E jak Ewa (90)



Zastanawiał się nad tym już od dłuższego czasu, ale od spotkania Aśki w cyrku myślał nieustannie. Wiedział, że Aśka tego tak nie zostawi, nie pozwoli mu na spokojne życie u boku Ewy, a tego chciał coraz bardziej. Zachował się jak szczeniak, jak smarkacz, który zdezerterował z pola bitwy na widok wątłej baby. Ale czy Aśka była wątła? Znał jej możliwości i tych dziwnych znajomych, dzięki którym o mało co nie wsadziła męża do pudła. Ktoś przecież musiał wtedy ten cement ukraść, sama tego nie zrobiła. Kogo zdołała do tego namówić? Może tego typa, z którym była w cyrku! Ewa zachowała zimną krew. Podziwiał ją za to i przypomniał sobie, że przez moment, przez jedną krótką chwilę zastanawiał się, jak się ma zachować, gdyby Aśka wszczęła awanturę: ujawnić się przed nią ze znajomością z Ewą i narazić tę znajomość na atak wściekłej Aśki, czy zostawić Ewę samą z tą okropną babą? Zaśmiał się na myśl o Aśce. Okropna baba? Jeszcze nie tak dawno nie mógł się doczekać godziny jej przyjścia, nie mógł znieść, że odchodziła do innego, był gotów przyjąć ją pod swój dach, zamieszkać razem, założyć rodzinę; snuli takie plany, zanim nie poznał jej lepiej. I zanim nie poznał Ewy. Czy z Aśką można w ogóle mówić o rodzinie? Ale ona na niego liczyła. Liczyła na to, że razem zamieszkają, że ją przyjmie, gdy odejdzie od Zbyszka. Musiała się bardzo zawieść, gdy się z tego wycofał, ale on już wtedy za bardzo się przestraszył, a sprawa z kradzieżą wszystko przesądziła. Do tego ta wizyta Ewy. Ależ była wściekła!, przypomniał sobie, jak wykrzykiwała coś sama do siebie, wracając do domu. Wymachiwała w jego stronę zaciśniętą pięścią… Tak, Aśka na pewno nie da za wygraną! Nie pozwoli, by Ewa zajęła miejsce, które w jej mniemaniu, jej się należało, a poza tym – nienawidziła Ewy! Obwiniała ją za wszystkie swoje niepowodzenia. I dobrze ją znała, wiedziała, czym ją zranić. Upił łyk zimnej już kawy. Cholera jasna! Że też mu się romansów z mężatkami zachciało! Kara boża za głupotę. Straci Ewkę, straci ją, to raczej nieuniknione. Cholerna baba, uparta jest jak osioł, to u nich podobno rodzinne. Nie będzie go nawet chciała słuchać. Jak to się wszystko pogmatwało, ciotkę przekonał, ale Ewki niczym przekonać i uprosić się nie da. Chyba, że nie przyzna się do niczego! Właściwie to czemu ktoś miałby uwierzyć Aśce? Dlaczego to ona miałaby być bardziej wiarygodna od niego? Zdradzała Zbyszka, chciała go wsadzić do pudła, awanturowała się w domu teściowej, nienawidziła Ewy. Czy ktoś taki mógł być wiarygodny? Jakie dowody mogła przedstawić? Zastanowił się przez chwilę. Bywała w jego domu, widziała, jak go buduje, znała rozkład pomieszczeń, ale przecież od tamtej pory wiele rzeczy pozmieniał. Wyrzucił nawet firanki, które razem kupili. Po chwili zastanowienia stwierdził, że ma duże szanse, by wyjść z rozgrywki z Aśką cało. Ona nienawidziła Ewy, ale i odwrotnie. Wiedział o tym, choć nigdy na ten temat ze sobą nie rozmawiali. Ta niechęć Ewy była chyba silniejsza i bardziej wyrafinowana, bo miała więcej do stracenia, sama myśl o oddaniu Jagody doprowadzała ją do szału. Nie mogła jej znieść. W takiej sytuacji bardzo łatwo mu będzie przekonać wszystkich o kłamstwie Aśki i jej dążeniu, by zaszkodzić szwagierce i nie dopuścić do jej znajomości z nim. Tylko, żeby ciotka raptem nie postanowiła wyjawić całej prawdy, bo wtedy to by był koniec. Ale czy ciotka zaryzykuje? Przecież wie o tym już od kilku miesięcy i co, dopiero teraz podzieli się z siostrzenicą informacjami? To raczej niemożliwe. Ewa nie odezwałaby się do niej już nigdy, nie mówiąc już o reakcji starej Napierskiej. A Zbyszek?

Komentarze

Popularne posty