E jak Ewa (119)



Ewa, pozornie spokojna, podeszła do szafki i sięgnęła po dziennik. Czyżby Alina mówiła prawdę? Skąd ona może wiedzieć takie rzeczy? Od kogo się o tym dowiedziała? Ależ ona jest podła! Jeśli nawet to prawda, to po cholerę jej to powiedziała? Mistrzyni intryg! Wie gdzie i jak uderzyć, żeby zabolało! Pewnie to wszystko zmyśliła tak samo jak tę obrzydliwą historyjkę o Makarym. Szła powoli po schodach, ciągnąc nogę za nogą.
Czy to możliwe, by wymyślić taką historię? Na dobrą sprawę Alina nie wiedziała tak naprawdę, jak się układały jej sprawy rodzinne, Ewa nigdy nie wtajemniczyła jej w te swoje rodzinne zawiłości. Alina nie wiedziała, jakie układy łączyły ją i Aśkę, nie wiedziała też o sprawie w sądzie, tak się przynajmniej Ewie wydawało. Chyba, że Kaśka w przypływie przyjaznych uczuć opowiedziała jej o wszystkim, ale to było mało prawdopodobne, chociaż możliwe.
– W takim tempie to koleżanka zdąży akurat na koniec lekcji. – Dyrektor minął ją na schodach i pognał dalej. W dalszym ciągu był zły z powodu zajścia w pokoju, a poza tym uważał ją za, jak to kiedyś określił, totumfacką Aliny. Totumfacka? Też określenie, pomyślała. Dupek, prawdziwy dupek. Gamoń jeden, prowadzi lekcje raz na ruski rok, a do pouczania pierwszy. Przyśpieszyła jednak kroku, słysząc rozlegający się na korytarzu gwar, który tracił na sile w miarę, jak zbliżała się do drzwi gabinetu. Boże mój, westchnęła, przejęta nagłym wstydem. Dorosła kobieta, odpowiedzialny pedagog, wychowawca młodzieży i tak się załamuje? Załamuje z powodu chłopa! Rany boskie! To już jest koniec! Typowy syndrom staropanieństwa! Totalna załamka, jakby powiedział Zbyszek. I przez kogo? Przez jakiegoś gamonia! Casanova w podkasanych portkach, a niech go cholera jaśnista! Mechanicznie zapisała na tablicy temat i kazała otworzyć podręczniki, krążąc niespokojnie pomiędzy rzędami ławek. Nie była w stanie poprowadzić normalnej lekcji. Dopiero teraz do niej dotarło, że przestała zaprzeczać prawdomówności Aliny i jej słowa przyjęła za pewnik. Więc tak to wszystko wyglądało? – zastanowiła się. Najpierw Aśka, potem ona? Ale właściwie po co on to zrobił? Po co? Chciał ją upokorzyć, znieważyć, wyśmiać? Nie, to niemożliwe, chociaż… Po takiej kanalii wszystkiego się można spodziewać! Ale przecież, gdyby chciał się pośmiać, to nie zakończyłby tej znajomości w taki sposób, bo co by mu to dało? Ona na jego miejscu wymyśliłaby coś wręcz spektakularnego, coś, o czym ta druga osoba nigdy by nie zapomniała. A ten co! Tchórz cholerny! Nie umiał sprawy doprowadzić do końca? Pewnie obmyślił to wszystko z Aśką i śmieją się teraz we dwoje, leżąc w łóżku. Nagle uderzyła ją paraliżująca myśl. Czyżby to on był ojcem dziecka Aśki? Ta cholera znowu jest w ciąży, a ta jej ciąża jakoś dziwnie zbiegła się w czasie z tym „służbowym” wyjazdem Maćka. A w takiej sytuacji… rosły szanse Aśki na odzyskanie Jagody. Maciek miał piękny dom, dobrą pracę, równie dobrą pensję. Był w stanie zapewnić godziwe życie rodzinie. Gdyby ona była sędziną, tak właśnie by myślała. Jezu drogi! Przez moment zabrakło jej oddechu i poczuła, że jeśli natychmiast nie usiądzie, to nie zdąży dojść do krzesła i osunie się na podłogę. Wszystko raptem zaczęło się układać w logiczną całość. Aśka opuściła ich dom, ale chciała wiedzieć, co planują, więc poprosiła o przysługę Maćka, a ten sukinkot podjął się zadania. To dlatego był taki… wstrzemięźliwy, układny i na dystans. Sukinsyn jeden! Jaki wierny wybrance swojego serca. Przypomnienie tej jego układności zakłuło ją w samo serce, które zaczęło pracować w szalonym tempie. Jeszcze przez sukinkota zawału dostanę, pomyślała nieco zdziwiona i dotknęła rozpalonych policzków. Zaczęła gorączkowo myśleć nad tym, co ma w takiej sytuacji zrobić. Pokazać klasę i odwrócić głowę na widok Maćka? Splunąć za nim z impetem godnym huraganu? Udawać, że nic się nie stało i zachować kamienny spokój? Powiedzieć o swoich podejrzeniach Zbyszkowi, matce, ciotce i po raz drugi przeżywać upokorzenie związane z ich współczującymi spojrzeniami? Przecież ciotka prędzej czy później jej to wypomni.

Komentarze

Popularne posty