E jak Ewa (73)



– Dyrektorze, co panu jest? Zaraz zacznę pana reanimować. – Alina zwróciła się w jego stronę.
– Pani Alino – zaczął z powagą, starając się nadaremnie o odpowiedni dystans – pani się zapomina.
– Ja się zapominam? Siedzi pan tutaj i w najlepsze podsłuchuje, a ja mam udawać, że niczego nie widzę? Wypraszam sobie, nie życzę sobie być przez pana podsłuchiwaną – dodała podniesionym tonem.
– Jak pani śmie? Ja nikogo nie podsłuchuję, proszę nie rozwiązywać swoich prywatnych problemów w pracy, to nikt niczego nie będzie musiał wysłuchiwać. I proszę się liczyć ze słowami, pani język jest czasami nie do przyjęcia. – Po tej uwadze odstawił krzesło i wyszedł.
– Musiałaś tak na niego naskoczyć? – Ewa była zażenowana całą sceną. – Robisz awantury w pokoju nauczycielskim i masz pretensje do dyrektora, że cię podsłuchuje? Tyś chyba całkiem zwariowała. I czemu ciągle walczysz z Makarym? Czemu ty to robisz? Nie widzisz, że to jest żałosne, że się po prostu ośmieszasz? Mogę zrozumieć uczennice, ale ciebie nie. Po cholerę ci on? Nie możesz poszukać kogoś innego? – Alina popatrzyła na nią z politowaniem i pokiwała tylko głową.
– Dyrektor sobie zasłużył. Plotkarz jakich mało. Dostał za swoje. A jeśli chodzi o Makarego…Ty nigdy w nikim nie byłaś zakochana? Obserwuję cię od dawna i widzę, co się dzieje. Z tym nowym też ci nie wyjdzie. Jesteś cholerną, zimną rybą, rozumiesz? Nie wiesz, że zakochany człowiek zrobi wszystko, by być z tym, kogo kocha? No tak! Ty nie rozumiesz! Zimna ryba!
– Masz rację, nie rozumiem. Nie mogę zrozumieć, jak to się dzieje, że wykształcona kobieta może się tak narzucać. Przecież on ci cały czas daje do zrozumienia, że nie jest zainteresowany, nie widzisz? Po jaką cholerę brniesz w to dalej? Może gdybyś tak nie naciskała, wszystko by się ułożyło po twojej myśli?
– To ci dopiero Ofelia. – Alina westchnęła głęboko. – Mówisz o czymś, o czym nie masz najmniejszego pojęcia. Zaskorupiłaś się w sobie tak bardzo, że nie widzisz niczego poza granicami tej swojej skorupy. Czego się boisz, że ktoś cię zrani, upokorzy, ośmieszy? To dlatego odpędzasz od siebie każdego, kto się pojawi? Myślisz, że to najlepszy z możliwych sposobów na życie? Jeszcze nie zrozumiałaś, że bez ryzyka nie znajdziesz szczęścia? Mówisz, że się ośmieszam? No to co, do kurwy nędzy!? Ja przynajmniej wiem, jak smakuje upokorzenie. A ty? Przesiadujesz tu jak taka malowana lala, co to nigdy tyłka papierem nie podciera i w nosie nie dłubie, i obserwujesz z politowaniem moje nieudane próby z Makarym. Do końca życia pozostaniesz obserwatorem? Skoro taka jesteś dobra w obserwowaniu innych, to czemu do tej pory nie zauważyłaś, że Makary patrzy tylko na ciebie, mówi tylko do ciebie i nie ma takiej rozmowy, w której nie wspomniałby właśnie o tobie? Czyżby był zbyt subtelny? No i co masz taką minę? Jak widzisz, każdy człowiek ma swojego Makarego. Ja mam swojego, Makary ma swojego, czyli ciebie. Jesteś jego Makarym, ale nawet tego nie zauważasz. Och, przepraszam, nie każdy ma Swojego Makarego, ty nie masz, nie miałaś i najprawdopodobniej nie będziesz miała. Tak bardzo się boisz ośmieszenia, że spędzisz życie w samotności. Chwała Bogu, że kotów nie lubisz. Jak już się zestarzejesz, żaden głodny kot cię nie zeżre, czego się boją wszystkie stare panny w powieściowych romansach. A ja będę otoczona gromadą moich wnuków i będę na nie kurwowała ile wlezie. I tylko tyle ci powiem, że to moje kurwowanie o wiele więcej jest warte od tych twoich subtelnych uśmieszków. Żebyś o tym wiedziała!

Komentarze

Popularne posty