E jak Ewa (104)
– No coś w tym rodzaju. Ale przy okazji się wydało, że Jola
też nie najlepiej sobie radzi.
– Co? Co ty gadasz?! Bzdury jakieś! Jurek jest zazdrosny i tyle! Dziewczyna wyuczona, mądra, dobrze zarabia. Czego on chce?
– Chyba jednak coś w tym jest. Jola ma „narzeczonego”. Gdy przyjechaliśmy, on akurat u niej był. Fajny facet, przystojny, wprawdzie dużo od niej starszy, ale taki z klasą. Wie mama, spojrzy się na gościa i od razu się wie, że taki to garnitury na miarę u najlepszych krawców sobie szyje.
– No popatrz! Zawsze ambitna była. To się Hanka chyba ucieszyła?
– Czy ja wiem? Na moje oko to nie za bardzo. Tak jakby coś wyczuwała.
– Oj, Hance to nikt się nie podoba. Sam mówisz, że człowiek na poziomie, to czego się czepia? Że starszy? No i co z tego? Ważne, żeby uszanować umiał.
– Ale Jurek twierdzi, że on żonaty jest. To szef Jolki, właściciel tej firmy, w której ona pracuje. Do tego podobno żona coś podejrzewa i już kilka razy robiła Jolce jakieś nieprzyjemności czy coś w tym rodzaju. Zresztą, sama mama widzi, jak szybko wróciliśmy. Jolka przyjęła nas, a jakże, ale szczęśliwa nie była. Z początku myślałem, że to może przeze mnie, że jej nie w smak moje towarzystwo, ale ciotce też się na szyję z radości nie rzuciła. Ciotka to od razu zauważyła i tak jej z tym było jakby, za przeproszeniem, w twarz dostała. Jak tam jechaliśmy, to cały czas świergoliła jak to Jola nas ugości, jak to się na nasz widok ucieszy, ale potem jej mina zrzedła, aż mi jej się szkoda zrobiło. Wstyd normalnie, żeby matkę tak dzieci traktowały. Mówię mamie – wstyd. Nie ma się czym ciotka Hanka poszczycić, naprawdę, mówię mamie. No dobra, idę z Jagodą na spacer, bo niedługo mała zapomni jak jej ojciec wygląda.
Krystyna została sama, zastanawiając się nad słowami syna. Czy to wszystko możliwe? Jak doszło do takiej sytuacji? I to w rodzinie Hanki, która przez całe swojej życie wszystkich pouczała, a już w szczególności ją, Krystynę, jak dzieci wychowywać? I co? Jak sama swoje wychowała? Jej się czepiała, że Ewę za bardzo przy sobie trzyma, że to przez nią dziewczyna za mąż dotąd nie wyszła, bo się matki zostawić boi… A Zbyszek? Hanka zawsze miała coś na jego temat do powiedzenia. A to, że uczyć się nie chciał, a to, że z żoną w domu matki zamieszkał, co rozwodem się skończyło. Tak jakby to matki i siostry wina była, że mu się małżeństwo rozpadło. Ale Hanka swoje wiedziała, no i proszę. Dzieci Krystyny matkę szanują, są przy niej, a gdy im się krzywda dzieje, to są przy sobie. Jedno może liczyć na drugie, a u Hanki? I czemuż to ten Jurek w domu siedzieć nie chce? Skończyłby jaką szkołę, taki zdolny chłopak przecież… Zbyszkowi się nie udało, w szkole niezbyt dobrze sobie radził, ale czy to jego wina? Jednemu wszystko się udaje, a drugi musi o wszystko walczyć, ale jaki to wartościowy chłopak, pomyślała z dumą. A ręce ma złote jak mało kto. Czego się tknie, to wszystko naprawi, wszystko zrobi. Nawet Hanka ostatnio musiała przyznać, że takiego fachowca jak jej Zbyszek, to mało gdzie znaleźć można. I domu się trzyma, jak wszędzie pięknie porobił. Sąsiedzi zazdroszczą mu pomysłów. I co z tego, że nie magister? A która matka nie chciałaby, że jej dzieci magistrami zostały? Jak się Hanka śmiała, że Zbyszek tylko zawodówkę skończył? I co teraz o swoim Jurku powie? Co z tego, że zdolny i studia mógłby zrobić, jeśli teraz o niego z nim samym walczyć trzeba? Czy ten zdolny Jurek może choć stanąć przy jej Zbyszku? Przy Zbyszku mało kto stanąć może, bo tak porządnego człowieka rzadko kiedy się spotyka. A że całe życie pracować ciężko będzie? W ich rodzinie nikt się dotąd ciężkiej pracy nie bał. Co by to było, gdyby każdy tylko o lekką pracę zabiegał?
– Co? Co ty gadasz?! Bzdury jakieś! Jurek jest zazdrosny i tyle! Dziewczyna wyuczona, mądra, dobrze zarabia. Czego on chce?
– Chyba jednak coś w tym jest. Jola ma „narzeczonego”. Gdy przyjechaliśmy, on akurat u niej był. Fajny facet, przystojny, wprawdzie dużo od niej starszy, ale taki z klasą. Wie mama, spojrzy się na gościa i od razu się wie, że taki to garnitury na miarę u najlepszych krawców sobie szyje.
– No popatrz! Zawsze ambitna była. To się Hanka chyba ucieszyła?
– Czy ja wiem? Na moje oko to nie za bardzo. Tak jakby coś wyczuwała.
– Oj, Hance to nikt się nie podoba. Sam mówisz, że człowiek na poziomie, to czego się czepia? Że starszy? No i co z tego? Ważne, żeby uszanować umiał.
– Ale Jurek twierdzi, że on żonaty jest. To szef Jolki, właściciel tej firmy, w której ona pracuje. Do tego podobno żona coś podejrzewa i już kilka razy robiła Jolce jakieś nieprzyjemności czy coś w tym rodzaju. Zresztą, sama mama widzi, jak szybko wróciliśmy. Jolka przyjęła nas, a jakże, ale szczęśliwa nie była. Z początku myślałem, że to może przeze mnie, że jej nie w smak moje towarzystwo, ale ciotce też się na szyję z radości nie rzuciła. Ciotka to od razu zauważyła i tak jej z tym było jakby, za przeproszeniem, w twarz dostała. Jak tam jechaliśmy, to cały czas świergoliła jak to Jola nas ugości, jak to się na nasz widok ucieszy, ale potem jej mina zrzedła, aż mi jej się szkoda zrobiło. Wstyd normalnie, żeby matkę tak dzieci traktowały. Mówię mamie – wstyd. Nie ma się czym ciotka Hanka poszczycić, naprawdę, mówię mamie. No dobra, idę z Jagodą na spacer, bo niedługo mała zapomni jak jej ojciec wygląda.
Krystyna została sama, zastanawiając się nad słowami syna. Czy to wszystko możliwe? Jak doszło do takiej sytuacji? I to w rodzinie Hanki, która przez całe swojej życie wszystkich pouczała, a już w szczególności ją, Krystynę, jak dzieci wychowywać? I co? Jak sama swoje wychowała? Jej się czepiała, że Ewę za bardzo przy sobie trzyma, że to przez nią dziewczyna za mąż dotąd nie wyszła, bo się matki zostawić boi… A Zbyszek? Hanka zawsze miała coś na jego temat do powiedzenia. A to, że uczyć się nie chciał, a to, że z żoną w domu matki zamieszkał, co rozwodem się skończyło. Tak jakby to matki i siostry wina była, że mu się małżeństwo rozpadło. Ale Hanka swoje wiedziała, no i proszę. Dzieci Krystyny matkę szanują, są przy niej, a gdy im się krzywda dzieje, to są przy sobie. Jedno może liczyć na drugie, a u Hanki? I czemuż to ten Jurek w domu siedzieć nie chce? Skończyłby jaką szkołę, taki zdolny chłopak przecież… Zbyszkowi się nie udało, w szkole niezbyt dobrze sobie radził, ale czy to jego wina? Jednemu wszystko się udaje, a drugi musi o wszystko walczyć, ale jaki to wartościowy chłopak, pomyślała z dumą. A ręce ma złote jak mało kto. Czego się tknie, to wszystko naprawi, wszystko zrobi. Nawet Hanka ostatnio musiała przyznać, że takiego fachowca jak jej Zbyszek, to mało gdzie znaleźć można. I domu się trzyma, jak wszędzie pięknie porobił. Sąsiedzi zazdroszczą mu pomysłów. I co z tego, że nie magister? A która matka nie chciałaby, że jej dzieci magistrami zostały? Jak się Hanka śmiała, że Zbyszek tylko zawodówkę skończył? I co teraz o swoim Jurku powie? Co z tego, że zdolny i studia mógłby zrobić, jeśli teraz o niego z nim samym walczyć trzeba? Czy ten zdolny Jurek może choć stanąć przy jej Zbyszku? Przy Zbyszku mało kto stanąć może, bo tak porządnego człowieka rzadko kiedy się spotyka. A że całe życie pracować ciężko będzie? W ich rodzinie nikt się dotąd ciężkiej pracy nie bał. Co by to było, gdyby każdy tylko o lekką pracę zabiegał?
Komentarze
Prześlij komentarz