E jak Ewa (126)



A teraz ta fałszywa menda się z niej śmiała. A może by tak zadzwonić do Maćka i sprytnie naprowadzić na temat? Przecież zawsze umiała go podpuścić i dowiedzieć się tego, czego chciała. Chociaż raczej nie. Jeszcze Krzysztof się jakoś dowie i narobi sobie kłopotów, a tych – jak na razie – miała dosyć. Innych nie potrzebowała. I tak ich nie uniknie. Krzysztof będzie chciał ślubu. Mówił o tym już od jakiegoś czasu. Dziecko, nazwisko, dom… Ale ona nie po to się rozwodziła i wolność odzyskała, żeby na nowo się w takie gówno pchać. A poza tym to Krzysztof jest fajny, zaradny nawet i uszanować ją umie, ale żadna z niego partia. Może się kto fajniejszy trafi? Już lepszy byłby Robert… A co to ona sroce spod ogona wypadła? Taka Agnieszka na ten przykład, ani ładna, ani inteligentna, a jakiego chłopa dorwała. A ona gorsza? Rozwódka z jednym dzieckiem to dzisiaj żaden kłopot. Przecież nikt nie powie, że z dwojgiem dzieci, jak jedno dziecko wychowuje ojciec. Chciał? To niech ma. Małej tam u niego ptasiego mleka nie zabraknie. Ciotka, stara panna, szans na swoje nie ma, to i bratanicą się zajmie jak własnym. Stanęła w oknie, patrząc na ponure, zaniedbane, wąskie uliczki. Myśl o tym, że nie miała prawa do własnego dziecka znowu zagnieździła się w jej mózgu i nic nie przynosiło ulgi, nawet świadomość, że sama nigdy nie zapewniłaby Jagodzie życia na takim poziomie jak to zrobi Ewka. Ździra jedna! Ukradła jej dziecko! Jej własne, rodzone dziecko! Gdzie tu sprawiedliwość na świecie? Coś takiego jest możliwe tylko w tym kurewskim kraju, nigdzie indziej. Dopiero teraz dotarło do niej, że nie widziała małej już tak długo, kilka miesięcy, od tamtej awantury z matką. To też jej nie pomogło w sądzie. Sędzia patrzył na nią jak na dziwoląga. Chyba naprawdę jest dziwolągiem. Która inna matka by do tego dopuściła?
To wszystko ich wina! Ich wina! Ten pierdolony klan Napierskich tak ją urządził! No i matka, jej własna matka! Ona chyba z nich wszystkich najgorsza. Zabrali jej wszystko, dosłownie wszystko. Matka śpi na pieniądzach i nawet nie zapyta, czy jej jedyna córka ma co do garnka włożyć. Ciekawe czy pomaga Jagodzie? Pewnie tak. O drugiego wnuka nawet nie zapytała, a przecież wie, że niedługo się urodzi. Pewnie liczy na to, że Aśka przyjdzie do niej po kolanach i po prośbie, ale niedoczekanie! Niedoczekanie! Nie będzie prosić o nic, ani o nowy płaszcz, chociaż stary spadnie jej niedługo z grzbietu, ani o buty, ani o nic! Sama sobie poradzi, poradzi sobie bez nich sama. Jeszcze im wszystkim pokaże! Jeszcze matce szczęka opadnie ze zdziwienia i tej cholernej Ewuni też! Zmarnowali jej tyle życia! Zbyszek jeszcze pożałuje. I matka też pożałuje. A Jagoda i tak do niej przyjdzie, prędzej czy później przyjdzie. Wszyscy tak mówią. Na nic się zdadzą starania Ewki i starej Napierskiej. Kiedyś odzyska dziecko. A teraz musi wymyślić coś, żeby się odbić od dna, żeby im wszystkim pokazać i nie prosić matki o pomoc. Woli kraść niż ją poprosić o cokolwiek. Niech ją szlag i ich wszystkich razem z nią. Niech ich szlag!

Komentarze

Popularne posty