E jak Ewa (40)
– Nie mogę oddać wam tych zdjęć, po prostu nie mogę. – Zosia
przysiadła na taborecie, wpatrując się w Krystynę.
– Wiem, wiem. Już dawno się z tym pogodziłyśmy, i ja, i Hanka. Ale mogłaś nam chociaż takie portrety zrobić, jak sama masz.
– Jak dam wam te portrety, to się od zdjęć odczepicie?
– Wtedy tak. Ale ty znowu wrócisz do siebie i o portretach zapomnisz. – Zosia popatrzyła na siostrę i zawahała się, jakby chciała powiedzieć coś ważnego.
– Słuchaj, czemu my nic nie wiemy o naszej rodzinie? – Zmieniła temat. – Przecież tam tyle osób zostało. Oni nie chcą nas poznać, czy co? Przecież my tu właściwie rodziny nie mamy, jesteśmy tylko we trzy?
– Jak to, ty masz przecież teściową! – krzyknęła Napierska, spodziewając się wybuchu Zosi, która nie przepadała za rodziną męża.
– No wiesz, co ty mi tu z teściową wyskakujesz? – Zdenerwowała się Zosia. – Co to za rodzina, z którą można wziąć rozwód, co? Rodzina to jest na dobre i na złe. Nawet jak się z nią na dobre pokłócisz i latami nie odzywasz, to i tak rodzina rodziną pozostaje, tak jak ty, Hanka i ja, a ty mi teściową po oczach bijesz! Ja pytam o naszą rodzinę. Co się z nimi stało?
– Po co mnie pytasz, wiem tyle co ty.
– Ale ty starsza jesteś, powinnaś coś pamiętać. A Hanka to już wszystko powinna pamiętać. Zresztą, mama zawsze z tobą rozmawiała, bo myślała, że jak ty starsza, to więcej zrozumiesz, a ty nic nie zrozumiałaś. Jakby ze mną tyle rozmawiała, to ja bym wszystko dziś wiedziała – stwierdziła prawie nadąsana. – Krystyna przyjrzała się siostrze, która teraz przypominała dziecko. Przypomniała sobie te jej odwieczne pretensje i zarzuty, że mama ufała jej więcej niż pozostałym dwóm córkom, jakby to Krystyny wina była, że tak dobrze dogadywała się z matką. Hanka też ciągle z tego powodu narzekała.
– Znowu zaczynasz? Znowu ci odbija? Ile razy mam ci mówić, że mama bardzo cię kochała i żadnej z nas nie wyróżniała? Z kim miała rozmawiać? Hanka poszła na swoje i zaglądała do niej od święta, a ty byłaś albo w pracy, albo na randkach z Lesiem, a wcześniej byłaś po prostu za młoda. Z kim miała rozmawiać o kłopotach? Z dzieckiem? Z Hanką, która ciągle wypominała jej niezliczone błędy i ją pouczała? A ja po urodzeniu Ewci siedziałam cały czas w domu, to czego chcesz? Daj już spokój, niczego nie zmienimy, a tylko mi zawsze krwi napsujesz i mam potem jakieś głupie poczucie winy, chociaż w niczym nie zawiniłam.
– Wiem, wiem. Już dawno się z tym pogodziłyśmy, i ja, i Hanka. Ale mogłaś nam chociaż takie portrety zrobić, jak sama masz.
– Jak dam wam te portrety, to się od zdjęć odczepicie?
– Wtedy tak. Ale ty znowu wrócisz do siebie i o portretach zapomnisz. – Zosia popatrzyła na siostrę i zawahała się, jakby chciała powiedzieć coś ważnego.
– Słuchaj, czemu my nic nie wiemy o naszej rodzinie? – Zmieniła temat. – Przecież tam tyle osób zostało. Oni nie chcą nas poznać, czy co? Przecież my tu właściwie rodziny nie mamy, jesteśmy tylko we trzy?
– Jak to, ty masz przecież teściową! – krzyknęła Napierska, spodziewając się wybuchu Zosi, która nie przepadała za rodziną męża.
– No wiesz, co ty mi tu z teściową wyskakujesz? – Zdenerwowała się Zosia. – Co to za rodzina, z którą można wziąć rozwód, co? Rodzina to jest na dobre i na złe. Nawet jak się z nią na dobre pokłócisz i latami nie odzywasz, to i tak rodzina rodziną pozostaje, tak jak ty, Hanka i ja, a ty mi teściową po oczach bijesz! Ja pytam o naszą rodzinę. Co się z nimi stało?
– Po co mnie pytasz, wiem tyle co ty.
– Ale ty starsza jesteś, powinnaś coś pamiętać. A Hanka to już wszystko powinna pamiętać. Zresztą, mama zawsze z tobą rozmawiała, bo myślała, że jak ty starsza, to więcej zrozumiesz, a ty nic nie zrozumiałaś. Jakby ze mną tyle rozmawiała, to ja bym wszystko dziś wiedziała – stwierdziła prawie nadąsana. – Krystyna przyjrzała się siostrze, która teraz przypominała dziecko. Przypomniała sobie te jej odwieczne pretensje i zarzuty, że mama ufała jej więcej niż pozostałym dwóm córkom, jakby to Krystyny wina była, że tak dobrze dogadywała się z matką. Hanka też ciągle z tego powodu narzekała.
– Znowu zaczynasz? Znowu ci odbija? Ile razy mam ci mówić, że mama bardzo cię kochała i żadnej z nas nie wyróżniała? Z kim miała rozmawiać? Hanka poszła na swoje i zaglądała do niej od święta, a ty byłaś albo w pracy, albo na randkach z Lesiem, a wcześniej byłaś po prostu za młoda. Z kim miała rozmawiać o kłopotach? Z dzieckiem? Z Hanką, która ciągle wypominała jej niezliczone błędy i ją pouczała? A ja po urodzeniu Ewci siedziałam cały czas w domu, to czego chcesz? Daj już spokój, niczego nie zmienimy, a tylko mi zawsze krwi napsujesz i mam potem jakieś głupie poczucie winy, chociaż w niczym nie zawiniłam.
Komentarze
Prześlij komentarz