E jak Ewa (43)



– Jaką rodzinę ty tam masz? Ja nie mam żadnej, a ty masz?
– A Gala? Mówiła, że kuzynka tak? Kuzynka to rodzina, czy nie rodzina?
– Gala się nie odzywa. Od czasu tamtej wizyty nie odpisała ani razu. Do Hanki też, chociaż Hanka napisała do niej kilka listów. Jechać nawet do niej chciała, bo ją te wieści też dobrze ruszyły. Ale nie odważyła się bez odpowiedzi Gali. Tylko kilka lat temu ktoś jej przysłał kartkę, że Gala nie żyje, i żeby więcej głowy nikomu nie zawracać.
– Co, ją też ukatrupili? – krzyknęła zdegustowana Zosia. – Nie za dużo tych dziwnych przypadków? Mam wrażenie, że jesteśmy jedyną rodziną w województwie, a może i w kraju, której połowa członków zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach, przy czym trzech czwartych tej jednej drugiej nawet ze zdjęć nie znamy!
– Czemu od razu ukatrupili? Co ty wygadujesz? Stara była i umarła ze starości pewnie. Kto tam by Galę ukatrupiał, zwariowałaś? Może i była trochę dziwna, ale całkiem sympatyczna.
– Stara? Ile miała lat? Zresztą, stara, nie stara, sprawę wyjaśnić należy. Szykuj paszport, załatwię co trzeba z Hanką i jak tylko gips jej ściągną, jedziemy! Dosyć już tych wszystkich tajemnic.
– Jedźcie sobie same. – Krystyna zdenerwowała się na dobre. – Ja mam teraz ważniejsze sprawy na głowie od wyjaśniania tajemnicy sprzed pięćdziesięciu lat. Dopóki Zbyszek rozwodu nie dostanie i Jagody nie wywalczy, nigdzie nie jadę! – odparła z mocą. – A i potem też się stąd nie ruszę. Zresztą, pieniędzy nie mam; poza tym dzieci pracują, kto Jagódką się zajmie? Chcesz to jedź, szukaj. Ja się na to nie piszę, a i Hanka chyba daleka jest od takich pomysłów. A Leszek? On cię samą puści? A może i jego ze sobą pociągniesz w nieznane? Ty się dobrze nad wszystkim zastanów. Dobrze ci radzę. Pojedziesz tam, oberwiesz kilka razy po grzbiecie od tych, co to Polaków nie lubią albo się nas boją, że o swoje domy upominać się zaczniemy i wrócisz jak zbity pies, z podkulonym ogonem. – Zosia machnęła ręką, nie zamierzała dłużej słuchać tych pouczanek. Krystyna zawsze taka była, tylko by w domu siedziała i dzieci niańczyła. Widać nie zależało jej na odszukaniu rodziny, ale jej, Zosi, zależy i to bardzo. Pewnie namówi Hankę na wyprawę na Białoruś, a jak i ta się nie zgodzi, może uprosi Lesia? Może to jest dobry moment na wzmocnienie ich więzi? Może on też czeka na jakiś gest z jej strony, na ten pierwszy krok, po którym się okaże, że jednak Lesio sam jej w daleką drogę nie puści i nawet prosić go nie będzie musiała, bo sam się zadeklaruje? To chyba jest bardzo dobry pomysł. Musi tam pojechać i sprawę wyjaśnić. Niech sobie Krystyna w domu siedzi i czeka nie wiadomo na co. Może rzeczywiście nie w głowie jej teraz wyjazdy? Kto wie, jak się ten cały rozwód zakończy? Oni mają jeszcze nadzieję, że Jagodę im zostawią, ale przecież i tak wszyscy wiedzą, że miejsce dziecka jest przy matce…Trzeba jednak zostawić Krystynę w spokoju, przynajmniej na razie. Ma dosyć kłopotów. Za dużo, żeby ją zamartwiać problemami małżeńskimi najmłodszej siostry, które już wkrótce się skończą.

Komentarze

Popularne posty