E jak Ewa (20)
Małą dziewczynką jeszcze była, gdy ją sobie upatrzył. O
dziesięć lat od niej starszy, postanowił, że dom dla niej wybuduje i dopiął
swego. Dom stanął jak się patrzy, ale Ewa ani Jędrzeja, ani jego domu nie
chciała. Zrozpaczony Jędrzej zaczął coraz więcej pić, a potem odbił narzeczoną,
już wtedy ciężarną, bratu i zameldował w tym swoim nowo wybudowanym domu. O to
właśnie miała do nich pretensje stara Barcikowa, Jędrzejowa matka, ale w
ostateczności, o co się złościła? Ewa nigdy Jędrzejowi nie robiła złudnych
nadziei, on sam sobie coś uroił, więc o co teraz te swary? Zresztą, chłop już z
niego dorosły, więc sam powinien być za siebie odpowiedzialny. Barcikowa
rozpowiadała po ludziach, że przez Ewę Jędrzej pijakiem został. Też coś! Pił
przecież od zawsze. Smarkaczem jeszcze był, a już go matka z rowów wyciągała i
prawie na plecach do domu zanosiła. Też się ta kobieta z tymi swoimi synami
miała. Gospodarna jak mało która, robotna, czysta. Sama chłopaków wychowała,
każdy dobrego zawodu się wyuczył, każdemu na własne nogi pomogła się dźwignąć,
ale żaden jakoś kariery nie zrobił. Tak to czasem bywa. Rodzice porządni, a
dzieci diabli wiedzą w kogo się wdadzą. Bo i w kogo te Barciki się wdali? W
domu kropli wódki nigdy nie widzieli, a teraz poza wódką nikogo nie widzą.
Biedna ta ich matka, oj biedna. Ciężkie jej życie, chyba jeszcze cięższe niż
Napierskiej, nie ma co. Dziwić się to, że do Ewy żal niejaki czuła? Myślała
pewnie, że Ewa chociaż Jędrzeja z nałogu wyciągnie, a tu nic z tego nie wyszło
to matka ma żal. Dla niej synowie najlepsi na świecie. To każdy przecież
rozumie. Ale gdzie tam takiemu Jędrzejowi do Maćka? Maćka to i bez wstydu
siostrom pokazać można, a Jędrzeja to tylko w ukryciu trzymać, by wstydu przy
ludziach nie narobił. Taka jest prawda. Chwała Bogu, że Ewa tego Maćka teraz
poznała, gdy Zosia przyjeżdża. Nie będzie się czepiała, że Ewa już sama do
końca życia zostanie, jak co roku robiła. Albo narzekała, że Ewa wciąż sama i sama,
albo jej Jędrzejem dokuczała. Mało to razy go do domu spraszała i o żeniaczce
zagadywała, a Ewa mało nie płakała ze złości? I żeby nie wiem jak Zosię prosić,
by już spokój dała i przestała się wtrącać, to ona i tak swoje zrobiła. A potem
dusiła się ze śmiechu. A teraz znowu przyjeżdżała. Napierska napisała o
rozwodzie i Zośka w te dyrdy do pakowania walizek. Ewa się trochę zdenerwowała,
że matka na pomoc ciotkę wzywa, ale odkręcić się tego już nie dało.
Komentarze
Prześlij komentarz