E jak Ewa (42)



– Oj, ty znowu swoje! Za każdym razem, gdy przyjeżdżasz, każesz mi od nowa rozpamiętywać tę historię, a potem i tak nic z tego nie wychodzi. Gala mówiła, że to milicja dziadków w nocy z domów zabrała, i jednych, i drugich. Mówiłam ci to już ze sto razy chyba, ale ty nic sobie z tego nie robisz.
– Milicja, milicja! Pewnie, że już mi o tym mówiłaś, ale po co? Po co? Co dziadkowie tej milicji zrobili i co się z nimi potem stało?
– Tego nikt nie wie, nawet Gala nie wiedziała. Sąsiedzi udawali, że nic nie widzieli. Pewnie się bali. Ale ile w tym prawdy?
– Jak mogli ich wywieźć? I dokąd? Czyś ty zwariowała? Za co mieliby ich wywozić?
– Może za to, że dzieci do Polski uciekły? – tak jakoś Gala sugerowała.
– Jak to uciekły? Przecież wszyscy mogli wyjechać, ci, co chcieli, tak? Inni, ci, co przyjechali z nami, znaleźli swoje rodziny, a naszą zaraz wywieźli? To głupoty jakieś.
– Nie wiem, nie męcz mnie już. Wiem tyle co i ty. Po co ta rozmowa, przecież i tak do niczego nie dojdziemy.
– Ale to starzy ludzie już byli.
– Starzy, nie starzy, ale uchodzili za zamożnych, domy piękne mieli, sklep, i piekarnię własną mieli.
– A co to ma do rzeczy, te domy i sklep?
– A widać ma, bo kilka dni po ich zniknięciu do domów wprowadzili się nowi lokatorzy. Tych ludzi nikt nie znał, czyli musieli być tam obcy. Jak myślisz, kto obcy zajmowałby cudze domy?
– No, kto? – Zosia nie mogła zrozumieć, o co chodzi siostrze.
– Ktoś, kto wiedział, że starzy właściciele nigdy się o swoją własność nie upomną. To musiał być ktoś ważny, po prostu.
– To twoje przemyślenia czy znowu tej Gali? Czyli, że co? Ktoś, kto miał władzę, dziadków wysiedlił, a sam domy zajął? No niechby i zajął, czort bierz te domy, ale gdzie dziadków wywieźli?
– Nie wiem, Gala i jej rodzina też niczego się nie dowiedziała, choć podobno próbowali. Przynajmniej tak mówiła, że próbowali. Ale Janek zakazał mi wypytywać o cokolwiek
po tym, jak ona o dokumenty tych domów pytać zaczęła. Podobno nasz ojciec wywiózł tu, do Polski, jakieś akty notarialne czy coś takiego. – Zosia zaczęła się zastanawiać nad słowami siostry. Coś jej wyraźnie nie dawało spokoju.
– Jakie akty notarialne? I po co jej to? Przecież sama mówiła, że ktoś te domy zajął, więc po co jej dokumenty były?
– No właśnie? Janek aż uszami zastrzygł, jak o tym usłyszał. Stwierdził, że to jakaś śmierdząca sprawa i lepiej jej nie ruszać. Przecież myśmy tej Gali nie znali, wiadomo, kto to tak naprawdę był?
– Ty, Kryśka, a jakby tam teraz pojechać, co? Jakie to państwo teraz jest, Rosja chyba, co?
– Nie żadna Rosja, tylko Białoruś. Ty tam jechać chcesz? I dokąd chcesz jechać? U kogo się zatrzymasz? Ty się trochę zastanów!
– Białoruś, mówisz? To rzeczywiście nieciekawie. Ale co, rodziny odwiedzić nie można? Przecież nas nie popędzą? Jeszcze jakby Hankę zabrać, to ona popędzić się nie da.

Komentarze

Popularne posty