Końca świata nie będzie (32)
Telefon Błażeja wytrącił Lilkę z równowagi. Nie odzywał się ponad
pół roku. Już o nim zapomniała, nie wspominała go, nie pamiętała jego twarzy. Czuła
się zraniona i nieatrakcyjna, gdy zerwał
z nią kontakt, pogodziła się z tym, że mężczyźni nie interesują się niezbyt
ładną kobietą w jej wieku. Dopiero dzięki Michałowi znowu poczuła się kobietą,
więc po jaką cholerę Błażej burzył jej spokój i porządek rzeczy, z którego była
zadowolona?
– Pamiętasz mnie jeszcze? – męski głos w słuchawce był
ciepły i niski, kojarzył się jej z troskliwym i opiekuńczym mężczyzną. Zaskoczył
ją tak bardzo, że przez moment nie wiedziała, co ma odpowiedzieć. Właściwie to
powinna zachować się obcesowo, powiedzieć mu, co o nim myśli, podziękować za
pamięć i poprosić, by wykasował numer jej telefonu z menu swojej komórki.
– A więc nie pamiętasz – zaśmiał się wesoło, co zdenerwowało
Lilkę. – Nie mam ci tego za złe, sam sobie jestem winien. Pozwolisz mi się przypomnieć?
– zapytał cicho, a Lilce wydało się, że usłyszała w tym głosie nadzieję. Sprawiło
jej to satysfakcję i zaczęła się zastanawiać, jak mu powiedzieć, że odnawianie
ich znajomości nie ma sensu, przecież poznała kogoś innego, więc dziękuje za
pamięć, ale niczego na nowo rozpoczynać nie będzie.
– Lila, ja wiem, że masz prawo być zła, czuć się zawiedziona
– kontynuował, nie czekając na jej reakcję. – Lilka, muszę ci powiedzieć, co
się ze mną działo. Wysłuchasz mnie?
– Błażej, ja… – nie pozwolił jej dokończyć, prosząc, by go
wysłuchała.
– Lilka, nie chciałem cię obciążać swoimi problemami, uwierz
mi, ale nie chcę też, żebyś myślała, że ze mnie taki drań, który ucieka bez
słowa. Pewne rzeczy mnie przerosły, nie dałem sobie z nimi rady. Po prostu. –
Lilka z niepokojem zaczęła się zastanawiać, z jakim problemem Błażej sobie nie
dał rady i zaświtała jej myśl, że najprawdopodobniej tym problemem musiała być żona.
Oblała się zimnym potem. Na szczęście nic między nami nie zaszło, pomyślała z
ulgą, podczas gdy Błażej cały czas mówił.
– Błażej, proszę, nie musisz mnie przepraszać. Naprawdę.
Oboje jesteśmy dorośli, a dorosłym przytrafiają się różne rzeczy. Rozumiem, że
jesteś żonaty, prawda? Ale nie musisz się niczym martwić. Przecież nasza
znajomość nie rozwinęła się w pełni, więc ani ty nie zdradziłeś żony, ani ja
nie muszę mieć żadnych wyrzutów sumienia – Lilka bardziej uspokajała samą
siebie niż swojego rozmówcę. Ton jej głosu był nieco podwyższony, choć starała
się nie dać po sobie poznać, że jest podenerwowana. Za wszelką cenę starała się
zbagatelizować cios, którego się spodziewała, nie mogła przecież pozwolić, by Błażej
czuł satysfakcję z wyprowadzenia jej z równowagi.
– Lilka, na litość boską, co ty pleciesz? Ja wcale nie
jestem żonaty. Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy? – Lilka usłyszała zdziwienie
w jego głosie.
– No nie wiem, to chyba logiczne. Znikasz, nie piszesz, nie
przyjeżdżasz, nie dajesz znaku życia. Raptem, po kilku miesiącach, odzywasz się
i mówisz, że coś cię przerosło. No co może przerosnąć faceta jak nie zatajenie,
że ma żonę, może i dzieci?
– Faceta, jak mówisz, może przerosnąć choroba – odpowiedział
bez namysłu, a Lilka pomyślała, że nieźle rozegrał tę partię. Przecież ona nie
może sprawdzić czy to, co mówi jej przez telefon, jest rzeczywiście prawdą. I
jak powinna się w tej sytuacji zachować? Udać, że jej to nie interesuje? Zapytać,
co mu się przydarzyło, żeby mógł jej opowiedzieć jakąś historyjkę o poważnym
wypadku i kilkumiesięcznym unieruchomieniu w gipsowej rynience, czy może po
prostu o nic nie pytać i niech się dzieje, co chce?
– A co się stało? – zaryzykowała jednak pytanie, nastawiając
się na wysłuchanie historii mrożącej krew w żyłach, przebijającej niejedną
sensacyjno-przygodową powieść.
– Gdy widzieliśmy się po raz ostatni, źle się czułem – zaczął. Lilka przypomniała sobie, że
rzeczywiście Błażej był jakiś podziębiony, kaszlał, wybierał się do lekarza.
– Zresztą, od kilku tygodni byłem jakiś osłabiony, miewałem
stany podgorączkowe. Postanowiłem pójść do lekarza. Po tej wizycie świat stanął
na głowie. Zaczęły się badania, pobyty w szpitalu. Nim postawiono właściwą
diagnozę, podejrzewano nowotwór. Wiem, nie powinienem tego mówić, ale
zobojętniałem na wszystko. Nie pisałem, nie odpowiadałem na twoje SMS-y, bo nie
widziałem w tym żadnego sensu. Było mi wszystko jedno. Wiem, powinienem teraz coś
skłamać, ale chcę, żebyś znała prawdę. Kolejne pobyty w szpitalach nie napawały
mnie optymizmem. W końcu, całkiem przypadkowo, trafił mi się taki stary,
doświadczony lekarz. Popatrzył, wysłuchał, skierował na właściwe badania i
powiedział, że mam gruźlicę. Rozumiesz? Żaden rak, tylko gruźlica. I to w XXI
wieku. Paskudna choroba, ale nie rak. Jestem już po szpitalu, dobrze się czuję.
Chcę, żebyś wiedziała, żebyś się nie gniewała. Lila, przepraszam. – Lilka po raz kolejny tego popołudnia nie
wiedziała, co ma powiedzieć. Czy miała prawo obrażać się na człowieka za to, że
stracił wolę życia i nie widział sensu w odpowiadaniu na jej SMS-y, będąc przekonanym,
że wkrótce umrze?
– Nie masz za co przepraszać. Sama bym się tak zachowała, to
zupełnie normalne – zapewniła. A jak się teraz czujesz?
– Dobrze, całkiem dobrze. A co u ciebie?
– Też w porządku, po staremu – skłamała, nic nie mówiąc o
Michale. W jednej chwili zrezygnowała z opowiadania o sobie. Ostatecznie Błażej
nie musiał znać szczegółów z jej intymnego życia. Uśmiechnęła się na samą myśl
o tym, że ma życie intymne.
Komentarze
Prześlij komentarz