E jak Ewa (70)



– Zostawić to wszystko tak jak jest. Nie wychwalać go pod niebiosa, nie namawiać Ewy, żeby się z nim spotykała, ale i nic nie mówić. Ani jej, ani Zbyszkowi.
– Zbyszkowi? – Napierska poderwała się z krzesła. – Boże broń! Zabije gada i siedzieć pójdzie, dzieciak nie będzie miał ani matki, ani ojca. Nie waż się nawet!
– To co? Zatrzymujemy te wiadomości tylko dla siebie?
– A co będzie, jak się kiedyś wyda, że my wiedziałyśmy? Zośka, Ewa by mi tego nie darowała! Znam swoje dziecko jak własną kieszeń.
– Skąd się dowie, że ty wiedziałaś? Głupia jesteś!
– A jak się dowie? Wystarczy, że się z tym swoim Maćkiem pokłóci, a on sam jej to wygarnie!
– Nie wygarnie, nie wygarnie! A jak to zrobi, to nie będzie to dotyczyć ciebie, tylko mnie. To ja z nim rozmawiałam, nie ty. Tobie wcale o niczym nie mówiłam. 
 – Wiesz, Zosia, ja już sama nie wiem, co robić? Po prostu nie wiem. Zawsze wszystko było albo czarne, albo białe, a teraz to cholera wie, jaki to kolor jest.
– Szary, kochana, szary! I uwierz mi! Nie wtrącajmy się, a będzie najlepiej.
– Najlepiej? – Napierska pomachała siostrze pięścią przed nosem. – Po jaką cholerę mi o tym wszystkim powiedziałaś? Po co mi teraz taki ciężar dźwigać, co?
– A po to, droga siostro, że łatwiej się taki ciężar dźwiga we dwójkę. Ja też mam słabe plecy. I do samotnego dźwiganie się nie nadaję!
Alina od rana była w podłym nastroju i nawet żartobliwe zaczepki Makarego
nie wywierały na niej wrażenia. Siedziała osowiała i wpatrywała się w zawartość własnego kubka. Ewa zastanawiała się, co mogło ją tak przygnębić, bo chyba nie to ich wspólne wyjście do kina? Było nawet fajnie, a Makary zachowywał się wręcz nienagannie. Błyszczał dowcipem, żadnej nie faworyzował i sprawił, że atmosfera napięcia, która im towarzyszyła na samym początku, gdzieś się szybko ulotniła. A może to właśnie o to chodziło?, zastanowiła się Ewa. Może właśnie to, że Makary postawił między nimi znak równości wpędziło Alinę w przygnębienie? Najpierw miała nadzieję, że uda jej się umówić z nim na randkę, a potem okazało się, że to nie randka, tylko koleżeńskie spotkanie z trzyosobową obsadą, a jeszcze później Makary zrobił wszystko, by pokazać Alinie, jak bardzo jest mu obojętna i to wszystko na oczach Ewy. Może nie powinna jednak z nimi pójść? Gdyby byli sami, Makary musiałby się jakoś określić i Alina zyskałaby przynajmniej jakąś wiedzę na temat swoich szans, a tak w dalszym ciągu nie wiedziała nic istotnego. Prawdę powiedziawszy, Ewa też nie mogła wyciągnąć żadnych wniosków. Czy Makaremu Alina naprawdę była obojętna, czy też może udawał tylko obojętnego, by zyskać nad nią przewagę, o czym jeszcze do niedawna Alina była przekonana? Jakie to wszystko dziwne, pomyślała. Te gierki, to całe udawanie, ludzka gra, której celem jest zyskanie przewagi nad innymi. Ludzie zachowują się tak samo, bez względu na wiek, zamożność czy wykształcenie. Przecież to śmieszne. Alina, poważna, inteligentna kobieta, która na widok Makarego traci głowę i zachowuje się nie lepiej od jej nastoletnich uczennic, podfruwajek przecież.

Komentarze

Popularne posty