E jak Ewa (59)
– Nie przesadzajmy! – oburzyła się Ewa. – My też „tak bardzo”
innych nie szanujemy, więc i Szwedom się nie ma co dziwić. Zrozum, że siostra
Lolka nie wie, co się dzieje. Miał szwedzką narzeczoną…
– Jaką szwedzką? Ta Guna to chyba żadna Szwedka.
– To kto ona jest?
– Ona chyba z Islandii? Zresztą, jakie to ma znaczenie? To
nie ma żadnego znaczenia, przynajmniej dla mnie.
– Może i racja – przytaknęła Ewa. – A twoja matka? Co
powiedziała?
– Była wściekła. Krzyczała, że jestem głupia i sama nie wiem, czego chcę. I co ludzie teraz powiedzą. Rozumiesz? Moja matka się martwi tym, co ludzie powiedzą! To już szczyt wszystkiego! Przez całe życie prowadziła się tak, że wszyscy tylko o nas gadali, nobliwe mamuśki przestrzegały przede mną swoich cudownych synków, bo wiadomo, jaka matka, taka córka, a teraz ona się martwi tym, co ludzie powiedzą! – Kaśka ocierała chusteczką cieknące po policzkach łzy. Ewa zaśmiała się serdecznie i poklepała przyjaciółkę po ramieniu.
– Daj spokój, nie przejmuj się tak. Jesteś dorosła, masz własne mieszkanie, niech matka sobie pogada. – Kaśka otarła twarz. Jak to dobrze, że Pan Bóg stworzył Ewę, pomyślała mimowolnie uśmiechając się do przyjaciółki. Kto inny miałby do niej tyle cierpliwości i komu innemu mogłaby aż tak zaufać? Wiedziała, że Ewa nigdy nie zdradziłaby powierzonych jej tajemnic, nigdy, nawet wtedy, gdyby ich przyjaźń nie przetrwała.
– A co ludzie mają do gadania? Wiesz, może to i dobrze, że wróciłaś, bo wyglądasz naprawdę okropnie. Ale z Lolkiem musisz wszystko inaczej załatwić. Należy mu się wyjaśnienie i to solidne. Nie zostawisz go chyba z poczuciem winy?
– Z poczuciem winy? O czym ty mówisz?
– Wrócił pewnie z pracy, a ciebie nie ma w domu. Początkowo czekał cierpliwie, potem zaczął szukać, co nie trwało zbyt długo, bo nie miałaś tam za wielu znajomych…
– A w poszukiwaniach pomaga mu ta anielica, Guna! – Kaśka przyłączyła się do Ewy, która próbowała wczuć się w położenie Lassego. – Jak widzisz, nie będzie samotny! Siostrzyczka też nie pozwoli mu się zamartwiać. Zaraz stwierdzi, że ona od dawna podejrzewała, iż tak to się właśnie skończy.
–No właśnie, Guna.
– Co, no właśnie?
– Jeżeli zmusił cię do kontaktów z Guną, teraz dopiero zacznie obwiniać siebie za głupotę. Rozumiesz?
– Dobrze mu tak! Swołocz jeden! Przecież mnie zmusił, więc o co chodzi? Ja tam każdego dnia umierałam, błagałam , prosiłam, by dał mi spokój, ale gdzie tam! Obrażać się tylko potrafił. ON SIĘ OBRAŻAŁ NA MNIE!!!
– Pewnie masz rację, ale przecież ta Guna to tylko kropla w morzu. On chyba powinien wiedzieć, o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi, nie uważasz? On najprawdopodobniej teraz tam szaleje ze strachu. Nie żal ci go ani trochę?
– Jeszcze nie szaleje, jest w podróży służbowej. Wróci dopiero za trzy dni. Przed jego wyjazdem się pokłóciliśmy i powiedziałam, żeby nie dzwonił. Ale masz rację, zadzwonię do niego, gdy wróci. Zwłaszcza, że Karin mogła zniszczyć zostawiony przez mnie list.
– Była wściekła. Krzyczała, że jestem głupia i sama nie wiem, czego chcę. I co ludzie teraz powiedzą. Rozumiesz? Moja matka się martwi tym, co ludzie powiedzą! To już szczyt wszystkiego! Przez całe życie prowadziła się tak, że wszyscy tylko o nas gadali, nobliwe mamuśki przestrzegały przede mną swoich cudownych synków, bo wiadomo, jaka matka, taka córka, a teraz ona się martwi tym, co ludzie powiedzą! – Kaśka ocierała chusteczką cieknące po policzkach łzy. Ewa zaśmiała się serdecznie i poklepała przyjaciółkę po ramieniu.
– Daj spokój, nie przejmuj się tak. Jesteś dorosła, masz własne mieszkanie, niech matka sobie pogada. – Kaśka otarła twarz. Jak to dobrze, że Pan Bóg stworzył Ewę, pomyślała mimowolnie uśmiechając się do przyjaciółki. Kto inny miałby do niej tyle cierpliwości i komu innemu mogłaby aż tak zaufać? Wiedziała, że Ewa nigdy nie zdradziłaby powierzonych jej tajemnic, nigdy, nawet wtedy, gdyby ich przyjaźń nie przetrwała.
– A co ludzie mają do gadania? Wiesz, może to i dobrze, że wróciłaś, bo wyglądasz naprawdę okropnie. Ale z Lolkiem musisz wszystko inaczej załatwić. Należy mu się wyjaśnienie i to solidne. Nie zostawisz go chyba z poczuciem winy?
– Z poczuciem winy? O czym ty mówisz?
– Wrócił pewnie z pracy, a ciebie nie ma w domu. Początkowo czekał cierpliwie, potem zaczął szukać, co nie trwało zbyt długo, bo nie miałaś tam za wielu znajomych…
– A w poszukiwaniach pomaga mu ta anielica, Guna! – Kaśka przyłączyła się do Ewy, która próbowała wczuć się w położenie Lassego. – Jak widzisz, nie będzie samotny! Siostrzyczka też nie pozwoli mu się zamartwiać. Zaraz stwierdzi, że ona od dawna podejrzewała, iż tak to się właśnie skończy.
–No właśnie, Guna.
– Co, no właśnie?
– Jeżeli zmusił cię do kontaktów z Guną, teraz dopiero zacznie obwiniać siebie za głupotę. Rozumiesz?
– Dobrze mu tak! Swołocz jeden! Przecież mnie zmusił, więc o co chodzi? Ja tam każdego dnia umierałam, błagałam , prosiłam, by dał mi spokój, ale gdzie tam! Obrażać się tylko potrafił. ON SIĘ OBRAŻAŁ NA MNIE!!!
– Pewnie masz rację, ale przecież ta Guna to tylko kropla w morzu. On chyba powinien wiedzieć, o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi, nie uważasz? On najprawdopodobniej teraz tam szaleje ze strachu. Nie żal ci go ani trochę?
– Jeszcze nie szaleje, jest w podróży służbowej. Wróci dopiero za trzy dni. Przed jego wyjazdem się pokłóciliśmy i powiedziałam, żeby nie dzwonił. Ale masz rację, zadzwonię do niego, gdy wróci. Zwłaszcza, że Karin mogła zniszczyć zostawiony przez mnie list.
Komentarze
Prześlij komentarz