Końca świata nie będzie (25)
Lilka chodziła od okna do okna, nie wiedziała, co ma ze sobą
zrobić. To śmiała się, to oblewała zimnym potem, to wściekała na siebie. Co ona
zrobiła? Co, do cholery, zrobiła!? Jak mogła dopuścić do takiej sytuacji?
Zachowała się jak gówniara, niedojrzała smarkula, która ściąga majtki, gdy
tylko nadarza się ku ściągnięciu okazja. A właściwie to majtki ściągał jej
Michał, na co ona najzwyczajniej i z wielką ochotą po prostu pozwoliła.
Początkowo chciała zaprosić Michała do siebie, ostatecznie mieszkała sama, więc
dlaczegóż by nie? Potem jednak pomyślała, że G. jest małym miasteczkiem, każdy
zna każdego, po jaką cholerę więc ma wzbudzać niezdrowe emocje u sąsiadów,
którzy gotowi zawału dostać na widok obcego mężczyzny w jej skromnych progach.
Odważyła się wyjawić swoje wątpliwości Michałowi z lekką obawą, pomyślała nawet,
że facet zrezygnuje z następnego spotkania, ale nic takiego się nie stało.
Wręcz odwrotnie. Michał przyjął jej argumenty ze spokojem i stwierdził, że nad
miejscem spotkań muszą pomyśleć oboje. Umówili się więc po raz drugi w znanej
już im kawiarence. Przegadali ze sobą kilka godzin jak ludzie znający się od
lat i mający wspólną przeszłość i tych samych znajomych, wypili kawę, pośmiali
się, pożartowali i już mieli się pożegnać, gdy Michał wpadł na pomysł wspólnej
przejażdżki. Lilka zawahała się tylko minutę, wsiadając do jego przestronnego
auta miała świadomość, że najprawdopodobniej już za parę chwil będzie mogła
sprawdzić na sobie, czy rzeczywiście z seksem jest tak samo jak z jazdą na
rowerze, której podobno się nie zapomina. Jechali bez zagadywania ciszy,
słuchając płyty Roda Stewarda i upajając się atmosferą ciemnej nocy, piękną
muzyką i własnym towarzystwem. W końcu Michał zjechał z głównej drogi,
zaparkował w jakiejś alei drzew prowadzącej nad jezioro i bez zbędnych
ceregieli zaczął ją całować. Delikatnie muskał jej wargi, gładząc opuszkami
palców twarz, łuki brwi i płatki uszu. Dopiero gdy zadarł jej bluzkę i uporał
się ze stanikiem, zauważyła, że wcześniej musiał rozpiąć swoją koszulę. Tulił
ją teraz do swojej owłosionej klatki piersiowej, a w głowie Lilki galopowały
myśli niczym tabuny dzikich koni. Co ja robię, co ja robię?, myślała. Rany
boskie! Kobieto, zróbże coś, nie poddawaj się tak łatwo, wyjdziesz na
desperatkę jakąś, idiotko jedna!, gromiła się w myślach, poddając się coraz
intensywniejszym pieszczotom, a Michał ani myślał przestać. Musiał już
wcześniej wypraktykować ten rodzaj kontaktów męsko-damskich, bo wykazywał się zadziwiającą
zręcznością w ściąganiu kobiecych
fatałaszków. Lilka w końcu odpędziła od siebie stopujące ją myśli i gdy
postanowiła pomóc Michałowi w pozbyciu się przez niego zbędnej odzieży, okazało
się, że nie ma co zrzucać, bo nie wiedzieć kiedy, uporał się ze swoimi
spodniami sam. Krzyknęła, czując, że ostatnia sztuka jej bielizny, osłaniająca
strategiczne dla sprawy miejsce, została energicznie ściągnięta w dół, co
Michał odczytał jednoznacznie jako pozytywny symptom swoich starań i z
podwójnym zapałem zabrał się do rzeczy. Lilka nigdy by nie przypuszczała, że
można uprawiać seks na przednim siedzeniu auta i że facet w jej wieku może być
tak sprawny, by wyczyniać te różne wygibasy pod różnymi kątami i w dziwacznym
nachyleniu, ale Michał tak się wykręcał, tak zginał, tak starał, że wszystko
poszło nader sprawnie. Po wszystkim, nieco ogłuszona swoją śmiałością czy też
może i bezwstydem Lilka, siedziała w ciszy, zastanawiając się, w którym
momencie powinna sięgnąć po leżące na podłodze samochodu majtki, by zakryć
swoją nagość, ale nie urazić zbytnim pośpiechem Michała, który połleżał teraz
na swoim fotelu i gładził jej włosy.
– Kurczę, Michał, nie gniewaj się, ale muszę się ubrać – nie
wytrzymała. – Czuję się trochę skrępowana i zaniepokojona tym moim gołym
tyłkiem w środku lasu.
– Ha! – wykrzyknął Michał i zaśmiał się tubalnie, pociągając
ja za ucho. – Właśnie się zastanawiałem, jak długo wytrzymasz. I muszę
przyznać, że twoja cierpliwość jest godna podziwu – schylił się, by podać jej
stanik i bluzkę, które przyjęła z wdzięcznością. Dopiero gdy ubrała bluzkę,
zaczęła nakładać inne części bielizny. Potem, już w swoim mieszkaniu, analizowała
własne zachowanie, wyrzucając sobie nieporadność w tym i owym, i będąc
przekonaną, że spotkała się z Michałem po raz ostatni, bo żaden facet nie
zechce spotkać się z taka idiotką, która nawet męskich spodni rozpiąć nie
potrafi. Wzięła prysznic, pościeliła łóżko, nalała sobie pokaźny kieliszek
czerwonego wina i siedziała na sofie w swoim saloniku, słuchając płyty Cesarii
Evory i popijając wino. Nie mogła zasnąć. To ganiła siebie za nieodpowiedzialne
zachowanie, oblewając się rumieńcem wstydu, to znowu uśmiechała się w ciemności
na wspomnienie tego, co kilka godzin wcześniej było jej udziałem. W
ostateczności doszła do wniosku, że dla kobiety z piątym krzyżykiem na karku
kwestia wstydu jest czysto teoretycznym czy też nawet abstrakcyjnym pojęciem,
więc nie ma się czym przejmować. Przed samym zaśnięciem usłyszała sygnał SMS-a.
Nieprzyjemne ukłucie niepokoju szarpnęło jej sercem, ale bez wahania sięgnęła
po telefon, mając pewność, że wiadomość nadał Michał pewnie po to, by
poinformować ją o zakończeniu znajomości. Ostatecznie, gdy się rozstawali, nie
umówili się na następne spotkanie. „Piątek, o tej samej porze, pod naszą
kawiarenką. Poszukamy innej alei. Już tęsknię” – przeczytała. Uśmiechnęła się
na wspomnienie minionego wieczoru. Ona też już nie mogła się doczekać
następnego spotkania.
Komentarze
Prześlij komentarz