E jak Ewa (60)



– Dobrze zrobisz, tak myślę.
– Oj, ty mnie tu nie umoralniaj! Przypomnij sobie, jak rozstałaś się z Mirkiem, pamiętasz?
Do dzisiaj nie wie, dlaczego pokazałaś mu drzwi. To uczciwie, co? – Ewa zamilkła, próbując sobie przypomnieć, w jakim stopniu wtajemniczyła Kaśkę w historię z Mirkiem.
– Czemu mu nie powiedziałaś prawdy, co? Co z jego poczuciem winy? – drążyła Kaśka. Ewa westchnęła tylko. Czemu nie powiedziała? A co mu, do diabła, miała powiedzieć? Nie jesteś w moim typie, nie podobasz mi się, to nie na ciebie czekam? Umawiałam się z tobą, bo na początku myślałam, że te spotkania do niczego nie zobowiązują, a potem nie chciałam cię urazić odmową? To prawda, pozwoliła mu myśleć, że cała wina leży po jego stronie, ale nigdy nie zdobyła się na odwagę, by mu powiedzieć prawdę. To był jej największy problem. Bała się konfrontacji, więc po prostu najzwyczajniej w świecie uciekała. Wściekała się sama na siebie za to tchórzostwo, ale pokonać tej słabości nie potrafiła i Kaśka o tym wiedziała.
– Nie podobał ci się? To jeszcze nie ten? Miał szansę na to, żeby cokolwiek naprawić? –
Ewa wzruszyła tylko ramionami, bo i co mogła innego zrobić?
– Słyszałam, jak się o mnie wyrażał. Ordynarnie, po chamsku. Mówiłam ci przecież.
–No, no, no…– zaoponowała Kaśka. – Pamiętam, a jakże. Pamiętam też, że powiedział tak, gdy już stało się dla niego jasne, że nie jest tym właściwym. Może był wściekły? Upokorzony? Może czuł się sponiewierany? Czemu nie powiedziałaś, że nie jest tym, na kogo czekasz? A tak w ogóle to znajdziesz go kiedyś? Tego właściwego? A może taki się jeszcze w ogóle nie narodził?
– A odczep się wreszcie! – Wyprowadzona z równowagi Ewa zerwała się z fotela. – O siebie się martw, mną się teraz nie zajmuj, dobra?
– Dobrze, dobrze, uspokój się. A ten Maciek jaki jest? – Kaśka zauważyła, że Ewa się naprawdę zdenerwowała.
– Daj ty mi święty spokój. Słuchaj, nie gniewaj się, ale idź już – poprosiła Ewa.
– Co, moralny kac?
– Kaśka, proszę cię!
– Idę już sobie, nie złość się. Ale weź się w garść. Czy ty naprawdę myślisz, że nie masz prawa mówić komuś: „Nie, nie podobasz mi się, nie chcę się z tobą umawiać tylko dlatego, bo ty tego chcesz?”
– Kaśka!
– Kaśka, Kaśka… Ty co? Lilla Weneda? Wspomnisz moje słowa, gdy wpadniesz w łapy jakiegoś pokurcza w rodzaju Jędrzeja. Jego też nie odprawiłaś celnym kopniakiem w tyłek? A wiesz doskonale, że różnego pokroju pokurcze ciągną do ciebie jak muchy do miodu. Sama wiesz. Ciekawe co taki jeden z drugim sobie o tobie myśli? Taka delikatna, słaba, niewinna, nie obroni się, gdy przyjdzie mu ochota podbić ci oko? A tak na marginesie, gdy przechodziłam obok domu Jędrzeja, ten kurwował ile wlezie. Pewnie wyznawał miłość tej swojej, jak jej tam? Nie lubisz, by udzielać ci dobrych rad, ale ponieważ wychodzę, udzielę ci jej bez narażania się na to, że wyrzucisz mnie z domu. Przestań marzyć, kobieto, ten Maciek jest naprawdę fajnym facetem, nie widzisz tego? Na kogo czekasz? Myślisz, że jakiś gwiazdor filmowy zjawi się raptem w naszej mieścinie i zauważy, jaki z ciebie cud? A może wierzysz jeszcze w księcia, co to porywa trzydziestoletnie panny i na białym koniu uwozi do swojego zamku?

Komentarze

Popularne posty