Końca świata nie będzie (73)



Gawlak szykował się na randkę z Lilką. Wybrał kilka koszul, które przymierzał przez dużym lustrem zawieszonym na drzwiach szafy. Obracał się na wszystkie boki, dobierał spodnie, pasek. Wyglancował lekkie półbuty pasujące do jasnych spodni i niebieskiej koszuli, stwierdziwszy, że sandały raczej nie będą wyglądać elegancko, a przecież chciał jej się podobać. Chciał, żeby uznała go za eleganckiego mężczyznę, mężczyznę godnego uwagi, wartego zachodu. Sięgnął po wodę toaletową Versace, swoją ulubioną, uważając, żeby nie przesadzić z nadmiarem zapachu. Przeczesał palcami swoje krótko przycięte włosy, niegdyś ciemne, teraz już siwiejące po bokach i przyznał, że wygląda całkiem nieźle. A wszystko to dla tej cholernej baby, zaśmiał się na wspomnienie Lilki. Bardzo mu się podobała, sam nie wiedział od ilu już lat. Sam też nie wiedział, co go w niej tak ujęło, że myślał o niej o każdej porze dnia i nocy. Pierwszy raz zobaczył ją w bibliotece miejskiej, kiedy próbowała zapakować stos wybranych książek do reklamówek. W końcu jedna z toreb pękła i wszystkie te książki rozsypały się na parkingu przed jego samochodem.
– O, to ktoś w tej mieścinie czyta poza mną? – zagadnął zjadliwie, wiedząc, że Lilka jest nauczycielką. Oczekiwał starcia, celnej riposty, ale ona tylko popatrzyła na niego spłoszona i rumieniec zawstydzenia zabarwił jej policzki na czerwono. Uśmiechnęła się przy tym tak nieśmiało, że wbrew sobie schylił się i zaczął zbierać książki razem z nią. Podziękowała, wsiadła do auta i odjechała, a on cały czas miał przed oczami jej obraz. Jasne włosy, delikatna twarz, wąskie i delikatne dłonie, a przy tym kształtna sylwetka, nie za gruba, nie za chuda, taka jaka powinna być. Ze wszystkimi krągłościami. Nazajutrz odszukał jej kartę i poznał datę jej urodzin, adres, a także historię rzadkich wizyt w przychodni. Z jednej strony ucieszył się, że nie choruje, z drugiej pomyślał, że na jej wizytę w jego gabinecie są raczej małe szanse i to go trochę zasmuciło. Zaczął ot tak sobie, niby od niechcenia, zbierać informacje o niej i jej koleżankach, zainteresował się rodziną. Odszukał w archiwum kartę jej siostry, próbując dociec przyczyny śmierci w tak młodym wieku. Mając wielu znajomych, mógł bez zwracania na siebie szczególnej uwagi zasięgnąć języka o tym jej niewydarzonym szwagrze i Grażynie. Z tą ostatnią miał nawet nie tak dawno do czynienia. Umówiła się do niego na prywatną wizytę tylko po to, żeby zapytać, jak ubezwłasnowolnić teściową i umieścić ją w jakimś ośrodku zamkniętym, do którego dostęp będzie mieć tylko najbliższa rodzina, czyli syn i synowa. Ponoć teściową dopadła demencja starcza i rozdawała obcym rodzinny majątek, który z racji pokrewieństwa i prawa należał się tylko synowi. Nie spodobała jej się jego postawa, gdy odrzekł, że teściowa ma prawo sama decydować, co zrobić ze swoim majątkiem, zwłaszcza że wnuczka nie jest nikim obcym i ma więcej prawa do majątku babci niż druga żona ojca, która krewną babci nie jest. Zastanawiał się, czy opowiedzieć o tej wizycie Lilce i doszedł do wniosku, że lepiej nie poruszać przy niej tak drażliwych tematów, które mogłaby źle zinterpretować. Zerknął na stojące przed domem auto. Umyte i wywoskowane lśniło czystością. Temperatura, mimo późnego wieczoru, była wysoka i trochę się obawiał, aby się nie spocić, bo ciemne plamy pod pachami stanowiłyby niezbyt miłą niespodziankę. Wsiadł do samochodu, włączył klimatyzację i podjechał pod blok Lilki, parkując w cieniu rosłej lipy, nieco dalej od wejścia do klatki schodowej. O umówionej godzinie w drzwiach ukazała się Lilka. Kolorowa sukienka, klapki na płaskim obcasie i płócienna torba, w której mogłaby zmieścić z pięć kilo kartofli dopełniały całości. Wyglądała naturalnie, świeżo i młodo. Przez moment zastanawiał się, czy wyjść, żeby otworzyć jej drzwi, ale ostatecznie zrezygnował z tego pomysłu. Lilka nie lubiła zwracać na siebie uwagi, więc stwierdził, że lepiej zachować się zwyczajnie, bez przesadnej galanterii.
– Witam, Gawle – powiedziała lekko, sadowiąc się w fotelu i zapinając pas. Na dźwięk swojego imienia skrzywił się, jakby wypił szklankę soku z cytryn.
– Nie przesadzaj – nie pozwoliła mu dojść do słowa. – Masz ładne imię i zamierzam go używać. Piotr nie przejdzie – zaznaczyła stanowczo, a Gawlak skupił się tylko na jednej informacji: Lilka zamierza mówić do niego Gaweł, czyli ich znajomość miała szansę na dalszy rozwój. I tylko to się liczyło.

Komentarze

Popularne posty