E jak Ewa (98)



– Mogłaś mi powiedzieć. Przecież bym cię zabrała ze sobą – Ewa nie dawała za wygraną, chcąc wyjaśnić sytuację.
– Nie mogłam, bo nie wiedziałam, że przyjdę. Długo się namyślałam, nie wiedziałam, co mam robić.  – Ty nie wiedziałaś, co robić? – Ewa spojrzała na nią szczerze zdziwiona. – Jesteś najbardziej zdecydowaną kobietą na świecie, więc co się musiało stać, żeś raptem taka niezdecydowana jak panna w noc poślubną?
– Ty to masz porównania! Panna niezdecydowana w noc poślubną? Kobieto, o jakich ty czasach myślisz? Co ci się śni? Średniowiecze? Która panna czeka dziś do nocy poślubnej?– zaśmiała się. – Poczęstujecie mnie tym winem czy nie? Muszę się dzisiaj napić. Kaśka nalała wina i podała Alinie, która nie czekała na nikogo z toastem.
– No to co się stało, powiesz? – zaczęła Ewa. Już od początku tej niespodziewanej wizyty podejrzewała, że wydarzyło się coś, co wyprowadziło koleżankę z równowagi. Od kilku dni zachowywała się jakoś inaczej, nawet Makarego zostawiła w spokoju, co jej się do tej pory nigdy nie zdarzało.
– Nie wiem, jak to powiedzieć – zaczęła – chociaż muszę z kimś o tym pogadać. Noszę się z tym zamiarem od kilku dni, ale… same rozumiecie, to nie takie łatwe. Mam nadzieję, że ty jesteś taka sama jak Ewka – spojrzała na Kaśkę – głęboka i niema jak studnia?
– No coś ty!– oburzyła się Kaśka. – Jeśli masz wątpliwości, to mogę przecież wyjść.
– Daj spokój! Co z ciebie taka obrażalska pinda? O człowieka chodzi, więc muszę wiedzieć, z kim mówię. Pociągnęła spory łyk wina i podstawiła Kaśce kieliszek, by napełnić go ponownie. Widać było, że albo jest przygnębiona, albo bardzo dobrze gra rolę, którą sobie narzuciła.
– O człowieka? Alina, mów wreszcie, co się stało. – Ewa zaniepokoiła się na dobre. O jakiego człowieka może chodzić Alinie? Czyżby dyrektor, z którym od dawna miała na pieńku, znowu sprawił jej przykrość? Ale czy Alina przejęłaby się czymś takim? Kłóciła się z nim od lat, świetnie się przy tym bawiąc. Ewa czasami współczuła dyrektorowi, z Aliną nie miał szans, zwłaszcza, że – w przeciwieństwie do Aliny – nie odznaczał się wybitnym intelektem, więc nie miał najmniejszej szansy na wygraną. Nie był przy tym kimś na tyle mściwym, by wykorzystywać zawodowe zależności. Poza tym Alina nie bałaby się mówić, gdyby chodziło o niego. Cóż to musiałaby być za wiadomość?
– O Makarego mi chodzi, a o kogo innego bym się mogła martwić? – Alina zaczęła następny kieliszek wina.
– Przepraszam, że się wtrącam, ale Makary to ten wasz kolega z pracy? – Kaśka spytała powodowana coraz większą ciekawością. – Podobno przystojny gość i bardzo inteligentny.
– A co? – Alina mrugnęła porozumiewawczo – Ewa ci o nim opowiadała? Czyżby się nim wreszcie zainteresowała i zauważyła jego zalety? Mam rywalkę?– zaśmiała się?
– Rany! Alina! Znowu zaczynasz? Możesz przejść do rzeczy?– Ewa wiedziała, że nie może dopuścić do pyskówek z Aliną, bo nie skończą się one niczym dobrym. – Powiesz wreszcie, o co w tym wszystkim chodzi?
– A powiem, powiem. Czemu nie… Pamiętasz, jak cię namawiałam, byś ze mną pojechała do Szczecina? Zakupy, spacery, kino i inne pierdoły?
– No pewnie, nie mogłam wtedy, bo Jagoda była chora.
– Ty nigdy nie możesz – Alina czknęła głośno – to Jagoda chora, to zeszyty do sprawdzania, to brat wyjechał…A ja się wtedy tak zdenerwowałam, że pojechałam sama.

Komentarze

Popularne posty