Końca świata nie będzie (78)
– To na pewno był Leon? – Iwona poddała w wątpliwość słowa
Magdy. – Nie pomyliłaś się aby? Czasami ludzie tak się potrafią na kimś
zafiksować, że wszędzie go widzą, nawet tam, gdzie go nie ma. Mówię ci, znam to
z własnego doświadczenia.
– Tobie odbiło? Ty naprawdę myślisz, że nie poznam faceta, z
którym spałam trzy tygodnie temu? Noż kurwa! Może i nie jestem do końca
normalna, ale Leon mi się nie przywidział! A skurwesyn! Wił się przy tej babie
na piasku jak wąż jakiś. Jak taki gad!
– Gad? A nie płaz? – zaczęła się zastanawiać Lilka.
– Możliwe, że płaz – ucieszyła się Iwona. Płaz to nawet od
gada gorszy, bo w wyglądzie oślizgły taki.
– No jakie to ma znaczenie? – zdenerwowała się Magda. – Gad,
płaz, chuj wie kto jeszcze? Szuja, szuja! I co tu z takim zrobić? Jak ja się w
tym moim bloku pokażę? Aniela już teraz nie daje mi żyć, wyobrażacie sobie, co
będzie robić po jego powrocie? Jak ja się będę przemykać do własnego
mieszkania?
– Nie denerwuj się – Lilka zaczęła ja uspokajać. – Po pierwsze,
Aniela ośmiesza samą siebie. Z tego co wiem, nie afiszowałaś się z Leonem w
stopniu, który można by nazywać zażyłością, więc, gdy go spotkasz na klatce
schodowej, uśmiechniesz się życzliwie, zachwycisz się jego opalenizną, zapytasz
o samopoczucie, pożyczysz mu miłego wieczoru czy też popołudnia i zamkniesz za
sobą drzwi. Czyli zrobisz dokładnie to, co miałaś w planach, pamiętasz?
– A opalony jest na fest – przytaknęła Iwona, pociągając
piwo prosto z butelki. – I mówisz, że to on, tak? Że to ten cały Leon, tak?
– Ty chcesz mnie jeszcze bardziej wkurwić? Czy ja już nie
jestem wystarczająco wnerwiona?
– Pytam, bo coś mi się tutaj nie zgadza.
– Ale co ci się może nie zgadzać, co? Coś się tak tego Leona
czepiła?
– Nie zgadza się, bo mówiłaś, że ten Leon to stary dziad.
Znaczy się pierdziel lat sześćdziesiąt pięć miał mieć, tak?
– No coś koło tego. Rok mniej, rok więcej, jakie to ma
znaczenie?
– Duże znaczenie to jednak ma, bo ten facet na plaży na
pierdziela nie wyglądał, a wręcz przeciwnie. Szczupły, opalony – podkreśliła z
mocą Iwona – dobrze zbudowany. Jednym słowem przystojny i jakby młody. Wyglądał
najwyżej na pięćdziesiąt parę, więc gdzie mu do starego dziada?
– Ty dobijasz pięćdziesiątki, a wszyscy dają ci czterdzieści
– zauważyła Lilka. – A ten Leon rzeczywiście dobrze wygląda. Ciekawe, kim jest
ta kobieta? Znał ją wcześniej, czy poznał już tutaj, nad morzem? Czy on nie
miał być na Mazurach?
– Podobno. Tak mówił nasz sąsiad, ale może czegoś nie
zrozumiał, pomylił? Zresztą, Mazury, morze, góry… Przecież nie o miejsce tu
chodzi.
– Wyglądali na starych znajomych – ciągnęła Iwona. –
Przynajmniej ona czuła się przy nim bardzo swobodnie. Ale z tych chłopów ciule.
Żeby takie rzeczy robić? – Komórka Magdy rozbrzmiała krótkimi piknięciami
SMS-ów. Dziewczyny patrzyły na nią w skupieniu, gdy wzięła aparat do ręki.
– Czyżby coś napisał? – zgadywała Lilka, słuchając serii
SMS-owych piknięć.
– Nie, to raporty doręczeń. Skurczybyk włączył swoją komórkę
i dostał wszystkie moje wiadomości – zajęczała Magda. – Po co ja je pisałam?
Ależ mi wstyd. Nic, tylko się zabić uderzeniem własnej pięści.
– Daj spokój. Spójrz na to od strony korzyści – pocieszyła
Lilka.
– Korzyści? Jakich?
– Jak to jakich? Sama mówiłaś, że przeżyłaś seks swojego
życia! Ja do tej pory nie doświadczyłam niczego podobnego.
– Ja też nie! – krzyknęła Iwona. – Prawdę mówiąc, to sama
nie wiem, co w tym seksie takiego zachwycającego? Wiem, że facet lubi, że
bliskość, że sraty pierdaty, więc wyjścia nie ma. Ale bez fajerwerków.
– O, i to jest argument. Wniosek jest taki, że tylko ty te
fajerwerki widziałaś i czułaś – Lilka zwróciła się do Magdy. – Czyli? Warto
było? Warto! – Stuknęły się butelkami piwa, wznosząc toast.
Komentarze
Prześlij komentarz