dzieciach, ale teraz wcale nie czuła ulgi. Wyobraziła sobie scenę z Jolą i upokorzenie, które przeżyła.
– Kochaś nie wyszedł nawet z gabinetu, a po wszystkim udawał, że nic się nie stało. Nie zapytał nawet, gdzie Jola jest, nie zainteresował się, co się z nią stało. Tak jej koleżanka powiedziała. W biurze krążą plotki, że wcześniej o wszystkim wiedział. Inni mówią, że był z żoną w zmowie, bo się chciał Joli pozbyć, podobno zaczęła mu zawadzać. O ślub się dopominała czy jakoś tak. Wyobrażasz to sobie?
– Ty, od kogo Hanka o tym wie? I jak to ci mówiła?
– Od kogo? Hanka zadzwoniła, żeby o Jurka spytać, a Jola akurat po tej awanturze była i tak jakoś zaczęła się matce zwierzać. Rozkleiła się, nawet zaczęła płakać, że po takim wstydzie żyć jej się nie chce. Ale najbardziej ją to zabolało, że Wawrzyniec, ten jej stary pierdziel, ratować jej nie wyszedł i że potem już nie zadzwonił. Jej telefonów nie odbierał, na wiadomości nie odpowiadał. Zaczęła wierzyć w tę jego zmowę z żoną. On jej rzeczywiście małżeństwo obiecywał i ona się o to upomniała.
– I co dalej? Co ona teraz zrobi?
– Hanka ją namawiała, żeby do domu wracała. Studia skończyła, języki zna, to i tutaj pracę znajdzie. Może nie zarobi tyle co tam, ale przecież z głodu nie zemrze. Ale ona o tym nawet myśleć nie chce. Powiedziała, że ona jeszcze tego Wawrzyńca załatwi. Hanka się naprawdę boi.
– Matko jedyna! Jak ona go załatwiać zamierza?
– No wiesz, jak się z kimś od lat pracuje i jest się tak blisko, to się o różnych rzeczach wie i Jola zamierza tę wiedzę właśnie wykorzystać. Moim zdaniem, napyta sobie biedy.
– Biedna Hanka. Ależ ona musi to przeżywać. Ty, a czemu ona z tego tajemnicę przede mną zrobiła? Bała się mnie? Bo co? Bo to ja po całym mieście wydzwaniam i informacje o jej dzieciach zbieram? – Krystyna zapytała z kpiną w głosie. Dopiero teraz dotarł do niej sens prośby Zosi, żeby nie wydawała jej przed Hanką. Hanka nie miała do niej zaufania? Prosiła Zosię, by o niczym jej nie mówiła? No to niech ma za swoje, pomyślała z satysfakcją. Gdyby to ją poprosiła o dyskrecję, nikt by się o tym nie dowiedział, nawet Zosia. A tak wie o wszystkim. Hanka miała szczęście, że Zosia nie porobiła jeszcze za wielu znajomości, bo więcej ludzi już by wiedziało o wyciąganiu Joli z biura za włosy. Dyskrecja nie należała do jej zalet.

 



Komentarze

Popularne posty