Końca świata nie będzie (81)
Gawlak nie wiedział, co ma robić: zadzwonić do Lilki, czy
czekać cierpliwie aż nadarzy się okazja do spotkania. Wiedział doskonale, kiedy
Lilka wróciła znad morza od swojej gosposi, sąsiadki Lilki, która uwielbiała
mówić. Odpowiednio ukierunkowana znosiła mu plotki z całego miasteczka, stąd
też Gawlak wiedział, kiedy i z kim Lilka wyjechała, kiedy i z kim wróciła, w
jakim stopniu się opaliła, co zrobiła od razu po powrocie i tak dalej. Kiedy już
stara Kubiakowa opowiedziała mu wszystko to, co chciał usłyszeć,
profilaktycznie się oburzał na jej plotkarską naturę i burczał, żeby przestała
wreszcie oplotkowywać ludzi, których on i tak przecież nie zna.
– Zna, nie zna, to nie ma znaczenia – odpowiadała wówczas
Kubiakowa. – Siedzi pan samiutki jak ta sowa jakaś, to zawsze jest ciekawie co
nieco wiedzieć o życiu innych ludzi.
– Ale pani mi tylko o tej nauczycielce zawsze opowiada, o
żadnych innych ludziach, tylko o niej. Pani wie, że ja nauczycielek nie za bardzo
lubię, to po co pani mi ciągle o tej Lilli plotki znosi? – oburzył się któregoś
razu, gratulując sobie w duchu sprytu.
– Nauczycielka nauczycielce nierówna – odpowiedziała Kubiakowa,
biorąc się pod boki. – Ta Lilla to by się może i panu nadawała, co? Nie myślał
pan nigdy, żeby się drugi raz ożenić? Co tak pan będzie do emerytury sam i sam?
Taki fajny chłop się marnuje, a tyle samotnych kobiet wokół. Pan jest, jak to się
mówi? Aspołeczny doktor jest. Z taką pensją to całą rodzinę mógłby pan utrzymać,
a pan na siebie tylko pieniądze wydaje.
– Czyli będę prospołeczny, gdy się Lillą zainteresuję? –
Gawlak specjalnie powrócił do tematu Lilki, bojąc się, że Kubiakowa zacznie mu
prezentować inne samotne kobiety.
– A żeby pan wiedział. Ale ta Lilla jakby taka dziwna jest –
kobieta zamyśliła się, patrząc w okno. – Ona by się do pana chyba nie nadawała.
Panu baba potrzebna, ale inna. Jest taka jedna, fajna, ładna, zbudowana, co to
ma i cyc i pic, i ja ją doktorowi spatrzę … – Kubiakowa najwyraźniej zaczynała się
rozkręcać.
– Pani Kubiakowa! – Gawlak pogroził jej palcem. – Pani mi
nikogo tam nie zapoznaje, ja żaden matoł nie jestem. Jak będę chciał, sam sobie
spatrzę. A czemu ta Lilla dziwna? Wariatka jakaś pewnie, jak każda
nauczycielka, co?
– A co się doktor tak na te nauczycielki zawziął? – Kubiakowa
machnęła ścierką jakby odpędzała od siebie muchę. – Każdy chłop taki sam, czy
ma szkołę, czy nie ma, wszystko jedno. Wy się boicie mądrych kobiet.
– No co też pani opowiada? Pani Kubiakowa? My się boimy nie
mądrych, ale przemądrzałych i wrednych.
– Lilla przemądrzała nie jest – zaprzeczyła Kubiakowa. – Ona
też samotna, jak doktor. Zwłaszcza teraz, gdy Martusia już na swoim. Wiele w życiu
przeszła. Najpierw ten wypadek, rodzice zginęli, młodzi przecież. Też
nauczyciele. Została sama z Elą. Szanowały się obie, kochały. Jak Ela za mąż
wyszła za tego pieruńskiego Manowicza, to zostawiła mieszkanie po rodzicach
Lilli, od razu w sądzie przerobiły wszystko, żeby jej nikt nie wyrzucił. I
patrz pan, jak dobrze zrobiła, bo po jej śmierci ten Manowicz by pewnie Lillę z
mieszkania wyrzucił, żądając spadku po żonie.
– Przecież już się rozeszli?
– I co z tego? Rozwodu jeszcze chyba nie mieli, a Martusia
była już na świecie, jej by się po matce należała część.
– A tak, prawda. To rzeczywiście ta pani Lilla nie miała łatwo
– Gawlak zachęcił Kubiakową do dalszej rozmowy.
– Oj, nie miała. Co ona biedna nie robiła, gdy Ela
zachorowała! Po lekarzach jeździła, pożyczki na jej leczenie brała, bo ten skurwysyn
się wypiął i poszedł do tej łachudry. A ona biedna tylko z Lillą została i z maleńkim
dzieckiem. A gdy umarła, Lilla o dziecko się bała. Nie chciała, żeby ta łachudra
maleństwo wychowywała, ale na szczęście oddali jej małą. A teraz to taka piękna
dziewczyna wyrosła. Żeby to doktor ją widział – rozmarzyła się Kubiakowa.
– I co jest w Lilli dziwnego? Że siostrę kochała? Że dziecko
jej jak swoje wychowała? – kontynuował Gawlak.
– No co też doktor wymyśla? Dziwne jest to, że Lilla nigdy
nie miała żadnego chłopaka. Żadnego! Nikt się koło niej nie kręcił. A przecież
ładna, mądra, wykształcona. A nigdy nikt nie chciał się z nią ożenić. Ludzie tam
różnie mówią, jak to ludzie…
– Ale co mówią? Nie rozumiem.
– Ale co ja tam będę plotki roznosić?
– Plotkuje już pani od godziny, to niech pani powie do
końca, co ci ludzie mówią.
– Ja nie plotkuję, tylko rozmawiam! – oburzyła się
Kubiakowa. – A ludzie czasami coś tam bąkną, że może Lilla mężczyzn nie lubi,
tylko koleżanki woli albo że wymagania miała za wysokie i nosem kręciła. Ale ja
bym w to tak nie wierzyła. Ona po prostu nie ma w sobie tego czegoś i już.
– Pani Kubiakowa, a niech mi pani powie, czemu pani na nią
Lilla mówi? Przecież inni chyba Lilka na nią wołają?
– A wołają, rzeczywiście. Ale wie pan, doktorze, ona zawsze
taka poważna i smutna chodzi. Ona po prostu wygląda jak Lilla, nie jak Lilka.
82.
Komentarze
Prześlij komentarz