E jak Ewa (129)



Ciekawe, co tam u Matyldy? Musi odpisać na jej list. Jakie to dziwne, że dopiero teraz stały się sobie naprawdę bliskie. Matylda miała wyrzuty sumienia, obwiniała siebie za to, że Leszek porzucił żonę. Stwierdziła, że źle go wychowała i nie dała mu dobrego przykładu, bo źle traktowała Zosię. Co za kobieta! Obwiniać siebie za czyny swojego pięćdziesięcioparoletniego syna! A to, że źle ją traktowała? To prawda, ale jakie to miało teraz znaczenie? Przez trzydzieści lat Leszek się tym wcale nie przejmował, więc dlaczego dopiero po tylu latach miałby się przejąć opiniami matki? Bzdury! Musi odpisać na jej list.
Podeszła do okna, przez które zobaczyła nadchodzącą Krystynę. Jest taka krucha, pomyślała Zosia. Taka silna i taka krucha jednocześnie. Teraz, po sprawie rozwodowej Zbyszka trochę odetchnęła i przestała się martwić. A właściwie to przestała się martwic o syna i wnuczkę, ale nie o Ewę. Dobrze widziała, co się dzieje. No cóż, dzisiaj może uda się nie mówić
o problemach. Cała nadzieja w Hance i w jej talencie do wszczynania kłótni. Kłótnia z Hanką zawsze była swojego rodzaju katharsis. Może i tym razem będzie tak samo.


Siedziały razem już od kilku godzin. Ewa kilka razy opowiedziała przebieg rozprawy, jakby jeszcze nie wierząc, że wreszcie się skończyła. Skończyły się też obawy. Kaśka wreszcie przerwała ten jej monolog, chciała jej powiedzieć, jaką decyzję podjęła. Spotkały się dzisiaj po kilkutygodniowym niewidzeniu się. Nie miała czasu powiedzieć Ewie, że zupełnie niespodziewanie, bez zapowiedzi, przyjechał Lasse i zaprosił ją na wypad w góry. Zgodziła się bez wahania. Mieli przecież tyle do omówienia. Musieli wyjaśnić wiele spraw i podjąć jakieś decyzje. Spędzili tam Boże Narodzenie i sylwestra. Dopiero po powrocie spotkała się z Ewą.
– Znowu tam jedziesz? – Ewa obserwowała siedzącą przy stole Kaśkę. Nie wiedziała o jej spotkaniu z mężem, bo tak naprawdę to nie chciało się jej z nikim gadać, za bardzo się denerwowała sprawą Zbyszka. Nigdy by nie pomyślała, że Lasse przyjechał i zabrał żonę w góry. Widać było, że się jakoś dogadali, bo Kaśka promieniała. Lasse to, Lasse tamto. Czemu się tak długo nie odzywał, czemu przyjechał dopiero teraz, co robił do tej pory? Ewa nie musiała nawet na głos pytać, Kaśka sama wszystko wyjaśniła. Ważna praca, jeszcze ważniejszy kontrakt, a co najważniejsze – zmiana domu. Teraz będą mieszkali z dala od tej całej Guny i z dala od sióstr Lassego. To podobno ucieczka Kaśki natchnęła go do podjęcia decyzji o przeprowadzce na drugi koniec kraju. Między innymi załatwianie tej przeprowadzki miało trwać tak długo i to przez nią Lasse się nie odzywał, chciał jej zrobić niespodziankę. Ewa była bardziej praktyczna. Trochę złośliwie pomyślała, że gdyby nie intratna praca, to pewnie nawet by nie pomyślał, by się dokądkolwiek przeprowadzać, ale po co psuć Kaśce ten szampański humor? Była taka szczęśliwa. Nowy dom, nowi ludzie, nowa praca. Na szczęście Lasse załatwił jej pracę. Nie będzie siedzieć całymi dniami w domu i chodzić od okna do okna, czekając aż on wróci.
– Trochę się boję tej pracy. Jak oni mnie tam przyjmą? A jak będą mi świnić?
– Czemu mieliby to robić? Sama mówiłaś, że Szwedzi są przychylnie nastawieni do Polaków, teraz na sobie wypróbujesz to nastawienie.
– Ależ ty potrafisz być złośliwa – zaśmiała się. – Ty mi lepiej poradź, jak ich wszystkich obłaskawić.
– Ja mam ci radzić? Chyba oszalałaś! Widziałaś, żebym kiedykolwiek kogokolwiek obłaskawiła? Spotkaj się z Aliną i ją spytaj. Ona to umie. Jak chce, to obłaskawia, tylko że nie na długo. Zaraz potem zauważa w obłaskawionym jakieś poważne mankamenty i zaczyna je zmieniać albo wyśmiewać i czar pryska.
– Dzięki, nie mam ochoty słuchać rad Aliny, dała mi się we znaki ostatnim razem. Nawet mnie nie odpowiadają jej metody działania. Czemu masz taką markotną minę? Wyglądasz jakbyś na ścięcie czekała.
– A z czego tu się cieszyć? Niedługo wyjeżdżasz, znów zostanę tutaj sama jak palec. Śniegu po kolana, wiesz przecież, że nie lubię zimy. A najgorsze jest to, że nie widzę żadnych widoków na zmianę. Ty byś pewnie powiedziała, że brak dla mnie perspektyw. No i tym razem się z tobą zgodzę, rzeczywiście ich brak.
– Ewa, ja tu wrócę. Jeszcze nie w tym roku, ale wrócę. Obiecuję ci, już powiedziałam to Lassemu. On się tylko śmieje, myśli, że ja blefuję, ale ja tu wrócę. Mam nadzieję, że on przyjedzie razem ze mną, bo jeśli nie, to trudno. Ale tobie nie o to chodzi, prawda?
– A niby o co? Co ci po głowie chodzi?
– Ewa! Bądź choć raz ze mną szczera. Naprawdę nie ma szans, byś doszła z nim
do porozumienia? O co ty się właściwie tak na niego wściekłaś? Nie znał ciebie, nie znał twojej rodziny, nie znał Zbyszka. Na początku nawet nie wiedział, że istniejecie.
– Ale potem już wiedział.
– Potem już zerwał.
– Wcześniej zadał się z mężatką! A potem przychodził do naszego domu, wiedząc, że siada do stołu z jej mężem! Czyś ty już zupełnie zwariowała?
– To chyba ty zwariowałaś! Aśka to kurwa! Czy zdajesz sobie z tego sprawę, czy nie! Przy tym atrakcyjna kobieta. A do tego wszystkiego umie manipulować ludźmi. Zapomniałaś, co robiła, gdy przyszłam do was z Lasse? Pamiętasz? Zbyszek siedział obok, a ona się niczym nie przejmowała! Ani nim, ani mną, ani raczkującą między nami Jagodą!
– I to go usprawiedliwia? W taki sposób każde świństwo można wytłumaczyć, moja droga. Każde!

Komentarze

Popularne posty