E jak Ewa (25)



Aśka rozczuliła się na wspomnienie dzieciństwa. Ona zawsze miała pod górkę. Same wymagania i wymówki. Inne dziewczyny, jej koleżanki, chodziły do kina, jeździły na wakacje, a ona nigdzie nie mogła pójść. Ciągle tylko szkoła i szkoła. I po co matce to wszystko było? Doprowadziła do tego, że nauka jej obrzydła. Zaczęła też kłamać i oszukiwać, żeby gdzieś wyjść. Ciekawe, czy matka zięcia wspomaga? Pewnie tak, wnusi na pewno podrzuca frykasy, szkoda tylko, że o córce nie pamięta. Chwała Bogu, że ten Krzysiek się jej trafił. Może i niepozorny, ale za to łeb do interesów ma, zaprzeczyć się nie da. To on wymyślił z tymi alimentami. Nawet znalazł kogoś, kto pozew napisał. I dobrze wymyślił, przyznała. Początkowo chcieli jej matkę do sądu podawać, że niby ma pomóc w utrzymywaniu wnuczki, ale to by nie przeszło. Matka by ich załatwiła na cacy. Ale alimenty od Zbyszka dostanie i to na sto procent. Należą jej się jak psu kość za te prawie trzy lata zmarnowanego życia. A życie jej zmarnował! Nie szanował jak należało i nigdy nie miał pieniędzy. Na nic. Inni ich znajomi bawili się na całego, bywali w dyskotekach, jeździli na wczasy, a oni ciągle siedzieli w domu. Nawet na piwo szli tylko od czasu do czasu, bo Zbyszek był wiecznie zmęczony. To po to wychodziła za mąż, żeby mąż był ciągle zmęczony? No i dostał od niej Jagodę. Mało? Stara i Ewka cieszą się z dziecka najbardziej. A co, kto by im dzieciaka urodził, może Ewka? Jest o całe osiem lat starsza od niej, Aśki, więc ma… trzydzieści jeden? Jezu drogi! Toż to już stara baba! Czy to możliwe, by trafił się jej jakiś fajny gość? Czyżby na chwilę zrezygnowała z zaglądania w książki i zainteresowała się facetami? Aśka nienawidziła jej serdecznie, nienawidziła też teściowej, zresztą, Zbyszka też. Trochę zazdrościła Ewce jej wakacyjnych podróży, spotkań ze znajomymi i pensji, za którą, tak jej się przynajmniej wydawało, szwagierka mogła kupić, czego tylko dusza zapragnie. Nie mogła jej też darować Lassego. Ale jak można darować coś takiego? Słyszała, jak Ewka mówiła matce o wizycie Kaśki i jej narzeczonego, i postanowiła przed nim zabłysnąć. Facet był przystojny jak mało który, a ona od Kaśki o tyle lat młodsza…Wystroiła się wtedy w najlepsze ciuchy i zeszła niby całkiem przypadkowo. Widziała, jakie wrażenie na nim wywarła, kto wie, czym by się ta wizyta skończyła, gdyby nie interwencja Kaśki. Wredna małpa zaszwargotała coś po niemiecku, Lasse popatrzył na nią z niedowierzaniem i wszystko się zmieniło. Aśka nie wiedziała wprawdzie, co mówił, ale Kaśka zaśmiewała się do rozpuku, a on zaczął robić głupie miny. Najwyraźniej w świecie się z niej nabijał. Ewka nawet nie zareagowała, nie stanęła w jej obronie. Śmiała się tylko. Aśka była pewna, że już wcześniej nastawiła na nią Kaśkę i dlatego tak to się skończyło. Nie mogła nawet się poskarżyć Zbyszkowi, bo ten najpierw uważnie wszystkiego wysłuchał i kiedy Aśka myślała, że zrobi siostrze awanturę, zaczął się tylko śmiać, a potem stwierdził, że tak się zwykle kończą konkury do zajętego chłopa. Przez cały tydzień potem nie dawał jej spokoju i pytał, czy już widziała siebie na promie do Szwecji.

Komentarze

Popularne posty