E jak Ewa (38)
– Pamiętasz mamę? – głos Zosi lekko zadrżał. – Spojrzała na
siostrę, oczekując na jej odpowiedź.
– No pewnie, a co, ty nie pamiętasz? – Zdziwienie w głosie Krystyny zabolało trochę Zosię, która poczuła się prawie jak zbrodniarka. Boże, może nie pamięta za dobrze matki, bo za mało ją kochała?
– Pamiętam, pamiętam – odparła prędko – ale czasami muszę spojrzeć na zdjęcie, żeby przypomnieć sobie jej twarz.
–To dobrze, że masz zdjęcie, bo ani ja, ani Hanka nawet zdjęcia nie mamy. Ty wszystkie zabrałaś, pamiętasz? Wzięłaś je tylko po to, żeby zrobić odbitki i przepadły jak amen w pacierzu. Jakbyś była jej jedyną córką! – krzyknęła Krystyna, zadowolona, że wreszcie nadarzyła się okazja, by poruszyć ten bolący temat. Zosia milczała przez chwilę, bo i jak tu się tłumaczyć? Kryśka miała rację. Zabrała te zdjęcia, a było ich tak niewiele i obiecała zrobić odbitki. A potem zwlekała z ich oddaniem Odbitek nie dało się zrobić. Zleciła wprawdzie wykonanie portretu na podstawie zdjęcia, ale i tak nie mogła się z nim rozstać.
– Ty masz przecież Ewę – powiedziała. – Nie widzisz, jak ona jest podobna do naszej mamy? I to nie tylko fizycznie, ale i z charakteru! Po co ci te zdjęcia? Ja mam tylko je.
–Ty mi tu oczu nie mydl! Ewa jest moją córką, nie matką, o czym ty coraz częściej zapominasz. A gdyby to nawet była prawda, to jest jeszcze Hanka, pamiętasz?
– Hanka też ma Ewę na miejscu. – Oburzyła się Zosia. – Jak nie będzie się z wami ciągle kłócić, to będzie często widywać żywą podobiznę swojej matki, a ja mieszkam na drugim końcu kraju.
– Wiesz co, Zośka? Ty masz niezłego szmergla, tylko tyle ci powiem. I nie jest w porządku to, że zabrałaś nam wszystkie zdjęcia naszej, powtarzam, NASZEJ matki, jakbyś tylko ty miała do nich prawo. My też ją kochałyśmy, zdajesz sobie z tego sprawę?
– Ale wy macie siebie, macie dzieci, których ja nie mam. Ja mam tylko te dwa zdjęcia! – Zosia wybiegła z pokoju, głośno trzaskając drzwiami. Nie mogła kłócić się z siostrą, wiedziała przecież, że tamta miała rację, ale zdjęć im nie odda. Za nic! Zresztą, ile tych zdjęć było? Tylko dwa. Jak miały się nimi podzielić? A zdjęć ojca w ogóle nie miały. Tylko Hanka wyobrażała sobie, że go pamięta. Akurat, miała dziewięć lat, gdy zginął. Jak mogła pamiętać jego obraz przez te wszystkie lata? Dlaczego nie zachowały się żadne zdjęcia? To co, że była wojna, inni też brali w niej udział, a zdjęcia mieli? Boże ty mój! Przecież to niemożliwe, żeby nie wiedzieć, jak wyglądał własny ojciec! A jednak, tak się stało. Krysia miała pięć lat, ona, Zosia, trzy miesiące. Mama tylko zawsze powtarzała, że nigdy wcześniej ani potem nie spotkała już tak przystojnego i tak dobrego człowieka. Może gdyby nie przyjechali razem z innymi tu, do Polski, ojciec żyłby jeszcze? Ale, jak mówiła mama, nie było odwrotu, albo do Polski, albo już na stałe w Rosji czy w tym Związku Radzieckim… Dziadkowie zostali, nie mogli przecież porzucić całego dobytku. Co się z nimi stało? Mama szukała ich po wojnie, ale słuch po nich zaginął. W ich pięknym domu zamieszkali inni, obcy ludzie. Może matka za mało zrobiła, by odnaleźć dziadków? Może nie była w stanie zrobić nic więcej? Po śmierci ich ojca została sama w, tak naprawdę, obcym kraju z trójką maleńkich dzieci. Czy mogła zrobić coś więcej? I ta dziwna Gala, niby ich kuzynka, która odnalazła Krystynę kilka lat temu. Kim ona tak naprawdę była? Ani Hanka, ani jedyna, żyjąca jeszcze wtedy siostra ich ojca, jej nie znały. Z opowieści Gali wynikało, że była kuzynką matki, a ciotka, siostra ojca, nie znała rodziny mamy, więc wszystko możliwe…
– No pewnie, a co, ty nie pamiętasz? – Zdziwienie w głosie Krystyny zabolało trochę Zosię, która poczuła się prawie jak zbrodniarka. Boże, może nie pamięta za dobrze matki, bo za mało ją kochała?
– Pamiętam, pamiętam – odparła prędko – ale czasami muszę spojrzeć na zdjęcie, żeby przypomnieć sobie jej twarz.
–To dobrze, że masz zdjęcie, bo ani ja, ani Hanka nawet zdjęcia nie mamy. Ty wszystkie zabrałaś, pamiętasz? Wzięłaś je tylko po to, żeby zrobić odbitki i przepadły jak amen w pacierzu. Jakbyś była jej jedyną córką! – krzyknęła Krystyna, zadowolona, że wreszcie nadarzyła się okazja, by poruszyć ten bolący temat. Zosia milczała przez chwilę, bo i jak tu się tłumaczyć? Kryśka miała rację. Zabrała te zdjęcia, a było ich tak niewiele i obiecała zrobić odbitki. A potem zwlekała z ich oddaniem Odbitek nie dało się zrobić. Zleciła wprawdzie wykonanie portretu na podstawie zdjęcia, ale i tak nie mogła się z nim rozstać.
– Ty masz przecież Ewę – powiedziała. – Nie widzisz, jak ona jest podobna do naszej mamy? I to nie tylko fizycznie, ale i z charakteru! Po co ci te zdjęcia? Ja mam tylko je.
–Ty mi tu oczu nie mydl! Ewa jest moją córką, nie matką, o czym ty coraz częściej zapominasz. A gdyby to nawet była prawda, to jest jeszcze Hanka, pamiętasz?
– Hanka też ma Ewę na miejscu. – Oburzyła się Zosia. – Jak nie będzie się z wami ciągle kłócić, to będzie często widywać żywą podobiznę swojej matki, a ja mieszkam na drugim końcu kraju.
– Wiesz co, Zośka? Ty masz niezłego szmergla, tylko tyle ci powiem. I nie jest w porządku to, że zabrałaś nam wszystkie zdjęcia naszej, powtarzam, NASZEJ matki, jakbyś tylko ty miała do nich prawo. My też ją kochałyśmy, zdajesz sobie z tego sprawę?
– Ale wy macie siebie, macie dzieci, których ja nie mam. Ja mam tylko te dwa zdjęcia! – Zosia wybiegła z pokoju, głośno trzaskając drzwiami. Nie mogła kłócić się z siostrą, wiedziała przecież, że tamta miała rację, ale zdjęć im nie odda. Za nic! Zresztą, ile tych zdjęć było? Tylko dwa. Jak miały się nimi podzielić? A zdjęć ojca w ogóle nie miały. Tylko Hanka wyobrażała sobie, że go pamięta. Akurat, miała dziewięć lat, gdy zginął. Jak mogła pamiętać jego obraz przez te wszystkie lata? Dlaczego nie zachowały się żadne zdjęcia? To co, że była wojna, inni też brali w niej udział, a zdjęcia mieli? Boże ty mój! Przecież to niemożliwe, żeby nie wiedzieć, jak wyglądał własny ojciec! A jednak, tak się stało. Krysia miała pięć lat, ona, Zosia, trzy miesiące. Mama tylko zawsze powtarzała, że nigdy wcześniej ani potem nie spotkała już tak przystojnego i tak dobrego człowieka. Może gdyby nie przyjechali razem z innymi tu, do Polski, ojciec żyłby jeszcze? Ale, jak mówiła mama, nie było odwrotu, albo do Polski, albo już na stałe w Rosji czy w tym Związku Radzieckim… Dziadkowie zostali, nie mogli przecież porzucić całego dobytku. Co się z nimi stało? Mama szukała ich po wojnie, ale słuch po nich zaginął. W ich pięknym domu zamieszkali inni, obcy ludzie. Może matka za mało zrobiła, by odnaleźć dziadków? Może nie była w stanie zrobić nic więcej? Po śmierci ich ojca została sama w, tak naprawdę, obcym kraju z trójką maleńkich dzieci. Czy mogła zrobić coś więcej? I ta dziwna Gala, niby ich kuzynka, która odnalazła Krystynę kilka lat temu. Kim ona tak naprawdę była? Ani Hanka, ani jedyna, żyjąca jeszcze wtedy siostra ich ojca, jej nie znały. Z opowieści Gali wynikało, że była kuzynką matki, a ciotka, siostra ojca, nie znała rodziny mamy, więc wszystko możliwe…
Komentarze
Prześlij komentarz