Końca świata nie będzie (62)
Lilka po powrocie ze szkoły przebrała się w dres, nalała
sobie kieliszek czerwonego wina i położyła się na sofie z poduszką pod głową. Marta
wybrała się ze znajomymi nad jezioro, Iwona z uporem maniaka ganiała gdzieś za Jackiem,
a Magda po raz któryś tam umówiła się z Leonem na wspólny wypad do kina. Lilka
próbowała polubić takie samotne popołudnia, uświadamiając sobie, że wkrótce
zostanie całkowicie sama. Zresztą, nie każdy weekend należy spędzać w gronie
koleżanek. Nie mogła się już doczekać wakacji. Jeszcze dwa miesiące i zamknie
biurko na kilka tygodni, nie będzie musiała sprawdzać zeszytów, pojedzie z
dziewczynami na kilka dni nad morze, będzie spać do dziesiątej. Upiła wina,
zamknęła oczy i wsłuchała się w głos Maleńczuka śpiewającego piosenkę
Młynarskiego. Uwielbiała tę płytę, słuchając jej, wspominała dawne czasy, Elę,
rodziców, studia. Złapała się na myśli, że nie miała wspomnień związanych z mężczyznami
i randkami, co wydało jej się trochę smutne. Czyż nie jest smutne, że nigdy się
nie zakochała? Że ani ona nie spotkała na swojej drodze kogoś interesującego,
ani żaden mężczyzna nie zwrócił na nią uwagi? Że nie najzwyczajniej w świecie
nie miała powodzenia? Pewnie, że smutne, ale nic na to nie można poradzić. Raptem
jakaś myśl, niczym ukłucie szpilki, poderwało ją do pionu. Cholera jasna! Będąc
z dziewczynami na majówce, wypiła za dużo wina, i jak zwykle włączyła jej się szczerość.
Otworzyła się za bardzo, opowiedziała o swojej znajomości z Michałem. W
ostatniej chwili ugryzła się w język i na szczęście nie wydała, że wdała się w
romans z żonatym mężczyzną, chociaż kusiło ją, żeby wyrzucić z siebie tę
tajemnicę jak zbędny ciężar. Niestety i tak była zbyt gadatliwa i opowiedziała
dziewczynom o próbie zbliżenia z Błażejem. Błażej zaczął regularnie dzwonić, a
potem przyjeżdżał, a to na kawę, a to zabierał ją do kina, a to chciał pokazać
jakieś ciekawe miejsce, najwyraźniej w świecie zaczynał się angażować
emocjonalnie i wszystko wskazywało na to, że ich znajomość poprzestanie tylko na
werbalnym wyrażaniu emocji. Jakież więc było jej zdziwienie, gdy któregoś razu
Błażej zdecydował się wreszcie na pocałunek, który wcale nie był zwyczajowym
cmoknięciem. Początkowa euforia błyskawicznie zmieniła się w rozgoryczenie,
Błażej całować nie umiał, a może nie tyle chodziło tu o umiejętności, co o jego
język: długi i wąski kojarzył się Lilce z językiem żmii. I choć Błażej włożył w
ten pocałunek cały swój kunszt, nie sprawił on żadnej przyjemności, a wręcz
przeciwnie. Lilka nie mogła się doczekać jego końca, gdy tymczasem Błażej
niczego kończyć nie zamierzał. Rozochocony całował, i całował, i całował aż
zaczęła się modlić o nagły grom z jasnego nieba, który odwróciłby uwagę Błażeja
od jej ust, ale Błażej z niczego nie zamierzał rezygnować. Najwidoczniej starannie
zaplanował sobie ten wieczór, chcąc rozpocząć nowy rozdział i konsekwentnie do
niego dążył. Lilka poddała się temu z niejaką rezygnacją, ale i ciekawością, a może
nawet i nadzieją na coś ekscytującego. Ostatecznie, jak dotąd, nie miała zbyt
wiele okazji, żeby przeżywać ekscytujące chwile z przystojnymi facetami, więc
postanowiła poddać się chwili. Po wszystkim Błażej zasnął przy niej snem
sprawiedliwego, obejmując ją ramieniem, a ona nie zmrużyła nawet oka. Ze swojej
strony zrobiła wszystko, co należało, żeby Błażej osiągnął satysfakcję i
widocznie to jej się udało. Błażej nie odpłacił jej podobnym zaangażowaniem,
skupiając się wyłącznie na własnej przyjemności. Leżała potem obok niego rozczarowana
i niespełniona, nie wiedząc, co powinna zrobić – udać, że wszystko jest w
porządku, czy też może powiedzieć prawdę i zniechęcić go do siebie raz na
zawsze? Postanowiła dać jemu, a może przede wszystkim sobie drugą szansę, która
nadarzyła się już rano. I tym razem Błażej powtórzył wieczorny rytuał skupienia
się na własnych doznaniach, pozbawiając jej strategiczne miejsca pieszczot. I o
tym właśnie opowiedziała dziewczynom, które tarzały się po kanapie w ataku śmiechu.
– Ale poczekaj – zaczęła zastanawiać się Iwona – ale tak w
ogóle cokolwiek z tego ci się podobało?
– Właściwie to nie – Lilka zdecydowała się na szczerość,
skoro już i tak powiedziała za dużo.
– A bieliznę kto ci ściągał? – zainteresowała się Magda.
– Koszulę ściągnął – przytaknęła Lilka.
– A majtki? Czy przezornie nie nałożyłaś? – nie ustępowała
Magda.
– Nie wykazał zainteresowania.
– To jak wyście się kochali?
– Nie chcę o tym rozmawiać. Naprawdę – Lilka uznała, że i tak
miała za długi język i powinna go trzymać za zębami. Gdy później analizowała tę
rozmowę, trochę żałowała, że nie zachowała tajemnicy. Cieszyła się natomiast z
jednego, że nie powiedziała dziewczynom o kawie z Gawlakiem. To by dopiero
miały używanie.
Komentarze
Prześlij komentarz