Końca świata nie będzie (64)



Pocałunek trwał długo, bardzo długo, za długo. Lilka w pewnym momencie poczuła, że dłużej nie wytrzyma, po prostu nie da rady. Język Błażeja, długi, wąski jak język żmii, energicznie penetrował jej jamę ustną, nie zamierzając przestać. No trudno, pomyślała, nic z tego nie będzie. Naprawdę próbowała. Dała szansę Błażejowi, ale przede wszystkim, dała szansę samej sobie, szansę na fajny związek z miłym człowiekiem. Przekonała siebie, że seks to nie wszystko, że to tylko dodatek, najważniejszy jest człowiek, a Błażej był naprawdę wart zainteresowania. I wszystko byłoby w porządku, gdyby ich znajomość zmierzała właśnie w tym kierunku: Lilka myślała, że poznają się lepiej, spędzą ze sobą więcej czasu, pozwiedzają, będą rozmawiać, znajdą wspólne zainteresowania, a może z czasem pojawi się i seks, a jeśli nie, to trudno. Człowiek najważniejszy. Ostatecznie tyle czasu, nie licząc tej nieszczęsnej znajomości z Michałem, ta sfera jej życia nie miała praktycznego zastosowania, więc i tym razem mogła się bez niej obyć. Niestety Błażej podchodził do tego inaczej. Nie wiedzieć kiedy wymyślił sobie, że prawdziwy mężczyzna musi prowadzić bujne życie seksualne, co więcej, postawił sobie za punkt honoru, by seks odgrywał istotną rolę w ich znajomości. Cały szkopuł polegał na tym, że Błażej talentu do seksu nie miał i Lilka rozmyślnie tę umiejętność nazywała talentem, bo przecież talenta bywają różnorodne. Niektórzy mają talent do pisania, inni do śpiewania, ktoś tam maluje, gotuje, piecze, a jeszcze inni robią pieniądze, więc dlaczego umiejętności seksualne nie miałyby być nazywane talentem? Samej siebie nie uważała za demona seksu, ale i Błażejowi tych i owych umiejętności brakowało, a właściwie i tych, i owych. Nie to było najgorsze, najgorsze było to, że Błażej z uporem maniaka czynił kolejne nieudane próby uszczęśliwienia Lilki, czego znieść już się dłużej nie dało. Nie wiedziała, jak ma mu powiedzieć, że wcale nie muszą się spieszyć, ba, wcale nie muszą zacieśniać znajomości w taki właśnie sposób. Odsunęła się od niego, próbując łagodnie wyswobodzić się z jego ramion.
– Może pojedziemy do kina? – zaproponowała, kiedy ponownie zbliżył do niej twarz z zamiarem kontynuowania pocałunku.
– A co, niezadowolona jesteś? – szepnął, muskając jej wargi.
– Nie o to chodzi – zaprzeczyła, nie mając odwagi przyznać, że rzeczywiście nie chce tych jego pocałunków, obściskiwań i miotania się w pościeli.
– A o co? – w jego głosie słychać było rozdrażnienie.
– Przecież seks to nie wszystko, możemy gdzieś pojechać, zwiedzić coś, zrobić coś razem…
– Właśnie chcę robić coś razem z tobą, od kilku tygodni próbuję, ale ty jak zwykle nic z siebie nie dajesz – zdenerwował się na dobre.
– Jak to nic od siebie nie daję? Co mam od siebie dać? – nie zrozumiała.
– Tobie zupełnie brak pasji, cholera! – zerwał się z kanapy. – Staram się, wychodzę z siebie, ale z tobą się nie da! Przy tobie może człowieka impotencja dopaść, co z tobą jest nie tak? Nie dziwię się, że do tej pory nikogo nie miałaś. – Lilka nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała. To było niepojęte. Facet myślał tylko o sobie, nie umiał jej dotykać, nie umiał nawet całować.
– Błażej, przepraszam cię, ale sam widzisz, że nam nie wychodzi – postarała się zachować spokój.
– Myślisz, że tego nie widzę? – krzyknął. – Naprawdę się starałem, było mi ciebie żal, ciągle tak sama i sama, ale przecież ty oziębła jesteś! Zresztą, wy wszystkie jesteście jakieś dziwne. Ty i ta twoja Iwona. Jacek opędzić się od niej nie może. A taka namolna, upierdliwa, i wydzwania do niego, i wydzwania, namolnie, natrętnie tak… – Błażej wolno wyliczał przewinienia Iwony z obrzydzeniem na twarzy.
  Za Iwonę odpowiedzialności nie biorę – Lilka przerwała tę jego tyradę – a nam ze sobą po prostu nie wyjdzie. Ty nie znasz anatomii kobiety, a twoje pocałunki mi nie odpowiadają. Nasz seks to po prostu męczarnia. Proponuję przyjaźń. Co ty na to? – Błażej stał przed nią z kamienną twarzą.
– Przyjaźnić się, z tobą? – wysyczał. – No głupia jak gęś, normalnie. A co do anatomii, to ty sobie znajdź lekarza. Anatomopatologa najlepiej! – Drzwi trzasnęły i Lilka została sama. Pobiegła do łazienki umyć zęby, spojrzała w lustro i roześmiała się w głos na widok swojej miny. Tyle samotnych lat wyobrażała sobie szalony seks, a rzeczywistość okazała się tak żałosna, że aż śmieszna. Żadnego trzęsienia ziemi, żadnej ekscytacji i ogromna ulga, że to już naprawdę koniec.


Komentarze

Popularne posty