E jak Ewa (45)



Ewa zaśmiała się w duchu, przypominając sobie, jak Kaśka psioczyła przed wyjazdem, że długo jej w kraju nie zobaczą, bo nie ma zamiaru wracać do tego poperelowskiego krajobrazu, szarego, nudnego i pełnego biedy, w którym te same twarze rządzą od niepamiętnych czasów, zmieniając tylko nazwy partii i kolejne stołki.
– Stało się coś? – głos Makarego wyrwał ją z zadumy. – Siedział po przeciwnej stronie stołu i spoglądał na nią z uśmiechem. Kiedy wszedł, że go nie zauważyła? Makary, też imię, jak rodzice mogli go tak nazwać? Nic dziwnego, że nazywają go Syntetycznym Makaronem. Syntetycznym, bo uczył chemii. Na szczęście był przystojny, więc nawet to dziwne imię nie raziło. W pokoju poza nimi nie było nikogo innego. Koleżanki spieszyły się do domów, żeby przygotować jakiś obiad przed popołudniowymi zajęciami. Co za pieski zawód sobie wybrały. Wszyscy wokół zazdrościli im ferii i wakacji, zapominając o kiepskiej pensji i o ekstra dodatkach w ciągu roku szkolnego w postaci konieczności organizowania niepłatnych zajęć pozalekcyjnych, wycieczek, biwaków, imprez szkolnych i pozaszkolnych, o rozliczaniu za średnią ocen, rankingach szkół, których oficjalnie nie organizowano. Za to całkiem nieoficjalnie i zupełnie poważnie rozliczano za niską średnią nauczycieli; o pretensjach uczniów, pretensjach rodziców i pretensjach nie wiadomo kogo nawet nie warto było wspominać.
– Co się miało stać? – spytała.
– Wyglądasz na zmartwioną i nie zauważyłaś, że się do ciebie przysiadłem.
– Rzeczywiście, trochę się zamyśliłam. Chciałeś czegoś?
– Czego miałbym chcieć?
– To po co się przysiadłeś? – Popatrzył na nią ze zdziwieniem.
– Muszę czegoś chcieć, żeby się przysiąść? Towarzysko się do ciebie dosiąść nie można, zawsze trzeba mieć jakiś interes?
– Towarzysko? To znaczy, że najzwyczajniej w świecie pogadać chciałeś?
Zaśmiał się niezbyt głośno i rozsiadł wygodnie na krześle, co wyprowadziło ją z równowagi. Czego, do cholery, chce? Że też od razu nie poszła do domu, teraz przyjdzie się jej opędzać od Makarego albo, co gorsza, wdawać z nim w jakieś egzystencjalne i denerwujące dyskusje, w których zazwyczaj celowała Alina, polująca na Makarego już od dłuższego czasu. Ewa przysłuchiwała się nieraz ich dyskusjom, podziwiając przenikliwość koleżanki. Sama za nic w świecie nie wdałaby się z Makarym w polemikę. Jego zawsze lekko drwiący ton
nie wzbudzał w niej zaufania.

Komentarze

Popularne posty