E jak Ewa (91)
Na wspomnienie Zbyszka ciarki mu przeszły po plecach. Nie
dlatego, że się go bał. Ostatecznie w stosunku do niego, Maćka, Zbyszek był
młokosem, któremu co najwyżej można buźkę zdefasonować, ale sam fakt, że
jeszcze nie tak dawno był mężem Aśki, z którą on… Jak mu spojrzeć w oczy? Może
rzucić to wszystko w diabły? Po co mu to? Te kłamstwa, poczucie winy za każdym
razem, gdy rozmawiał ze Zbyszkiem? Chociaż, ostatecznie co takiego zrobił?
Świadomie nikomu w małżeństwo nie właził, nie wiedział nic o mężu i dziecku,
przynajmniej na początku. Dopiero potem… Ale i tak się z tym szybko uporał,
inny by tak łatwo nie zrezygnował, więc skąd teraz strach? Ale czy to na pewno
strach? A może po prostu wstyd? Wstyd przed Ewą, przed Zbyszkiem i ich matką ?
A może i przed samym sobą? I nie chodziło tu już o Aśkę. Bardziej wstydził się
tchórzostwa, bo nie powiedział przecież nikomu prawdy, zrobił wszystko, by ją
ukryć. Cholerna Ewka! To przez nią to wszystko! Przez nią wpakował się w te
głupie gierki, a właściwie sam nie wiedział, czy warto. W czym ona taka
wyjątkowa? Po cholerę mu ta cała pokręcona rodzina? Matka odgrywająca
cierpiętnicę, ta jej rąbnięta siostra, a właściwie dwie; syn, ni to porządny,
ni to typ spod ciemnej gwiazdy, no i Ewka! Jeszcze młoda, a już ujawnia się podobieństwo
do matki! Zacięta jakaś taka, też wiecznie cierpiąca i pozująca na dziewicę! No
właśnie! Jak ona to robiła, że udawało jej się utrzymywać między nimi taki
dystans? Nawet przez myśl mu dotąd nie przyszło, by go zmniejszyć i zbliżyć się
do niej tak jak do Aśki. Co prawda, do tamtej niczego zmniejszać nie musiał,
sama wiedziała, czego chce. Ile to już czasu spotykał się z Ewką? Rok, półtora
roku? Jak to się stało, że nie zdobył się do tej pory na żaden stanowczy krok?
A może ona niczego nie udaje? Cholera, może ona…? Struchlał na moment na samą
myśl o takiej możliwości. Aśka zawsze mówiła, że z niej nieużytek, co miała na
myśli? Bo i z kim spotykała się przedtem, przed nim? Podobno był jakiś Mirek
czy Romek, ale kto go widział? Kim był ten facet? Czy to możliwe, by nigdy się
na niego nie natknąć, choćby przypadkiem? Może Ewka wymyśliła go sobie, by
matka i ciotki się odczepiły i dały jej spokój? Ta Zośka nieźle jej się dała we
znaki. I kto tam był jeszcze? Jędrzej? No tak, był Jędrzej, ale przecież on się
nie liczył. Prosty, przaśny, grubo ciosany, gdzie by tam Ewa z kimś takim…?
Zaśmiał się na wspomnienie Jędrzeja i jego urodzinowego prezentu. Nie, to
niemożliwe, by jego Ewa zadała się z takim młotkiem. Na samą myśl o tym dostał
gęsiej skórki. Odpędził ją od siebie jak natrętną muchę, ale nie na długo. Od
kiedy oni się znają?, zaczął się zastanawiać. Od urodzenia, to pewne. Czyli, że
kiedyś, kilka czy kilkanaście lat temu dystans między nimi nie był aż tak duży.
Mieli po siedemnaście, osiemnaście lat, ona chodziła do liceum, on skończył
zawodówkę, zaczął pracować… Mógł jej zaimponować? Ale czym? Pomyślał przez
chwilę, analizując wszystkie możliwości i przypominając sobie tę zabawną
imprezę z kiełbasą w roli prezentu. Co ten ciołek ględził? Coś ciągle wspominał
i wspominał, nie miał o czym gadać, więc uczepił się wspomnień, jak to kiedyś
fajnie było, gdy Ewa chodziła z nim na imprezy i wszyscy ich brali za parę,
żałował, że nie skończył technikum, bo może by się to wszystko inaczej
potoczyło… Czyli że ten prosty jak budowa cepa Jędrzej chodził do technikum?
Ciekawe dlaczego? Przecież na pierwszy rzut oka widać, że powinien się cieszyć,
ukończywszy zawodówkę w terminie. Pewnie mu tam niezbyt dobrze szło, jeśli
rzucił szkołę, na którą namówiła go Ewa. No właśnie, ona w liceum, on
samodzielny, pracował sam na siebie, zaczął obmyślać budowę i uczyć się w
wieczorówce… Czy Ewa mogła snuć wobec niego jakieś plany? Czy pozwoliła sobie z
nim na poufałość o jakiej on przy niej nie miał odwagi wspomnieć? Właśnie w tym
wieku młodzież przechodzi ten swój pierwszy raz, czyżby Ewa przeszła go z
Jędrzejem? Rany boskie, to niemożliwe!, przestraszył się. Z każdym, ale nie z
nim! Nie ona! Ale z drugiej strony, czy Jędrzej cierpiałby do dziś, gdyby
darzył ją tylko platonicznym uczuciem? Gdyby nic poważniejszego go z nią nie
łączyło?
Komentarze
Prześlij komentarz