E jak Ewa (88)



Siedziała przed lustrem i wpatrywała się we własne odbicie. Łzy ciekły po wychudłych policzkach, a powieki były porządnie spuchnięte. I coś ty najlepszego narobiła, pomyślała. Boże drogi! Czemu to ją spotyka? Gdy rozstawała się ze Zbyszkiem, przyrzekła sobie, że już nigdy więcej nie popełni tego samego błędu. Miała wreszcie zrealizować własne marzenia, zostać fotomodelką, poznawać interesujących ludzi, zarabiać duże pieniądze, podróżować po świecie. I jak to się wszystko skończyło? Od kilku dni żywiła się tym, co Krzysztof, z którym pogodziła się kilka miesięcy temu, wyniósł z kuchni swojej matki, a nie było tego za wiele. Jak on zareaguje, gdy się dowie, że niedługo zostanie ojcem? Czy stanie na wysokości zadania? Skąd wezmą pieniądze na to dziecko? Żeby choć dostać te cholerne alimenty od Zbyszka, ale gdzie tam, sprawy sądowe ciągną się jak flaki z olejem. To na pewno sprawka tej cholernej Ewki. Ona zawsze umiała pisać. Pewnie zrobiła coś, by odwlec sprawę w czasie. Suka jedna, pomyślała o niej z nienawiścią. Ciekawe czy ta następna sprawa będzie już ostatnia, czy jeszcze nie? A jeśli Krzysztof się na nią wypnie? Jeśli powie, że to nie jego dziecko i nie będzie chciał jej pomóc? Co wtedy zrobi? Żeby jeszcze matka była inna, zapytała, pomogła, była przy niej tak jak inne matki. Ale na matkę nie ma co liczyć. No nic! Musi powiedzieć Krzyśkowi, niech się dzieje co chce, ale musi mu powiedzieć. Ostatecznie też jest za to odpowiedzialny. Popatrzyła na swoją zapuchniętą od płaczu twarz. Jak to się stało, że nic nie wychodzi z jej marzeń? Czemu niektórym udaje się wszystko, a jej nie udaje się nic? I z tym małżeństwem, które miało być ucieczką od matki, a stało się więzieniem, i ze szkołą, i z Jagodą, i ze wszystkim innym? Czemu inne dziewczyny godziły ze sobą tyle różnych spraw, a jej się nie udało? Może jest naprawdę jakimś wybrakowanym elementem, który nie potrafi sprostać obowiązkom? Przecież zawsze była zdolna, nauka przychodziła jej z łatwością, właściwie to wcale nie musiała się uczyć, żeby zdawać z klasy do klasy z bardzo dobrymi ocenami, więc czemu nie zdała nawet matury? Matka miała trochę racji, gdy mówiła, że jest leniwa aż do bólu. Nawet taka Agnieszka dawała sobie radę lepiej od niej, a przecież zawsze była za nią daleko w tyle. Żeby dostać z czegoś tróję, musiała zakuwać od rana do wieczora, ale maturę zdała, a teraz nawet studiuje. Zresztą, co tam matura. Teraz taki papier to nie problem, byle forsę mieć. Ale co jej teraz o jakimś zakichanym świadectwie myśleć? Lada moment brzuch zacznie rosnąć i ktoś życzliwy matce o tym doniesie. A z matką żartów nie ma, jeszcze się zdenerwuje i przestanie za mieszkanie płacić i co wtedy? Obmyła twarz zimną wodą, co przyniosło na krótko ulgę podrażnionej skórze. Popatrzyła na swój płaski jeszcze brzuch, dotknęła go dłonią. A niech go szlag, pomyślała ze złością o Krzysztofie, dupek cholerny, dzieciaka zrobił i znowu znaku życia nie daje. Żeby to jeszcze jakoś odkręcić się dało, ale gdzie tam! W takim grajdole wszyscy o wszystkim wiedzą, no i skąd forsę wziąć? Trudno, musi powiedzieć Krzyśkowi, niech się pomartwi razem z nią. Nagle przypomniała sobie o toczącej się w sądzie sprawie i zaniepokoiła się. Czy ta ciąża jej nie zaszkodzi? Co powie ta wredna sędzina, gdy zobaczy, że jest w ciąży? Zapyta, kto jest ojcem? A może by tak na Zbyszka zgonić?, zastanowiła się. Zanim by się wybronił, musieliby alimenty jej przyznać, bo jak dzieci chować bez pieniędzy? A potem to już by i tak alimentów zabrać nie mogli, bo i jak? Najważniejsze dobro dziecka jest, tak wszyscy mówią, a przy takim małym dziecku do pracy iść nie można, no nie? Ewkę i starą Napierską szlag by na miejscu trafił! Zaśmiała się, wyobrażając sobie minę Ewki. Nienawidziła jej, nienawidziła z całego serca. Pani profesor pierdolona! Córkę jej ukradła, wychowuje ją jak swoją, niech sobie swojego dzieciaka urodzi, zdzira jedna!

Komentarze

Popularne posty