E jak Ewa (131)



– Kiedy wyjeżdżacie?
– Po świętach. Chcę tutaj spędzić Wigilię. Na sylwestra będziemy już tam. Mamy iść na coś w rodzaju prywatki. Lasse chce mi przedstawić kogoś, z kim będę pracować, żeby mi łatwiej było wejść w środowisko, jak powiedział. Trochę się boję, nie wiem, czy sobie poradzę. To dla mnie zupełnie coś nowego. Praca w takim zakładzie musi mieć bardzo specyficzny charakter, nie uważasz?
– Pewnie tak, ale dzieci to dzieci, pamiętaj o tym. Te nie są tak mądre jak te tak zwane normalne, pewnie nie są też tak ładne, ale przecież to tylko dzieci. Poradzisz sobie.
– Co masz na myśli mówiąc, że nie są tak ładne? Myślisz, że ich wygląd też jest inny?
– A ty myślisz, że jest inaczej? Różnie to bywa i musisz się na to przygotować. Będzie ci lżej.
– Guny nie będzie w pobliżu! Już jest mi lżej. Że o siostrach Lassego nie wspomnę. A jak tam Makary? Uległ już Alinie czy nadal się trzyma?
– Ataki Aliny nieco zelżały, ale tylko pozornie. Myślę, że ona zmieniła taktykę, ale nie zrezygnowała. Ona nigdy nie rezygnuje.
– A ty? Nadal nie widzisz w nim mężczyzny? – Ewa roześmiała się głośno, patrząc na niewinną minę Kaśki.
– Boisz się, że sczeznę tutaj z nudów bez ciebie i chcesz mi kogoś na siłę załatwić? Oj, Kaśka, Kaśka! Czy ty myślisz, że gdyby on tak naprawdę zauważył we mnie kobietę, to bym się oparła? Przecież to naprawdę fajny facet. Gdyby on chciał, to czy ja bym nie chciała? No, sama pomyśl? Nie chciałabym?
– No to o co chodzi? Alina twierdzi, że Makary był tobą zainteresowany.
– Alina mówi też, że Makary lubi chłopców, a ja w to nie wierzę. On po prostu chciał odpędzić od siebie Alinę i myślał, że mu się to uda, gdy zacznie ze mną flirtować.
Zastanowiła się, czy Makary flirtując z nią, ratował się przed nachalnością Aliny, czy może robił Alinie na złość?
Wiadomość o tym, że Zbyszek zaczął się z kimś spotykać początkowo oszołomiła trochę Krystynę. Dopiero co uwolnił się od Aśki, a już inną zapoznał? Ile to od rozwodu minęło, trzy miesiące? W dodatku Hanka mówiła, że ta następna to nikt porządny. Męża rzuciła, kilku innych facetów po nim miała… Hanka była w swoim żywiole, opowiadając Krystynie przez telefon to, czego się dowiedziała od jakiejś swojej znajomej, która się nigdy nie myliła.
Z Ewą Krystyna na ten temat nie mogła nawet porozmawiać, bo ta stwierdziła, że Zbyszek już dawno temu dostał dowód osobisty i miał prawo decydować o tym, jak sobie życie ułożyć.
A przecież ona wcale nie chciała układać żadnemu dziecku życia. Zwyczajnie porozmawiać chciała. Czekała na Zosię. Miała przyjść po pracy, wiedziała już o tej nowej „narzeczonej”. Hanka obdzwoniła chyba całe miasto. Co za wścibska baba, pomyślała o niej Krystyna, wyjmując ciasto z piekarnika. Tak na dobrą sprawę, to przeczuwała coś od jakiegoś czasu. Zbyszek jakoś tak później wracał z pracy, nawet drogą wodę kolońską kupił… Może to i dobrze, że kogoś sobie znalazł? Jak to tak? Sam miał być już do końca życia? Taki młody człowiek? Żeby tylko dobrze trafił. No i co z tego, że rozwódka? Przecież i Zbyszek rozwodnik. Zosia weszła do kuchni, w której Krystyna kroiła gorący jeszcze placek i postawiła na stole butelkę wina.
– Mam nadzieję, że smarkata pić nie będzie, to mnie potem do domu odwiezie – stwierdziła. – Ile razy Hanka do ciebie dzwoniła?
– Dzwoni codziennie, za każdym razem ma inne rewelacje. Już mnie to wszystko zaczyna denerwować. W końcu jej wygarnę i skończy się rozejm.
– Do mnie wydzwaniała już chyba ze cztery razy, dzisiaj też. Chyba się obraziła, bo powiedziałam, żeby się lepiej za Jurka wzięła.
– I co ona na to?
– Trzasnęła słuchawką aż miło. Miałam już dość. Ona jest naprawdę trzaśnięta. Mówi tylko o tej Maryli. Wyobrażasz sobie? Przecież ona musi ludzi o nią wypytywać, żeby te wszystkie informacje zebrać.
– Tylko Zbyszkowi nie wypaplaj, że ciotka w porucznika Colombo się bawi, bo będzie do niej dzwonił z pretensjami – zastrzegła Krystyna. – Z niego też raptus. Najpierw coś palnie, a potem dopiero myśli. Ale ta nasza Hanka to naprawdę nie ma po kolei w głowie.
– Ona mówi, że to z troski o ciebie i Zbyszka – zaśmiała się Zosia. – Wymyśliła sobie, że jak się czegoś dowie, a ma nadzieję, że dowie się czegoś złego, to uratuje Zbyszka przed tą harpią, jak ją nazywa.
– Już widzę, jak Zbyszek ciotki słucha i z panną zrywa. – Krystyna podsunęła siostrze talerzyk z ciastem.
– No to nie jest panna – Zosia zaczęła ostrożnie – i jest trochę prawdy w tym, co Hanka o niej mówi. Przede wszystkim jest starsza od Zbyszka i to dużo.
– Jezusie! – Krystyna usiadła przy stole. – Starsza? Ale o ile?
Pomyślała przez chwilę.
– A może to i dobrze, że starsza? Starsza, doświadczona, pewnie chce już mieć rodzinę to i zadbać o nią umie? Zbyszkowi potrzebny ktoś taki.
– Może i masz rację. Wprawdzie Hanka twierdzi, że z niej żony i matki nie będzie, ale wiesz, jaka jest Hanka. Wszystkiego się czepia.
– A skąd ona to niby może wiedzieć? – Krystyna się trochę zdenerwowała.
– Cholera wie, ale ludzie trochę mówią. Wiesz, jak to jest. Podobno ten mąż to bardzo dobry człowiek, ale nie wytrzymała z nim. Odeszła do jakiegoś innego, ale mężowi spokoju nie dawała nawet po rozwodzie. Ponoć cały czas się czepiała. Musiał się wyprowadzić, bo inaczej by mu żyć nie dała. Nie miał prawa w domu kroku zrobić bez jej pozwolenia. Wiesz, wspólnota majątkowa. – Krystyna wzruszyła ramionami.                                                                     
 – No ale jak z tym drugim jest, to czemu Zbyszek z nią się ciąga?
– Z tym drugim to tylko rok była, potem od niego odeszła. Podobno innego poznała, ale to nie jest pewne. Nikt nie potrafi powiedzieć, kim był ten następny, więc albo się ukrywała, albo ludzie bajki plotą. Kilka miesięcy temu gdzieś zauważyła Zbyszka . Podobno amoku na jego punkcie dostała, tak przynajmniej mówią. Ganiała za nim jak głupia jaka. Bez wstydu i prawie że na chama, aż i on ją zauważył.
– I co ona się tak na niego uparła, co? Mało to innych chłopów na świecie? – Krystyna nie mogła usiedzieć na jednym miejscu.
– Oj, co się uparła, co się uparła! – przedrzeźniała ją Zosia – co ty, oczu nie masz czy co? Ty nie widzisz, jaki z niego przystojny chłop? Znajdziesz w okolicy przystojniejszego? Normalnie amant filmowy, a może jeszcze lepszy niż taki filmowy goguś. Baba piękna nie jest, to i w szał wpadła. A okazało się, że podbój trudny nie był. Ten, zgorzkniały po odejściu Aśki, stał się łatwą zdobyczą. I tyle.
– No dobra. I co właściwie z tego wynika? Czego ta Hanka tu do mnie tak wydzwania? Co ona myśli, że ja to towarzystwo rozpędzę czy jak?
– Najwidoczniej tak właśnie myśli, bo cały czas się drze, że robić coś musisz i syna ratować.


 



Komentarze

Popularne posty