Końca świata nie będzie (66)
Iwona sama nie wiedziała, co się z nią dzieje. Doskonale
zdawała sobie sprawę z tego, że coś jej umyka, a czas pędzi jak oszalały.
Codziennie rano stawała w łazience przed wielkim lustrem i nie mogła poznać
własnej twarzy. Wydawało jej się, że powieki są spuchnięte, bruzdy na
policzkach się pogłębiają, a zmarszczki w kącikach oczu tworzą coraz to gęstszą
siateczkę, która na pewno nie dodawała uroku, ale wymownie świadczyła o piątym
krzyżyku na karku. Jedynie piersi, krągłe, sprężyste i pełne, heroicznie nie
poddawały się grawitacji. Ostatecznie były jakby piętnaście lat młodsze, więc
mogły jeszcze mieć pretensje do jędrności. Iwona każdego ranka powtarzała ten
sam rytuał, najpierw podnosiła opadające powieki, potem wygładzała bruzdy opadające
wzdłuż nosa, na końcu rozprasowywała kurze łapki w kącikach oczu; nawilżała
twarz tonikiem, smarowała kremem, potem pudrem w kremie, wreszcie malowała
oczy. Dopiero po tych wszystkich zabiegach, choć nie była do końca zadowolona z
końcowych rezultatów, stwierdzała, że może się pokazać ludziom. Coraz więcej
pieniędzy wydawała na nowe kosmetyki, mając nadzieję, że zatrzymają choćby na
chwilę proces starzenia. Na to jej samopoczucie z pewnością wpłynęła zamiana
mieszkania na dwie kawalerki. Z jednej strony poczuła ulgę, że jej syn wreszcie
miał coś swojego i nigdy więcej nie stanie przed koniecznością szukania dla
siebie lokum, bo matka znowu zwariowała i kazała mu się wynosić, chcąc zrobić
miejsce nowemu mężczyźnie. Z drugiej jednak uświadomiła sobie, jak bardzo była
samotna. Poczuła, że musi zrobić wszystko, żeby znaleźć sobie kogoś, kto będzie
widział w niej kobietę i w kim ona zobaczy mężczyznę, o którym będzie mogła
powiedzieć „mój”. Jacek był idealnym kandydatem – w odpowiednim wieku,
przystojny, samodzielny finansowo, wolny, inteligentny, wykształcony, z
poczuciem humoru… Czego chcieć więcej? Postanowiła go zdobyć i, jeśli trzeba,
stanąć na głowie, by go zauroczyć i w sobie rozkochać. Zainwestowała w nowe
ubrania, przewertowała Internet, czytając porady dotyczące flirtu,
zainteresowała się nawet programami motoryzacyjnymi, żeby uzupełnić swoją
wiedzę w tej materii i mieć o czym rozmawiać z Jackiem, miłośnikiem motoryzacji.
Odczytywała jego myśli, spełniała marzenia, w oparciu o fachową literaturę,
czyli porady innych internautek, poszerzyła nawet swój repertuar seksualnych
zachowań, mając nadzieję na zacieśnienie więzi. Stopniowo zmniejszała dystans, chcąc
stać się wodą i powietrzem, bez których Jacek nie będzie mógł się obejść.
Dzwoniła, pisała, nagabywała, wypraszała spotkania… Początkowo wszystko szło
zgodnie z jej planem – Jacek był zachwycony jej śmiałością, seksualnym apetytem
i bezpośrednim stylem bycia, ale mniej więcej po dwóch miesiącach coś zaczęło
się psuć. Jacek coraz rzadziej przyjeżdżał, nie odbierał jej telefonów, na
SMS-y odpowiadał zdawkowo i bez zaangażowania. Zdenerwował się, gdy powiedziała
mu o zaplanowaniu urlopu, powiedział nawet, że nie ma zamiaru jechać z nią na
Hel, więc powinna zrezygnować z tej rezerwacji albo znaleźć sobie innego
partnera chętnego na wyjazd. Gdyby jeszcze poradził, żeby poszukała koleżanki,
ale on powiedział wyraźnie, żeby jechała z innym mężczyzną! Poczuła się jakby
dostała w twarz. Udała, że nie rozumie, obróciła wszystko w żart, porozmawiała
jeszcze przez moment i przerwała połączenie. Znowu nie spała całą noc,
analizując własne zachowanie. Co zrobiła nie tak? Co temu dupkowi się nie
podobało? Jak mogła dać odejść takiemu facetowi? Przecież ktoś podobny już jej
się nie trafi, nie miała na to najmniejszych szans. Pięćdziesiątka na karku i
wyraźne oznaki grawitacji na twarzy nie czyniły jej atrakcyjniejszą. Zadzwoniła
nawet do Lilki, żeby wypytała Błażeja, o co chodziło Jackowi, ale gdy
dowiedziała się, że Lilka pogoniła gościa i to definitywnie, wszystko stało się
jasne. Jacek musiał być wściekły za to, co spotkało jego przyjaciela i dlatego
nie chciał się z nią spotykać. Pomyślał pewnie, że skoro Iwona przyjaźni się z
Lilką, to wiedziała o jej planach wobec Błażeja. Paradoksalnie takie
wyjaśnienie zagadki zachowania Jacka uspokoiło Iwonę, bo stwierdziła, że
odczeka jakieś dwa-trzy tygodnie, potem wyśle mu SMS-a z urodzinowymi życzeniami,
zapyta o coś tam, poprosi o pomoc przy aucie i wszystko wróci do normy. Zadowolona
z nowego planu zapakowała kanapki i wyruszyła do pracy.
Komentarze
Prześlij komentarz