E jak Ewa (74)
Ile to już czasu Zosia jest z nimi? Trzy, cztery miesiące?
Nie, dłużej, o wiele dłużej. Czy w czasie tych miesięcy pisała do Leszka albo
dostawała od niego jakieś listy? Czy to nie dziwne, że ludzie, którzy do tej
pory żyć bez siebie nie mogli, rozstali się na tak długo i nawet nie piszą
listów, nie telefonują do siebie? Krystyna już jakiś czas temu zauważyła, że
coś jest nie tak jak być powinno. Początkowo nie zamierzała się wtrącać, miała
własne problemy, poza tym bała się reakcji Zosi. Ona nie lubiła wścibstwa
sióstr i dawała to jasno do zrozumienia. Krystyna starała się nie włazić w jej
życie z kopytami, jak mawiał Zbyszek, ale musiała się dowiedzieć, co się
dzieje, nie mogła dłużej udawać, że niczego nie zauważa. Co Zosia powiedziała
po przyjeździe do niej? Że przyjechała na dłużej? A może stwierdziła, że
wróciła do domu? Już wtedy zaintrygowało to Krystynę, ale bardziej cieszyła się
obecnością siostry w trudnych dla siebie chwilach, nie w głowie jej było
wypytywanie, czemu akurat teraz może zostać dłużej. Jednak dalej nie mogła
udawać, że nie dziwi jej ta sytuacja. Poza tym zaczęła się na dobre niepokoić.
Czyżby tak bardzo zajęła się sobą, że przeoczyła coś istotnego, coś, co także
dotyczyło jej rodziny? Zachowanie siostry też było dziwne. Nie wspominała
Leszka, nie rozmawiała o nim, zachowywała się, jakby nie istniał. Raz tylko
kupiła coś dla niego. Co to było? Gwoździe, wkręty, śrubki? Krystyna nie mogła
sobie dokładnie przypomnieć, w jakich okolicznościach doszło do tego zakupu,
ale wiedziała, że to miało coś wspólnego z Hanką. Ona chyba coś kupowała
Karolowi i podpowiedziała Zosi, że Lesio też by się z tego czegoś ucieszył…
Popatrzyła na siostrę czytającą gazetę .
– A co u Leszka? –
zapytała, udając obojętność. – Dostałaś ostatnio jakiś list?
Wydało jej się, że twarz siostry drgnęła pod wpływem niewielkiego, szybko opanowanego skurczu mięśni, widocznego jednak dla kogoś, kto się go spodziewał.
Wydało jej się, że twarz siostry drgnęła pod wpływem niewielkiego, szybko opanowanego skurczu mięśni, widocznego jednak dla kogoś, kto się go spodziewał.
– A co ty tak nagle o
Leszka mnie pytasz? – zaczęła zaczepnie. – Prawie pół roku u ciebie siedzę i
nie zapytałaś nawet, aż tu nagle, nie z tego, ni z owego… O co ci chodzi?
– A o co ma mi chodzić? Ciekawa jestem, dlaczego nie piszesz do Leszka i odwrotnie. Bo on do ciebie też nie pisze, prawda? I nie pół roku. Pół roku minęło kilka miesięcy temu.
– Ach tak! – Zosia złożyła starannie gazetę – więc o to ci chodzi, za długo u ciebie siedzę, tak?
– Nie kpij i nie zmieniaj tematu. Widzę, że coś złego się dzieje, więc pytam. Odpowiesz uczciwie czy będziesz mataczyć?
– A gdyby nawet, to co?
– To chciałabym wiedzieć.
– A jakie masz prawo, żeby się wtrącać? Ty co? Druga Hanka?
Głos Zosi drżał. Krystyna wiedziała, że lada moment ich rozmowa zakończy się kłótnią, tego nie chciała.
– Uspokój się. Nie powiedziałam przecież, że mam jakieś prawo. Widzę jednak, co się dzieje. Nie mogłaś godziny usiedzieć, by o nim nie wspomnieć, nie powołać się na niego w rozmowie. Byłaś tutaj, u mnie, ale co drugi dzień pisałaś do niego, a on odpisywał, wydzwaniał jak oszalały. A pamiętasz tamten dzień? Miałaś już jechać, ale w ostatniej chwili przedłużyłaś pobyt o dwa dni. Pamiętasz? Nie przyjechałaś w sobotę, a w niedzielę on już tu był. Więc nie mów mi, że wszystko jest w porządku, bo nie jest i ja to widzę, i zaczynam się martwić. Powiesz mi, o co chodzi, czy nie zasłużyłam sobie na twoje zaufanie? A może chcesz mi oszczędzić następnego zmartwienia? Ale tak się nie uda, kłopotów nie da się przemilczeć, a ja chcę o nich wiedzieć. – Krystyna spojrzała na siostrę. Zosia płakała, cichutko, prawie bezgłośnie. Łzy spływały jej po policzkach i bezskutecznie próbowała je ścierać palcami.
– Leszek ma inną kobietę! – krzyknęła. – Młodą, ładną, jest w wieku Ewy.
Oniemiała Krystyna wpatrywała się w nią w milczeniu. Nie mogła zrozumieć, co takiego ta Zosia znów wymyśliła. Leszek zdradzający ją? Przecież to śmieszne, niedorzeczne. Każdy inny, ale nie on.
– A o co ma mi chodzić? Ciekawa jestem, dlaczego nie piszesz do Leszka i odwrotnie. Bo on do ciebie też nie pisze, prawda? I nie pół roku. Pół roku minęło kilka miesięcy temu.
– Ach tak! – Zosia złożyła starannie gazetę – więc o to ci chodzi, za długo u ciebie siedzę, tak?
– Nie kpij i nie zmieniaj tematu. Widzę, że coś złego się dzieje, więc pytam. Odpowiesz uczciwie czy będziesz mataczyć?
– A gdyby nawet, to co?
– To chciałabym wiedzieć.
– A jakie masz prawo, żeby się wtrącać? Ty co? Druga Hanka?
Głos Zosi drżał. Krystyna wiedziała, że lada moment ich rozmowa zakończy się kłótnią, tego nie chciała.
– Uspokój się. Nie powiedziałam przecież, że mam jakieś prawo. Widzę jednak, co się dzieje. Nie mogłaś godziny usiedzieć, by o nim nie wspomnieć, nie powołać się na niego w rozmowie. Byłaś tutaj, u mnie, ale co drugi dzień pisałaś do niego, a on odpisywał, wydzwaniał jak oszalały. A pamiętasz tamten dzień? Miałaś już jechać, ale w ostatniej chwili przedłużyłaś pobyt o dwa dni. Pamiętasz? Nie przyjechałaś w sobotę, a w niedzielę on już tu był. Więc nie mów mi, że wszystko jest w porządku, bo nie jest i ja to widzę, i zaczynam się martwić. Powiesz mi, o co chodzi, czy nie zasłużyłam sobie na twoje zaufanie? A może chcesz mi oszczędzić następnego zmartwienia? Ale tak się nie uda, kłopotów nie da się przemilczeć, a ja chcę o nich wiedzieć. – Krystyna spojrzała na siostrę. Zosia płakała, cichutko, prawie bezgłośnie. Łzy spływały jej po policzkach i bezskutecznie próbowała je ścierać palcami.
– Leszek ma inną kobietę! – krzyknęła. – Młodą, ładną, jest w wieku Ewy.
Oniemiała Krystyna wpatrywała się w nią w milczeniu. Nie mogła zrozumieć, co takiego ta Zosia znów wymyśliła. Leszek zdradzający ją? Przecież to śmieszne, niedorzeczne. Każdy inny, ale nie on.
Komentarze
Prześlij komentarz