Końca świata nie będzie (21)

Jeżeli fikcja literacka mogła czasami dać odzwierciedlenie sytuacji rzeczywistej, w tym prawdziwych emocji, to Lilka w tej chwili przeżywała to, co czasami w literaturze nazywano drżeniem jestestwa. Jechała na randkę. W dodatku była to randka w ciemno. Nasłuchała się od Iwony o jej czatowym absztyfikancie i któregoś wieczoru, gdy jak zwykle siedziała sama, a kontakty z Błażejem od kilku tygodni zawęziły się do już kilku zdawkowych SMS-ów, zalogowała się na stronę wiedziona ciekawością. Tak zaczęła się jej czatowa znajomość z Michałem. Rozmawiali, żartowali, a gdy Lilka któregoś razu poskarżyła się, że jej kilkunastoletni ford zaczął szwankować, Michał polecił jej dobrego mechanika mieszkającego niedaleko niej; facet nie tylko że nie zdarł z niej za dużo forsy, to jeszcze dał jej zastępcze autko na czas naprawy. Błażej odzywał się coraz rzadziej, Michał pisał coraz częściej… Któregoś razu przysłał zdjęcia z jakiejś wycieczki, nie żądał zdjęć Lilki… Chętnie służył i radą, i pomocą, aż pewnego dnia, gdy po raz kolejny przeglądała przysłane zdjęcia, Lilka pomyślała, że niczego sobie z niego facet, że i owszem, może się podobać kobietom. Gdy więc Michał zaprosił ją na kawę, chętnie z tego zaproszenia skorzystała. Jechała zatem na to spotkanie, oddalone od jej rodzinnego G. o piętnaście kilometrów, drżąc na ciele i umyśle, i próbując zapanować nad trzęsącym się jestestwem. Rozsądek podpowiadał, że robi piramidalne głupstwo, że jest za stara, za poważna, niezbyt ładna, trochę za gruba, no i przecież poważny z niej pedagog, więc powinna zachowywać się jak pedagoga przystało, czyli z powagą i godnością osobistą, a nie jak jakaś rozedrgana emocjami podfruwajka. Ciekawość jednak i jakaś dziwna tęsknota za czymś nienazwanym, za bliskością, towarzystwem, czort wie jeszcze za czym, wiodła ją jednak na to spotkanie z uporem maniaka. Przyjechała pół godziny za wcześnie i nie wiedziała, co ma począć dalej. Stać pod tą kawiarenką i czekać do umówionej godziny, spóźnić się modnie, wejść już teraz, zamówić kawę i spokojnie poczekać na przybycie Michała czy też może spieprzać w podskokach, póki jeszcze może? A jeżeli ten Michał to ojciec któregoś z jej uczniów? Takiej wersji wydarzeń nie przewidziała, robiło jej się na przemian to zimno, to gorąco i już naprawdę chciała wiać, gdy raptem, prawie wbrew sobie, ruszyła ku drzwiom kawiarni. Niech się dzieje, co chce, pomyślała. Najwyżej będzie się wstydzić, tłumaczyć, wypierać… Będzie problem, znajdzie się rada. Nie zdążyła nawet usiąść, gdy naprzeciwko niej usiadł roześmiany siwowłosy mężczyzna, kładąc przed nią pąsową różę.
– Witaj, Lilu – pochylił się ku niej i cmoknął w policzek. – Muszę przyznać, że już myślałem, że mi zwiejesz – zaśmiał się serdecznie. – Tak długo nie wychodziłaś z tego auta, że byłem pewien obaw.
– A skąd wiedziałeś, że to ja? – Lilka poczuła, że oblewa ją rumieniec wstydu.
– Stuprocentowej pewności nie miałem, ale skoro pod kawiarnię podjechał ford, a za jego kierownicą siedzi kobieta, to pomyślałem, że to chyba ty. I zgadłem. Pijemy kawę? – zapytał i nie czekając na odpowiedź, złożył zamówienie. Początkowa niezręczność gdzieś zniknęła, bezpośredni sposób bycia Michała sprawił, że Lilka poczuła się swobodnie i pozwoliła sobie na ujawnienie poczucia humoru, co Michał powitał ze spontaniczną radością. Patrzył na nią, trzymając jej dłoń w swoich i nie mogąc się nadziwić, że taka atrakcyjna kobieta może być sama. Rozmawiali już ponad dwie godziny, gdy Michał zerknął na zegarek i stwierdził, że musi się zbierać. Prowadził własną firmę usługową, naprawiał  sprzęt AGD i miał umówioną wizytę u klientki, która za dnia pracowała. Lilka, nie wiedzieć czemu, poczuła się zawiedziona, choć starała się, by nie dać tego po sobie poznać. Szybko doszła do wniosku, że rozczarował się jej wyglądem i sposobem bycia, a że jest kulturalny, to odpokutował swoje i teraz salwuje się ucieczką, pozwalając jej jednocześnie na honorowy odwrót. Michał zapłacił rachunek i ruszyli w kierunku drzwi; szedł za nią, ale i tak zauważyła, że mocno utykał. Zaciekawiło ją, czy boli go noga, czy może tak już ma od dawna, ale nie miała śmiałości, by o to zapytać. Ostatecznie nie jej sprawa. Odprowadził ją do auta, przytrzymał drzwi. Już miała przekręcić kluczyk i uruchomić silnik, gdy Michał pochylił się, przytrzymał jej twarz i pocałował, i wcale nie było to delikatne muśnięcie warg, nie było to koleżeńskie cmoknięcie w policzek, nie był to ugrzeczniony pocałunek na „ do widzenia”. Michał całował z uczuciem, delikatnie, a jednak mocno i namiętnie, tak, że Lilka poczuła rozlewające się po całym jej ciele ciepło, które zaczęło raptem spływać gorącą falą w strategiczne miejsce jej kobiecego ciała z taką siłą, że nie sposób było tego powstrzymać.
– Jutro nie mogę, jestem już poumawiany, ale pojutrze mam cały wieczór wolny. To co? Widzimy się w piątek? – spytał z ustami przy jej uchu, w którym słyszała pulsowanie własnej krwi.
– U mnie czy u ciebie? – spytał.

– Może u mnie? – odpowiedziała, wyobrażając sobie, że bezpieczniej jej będzie przyjąć go na swoim terenie niż jechać gdzieś trzydzieści kilometrów i błąkać się po nieznanym osiedlu. Cmoknął ją na pożegnanie w policzek i wsiadł do swojego audi. Dopiero teraz Lilka przestraszyła się, że ktoś mógł zobaczyć ją w tej niezręcznej sytuacji na przykawiarnianym parkingu, ale odetchnęła z ulgą. Listopadowy wieczór pokryły ciemności, których nie sposób było przeniknąć z okna oświetlonej kawiarni. Postanowiła nic nie mówić o tej nowej znajomości Iwonie i Magdzie. Zaczęłyby gadać, doradzać, odradzać, wypytywać. Nie dawałyby jej spokoju tak jak z Błażejem. Gdy wreszcie wyruszyła w drogę powrotną, zorientowała się, że nadal czuje przyjemne łaskotanie w dole brzucha. Była najwyraźniej podekscytowana. Zaśmiała się na całe gardło. Nawet dotąd nie pomyślała, że umie jeszcze przeżywać takie emocje.

Komentarze

Popularne posty