E jak Ewa (33)



Krystyna biła się z myślami. Czy Hanka miała rację, oskarżając ją o przedwczesną śmierć matki? Czy to możliwe, by matka aż tak bardzo nienawidziła Janka? Przecież on zawsze odnosił się do niej z ogromnym szacunkiem. Nie tylko do niej, do Hanki i Zosi też. Dlaczego więc Hanka z taką lubością ciągle wraca do tego tematu? Czemu to niby jej mąż był lepszy od ojca Ewy? Czymże to niby zasłużył sobie na sympatię teściowej? A Janek naprawdę nie był złym człowiekiem. Miał swoje wady i zalety, ale podłości nikt mu nie mógł zarzucić. Jego życie też nie było lekkie. Może dlatego nie było mu łatwo i tak szybko się poddał? Właściwie nie wiedział dokładnie, kim jest. Po rodzicach zostały mu tylko dwa zdjęcia przedstawiające matkę w towarzystwie nieznanej kobiety i ojca w grupie robotników cegielni. Podobno rodzice jego matki nie zgadzali się, by ich jedyna córka poślubiła ojca Janka, też jedynaka, który znany był ze skłonności do bójek, ale ona i tak postawiła na swoim. Dokładnie nie wiadomo, ile Janek miał lat, gdy został sierotą, ale na pewno jego rodzice zmarli na gruźlicę przed jego drugimi urodzinami. Najpierw zmarł ojciec, po kilku miesiącach matka. Niektórzy mówili, że to nie była gruźlica, tylko tęsknota za mężem. Małym Jankiem zajęły się ciotki. Jego rodzice nie mieli żadnego rodzeństwa, a ich rodzice, dziadkowie Janka, już nie żyli. Ciotki, te bliższe i dalsze, przekazywały go sobie jak kufer z niechcianymi rzeczami, które trzeba przechować przez kilka miesięcy. Co pół roku zmieniał dom i miejsce zamieszkania aż wreszcie, gdy skończył siedemnaście lat, jedna z ciotek znalazła mu żonę. Dziewczyna miała tak zwaną gospodarkę, była więc dobrą partią. Wprawdzie ludzie we wsi śmiali się, że z niejednego pieca chleb jadła, ale to nie miało żadnego znaczenia. Do ślubu doszło bardzo szybko, żeby zdążyć przed wojskiem, bo przecież dziecko w drodze. A po wojsku Janek nie miał dokąd wracać, bo dawny narzeczony jego żony przeprosił ją za jakiś kawalerski błąd i ta go przyjęła pod swój dach. Zresztą Janek, zakochany po uszy w Krystynie, nie chciał wracać, więc na rękę mu był taki obrót sprawy. Do dzisiaj nie wiadomo, czy ta nieznana Bożenka, córka z pierwszego małżeństwa, to jego córka, czy też nie. Chociaż, z drugiej strony, Krystyna nie miała co do ojcostwa Janka najmniejszej wątpliwości. Ktoś, kto był aż tak podobny do Zbyszka, musiał być jego siostrą. Ani Ewa, ani Zbyszek nigdy jej nie poznali, nigdy też już jako dorośli ludzie nie chcieli jej poznać. Gdzieś tam była, ale czy miało sens szukanie tej, w gruncie rzeczy, nieznanej osoby? Po co? Przecież mieli siebie i to im wystarczyło. Zresztą i ona, ta Bożena, też nie przejawiała ochoty na bliższe poznanie. Mimo że miała ich adres, który ojciec podawał jej kilkakrotnie, nigdy się do nich nie odezwała. Pewnie i jej nie byli potrzebni, bo miała jeszcze kilkoro młodszego rodzeństwa. Od śmierci Janka nie mieli żadnych wiadomości o jego rodzinie i ciotkach, które go wychowały.
Krystyna zamknęła się w pokoju. Potrzebowała trochę czasu dla siebie, krótkiej chwili samotności. Ewa nie zamierzała jej przeszkadzać. Początkowo wściekła się na Hankę za ten jej wybuch, ale szybko jej przeszło. Czego się można po Hance spodziewać? Przecież znały ją z matką od lat. Nigdy nie panowała nad językiem, potrafiła narobić przykrości i dziwić się, że ktoś się obraził. Ewa coraz częściej myślała, że ciotka jest po prostu bardziej bezmyślna niż złośliwa. Przyjrzała się wizerunkowi ojca uwiecznionemu na czarno-białym zdjęciu. Spoglądał na nią uśmiechnięty i beztroski. Taki właśnie był. Trzeba będzie zrobić porządek na cmentarzu, pomyślała, chowając starą fotografię do albumu.

Komentarze

Popularne posty