E jak Ewa (87)
Mogę się sobą i wami zająć. Najpierw załatwię sprawę ze Zbyszkiem, bo Jagoda najważniejsza, a potem zajmę się Zośką. Jeszcze mi ten Lesiu zapłaci, oj, zapłaci! Jeszcze zapłacze stary pierdziel baranim głosem, ja ci to mówię! Zapłacze! Niech no ja tego Papilota dorwę! Odechce jej się cudzych mężów – odgrażała się Hanka. Krystyna poklepała siostrę po ramieniu. Uśmiechnęła się tylko nieznacznie. Dobrze wiedziała, że Hanka załatwiać sprawy umie tylko językiem. Zawsze tak było. Potrafiła tylko pouczać i doradzać. I dobrze. Zbyszek by się nie na żarty wściekł, wiedząc, że ciotka zamierza go w sądzie bronić jak jakąś ofermę. Ale przyjemnie było posłuchać świętego oburzenia Hanki, która dla odmiany, zamiast niezmordowanie powtarzać „a nie mówiłam”, zrezygnowała z wymądrzania się i podtrzymywała siostrę na duchu. To było teraz Krystynie najbardziej potrzebne.
– Ty, Kryśka, a jak Ewie idzie z tym policjantem?
– A cholera wie. Ewa nic nie mówi, a ja nie pytam, żeby jej nie denerwować. Ona i tak ciągle mówi, że się wtrącam.
– A co, kogo ona by chciała? Taki fajny facet, czego ona od niego chce? Niech się cieszy, że go znalazła, najmłodsza już nie jest. Powiedz jej, żeby nie wybrzydzała. Zresztą, jak tylko przyjdzie, to ja jej sama to powiem. – Krystyna westchnęła tylko i wzruszyła ramionami. I wszystko wróciło do normy, pomyślała. Hanka z Matki Teresy znowu zaczęła być starą, zrzędliwą i dobrze znaną Hanką. Może to i dobrze? Ileż można by wytrzymać z aniołem w postaci Hanki?
– Ewa zaraz wróci, zaparzę nam herbaty, chcesz?
– No pewnie. Tylko dla mnie tę, co ją Zośka przywiozła. Masz ją jeszcze? Tę czerwoną?
– Mam, mam.
– To dobrze, po tej herbacie bardzo dobrze się czuję. Czerwoną mi zaparz. – Monolog Hanki dobiegał zza drzwi pokoju. Wszystko było jak dawniej, Hanka gadała jak nakręcona i zrzędziła po staremu, a Krystyna starała się choć w pewnej mierze podporządkować się jej zaleceniom, by nie doprowadzić do kolejnej sprzeczki. Ciekawe, jak Ewa zareaguje na porady ciotki. Czy znowu jej powie, żeby się lepiej Jolą zajęła? Krystyna nie wtrącała się w dyskusję siostry i córki, która już nieraz nieźle się ciotce odgryzła. A niech się tam i odgryza, na Hankę i tak rady nie ma, co chce, to powie. Tak było od zawsze. Taka już jej natura i trzeba się z nią pogodzić. Krystyna dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, że chyba się już z tym sama pogodziła. Bo i co Hanka jest winna, że taka jest? Czy można winić muchę, że jest muchą, a Hankę, że jest Hanką? Zaśmiała się, zalewając torebki z herbatą. Właśnie, co winna Hanka, że jest Hanką? Każdy ma jakieś wady, nie ma ludzi idealnych. Zerknęła przez okno na Ewę, która właśnie wjechała autem na podwórko. No, to teraz jej się dostanie, pomyślała, ciotka przygotowała dla niej garść rad, ale ostatecznie Ewa była już dorosła i umiała sobie doskonale radzić z ciotką.
Komentarze
Prześlij komentarz