Końca świata nie będzie (17)
G., 21 sierpnia 1997
Kochany Marku!
Piszę „kochany”, chociaż powinnam napisać „biedny, głupi
Marku”, bo jesteś i biedny, i głupi. Wczoraj spotkałam się z Grażyną. Dlaczego
do tej pory nie zauważyłam, jaka jest egoistyczna i bezpardonowa? Dlaczego do
tej pory nie zauważałam, że idzie po trupach do celu, spychając trupy ze swojej
drogi, które traktuje jak ścierwo? Jak mogłam nie widzieć rzeczy tak istotnych,
że aż jaskrawych? To Grażyna jest Twoim świadkiem mojej niewierności. Nie
zadaję pytania, ja twierdzę. A co daje mi tę pewność? Rozmowa z Grażyną.
Wczoraj oświadczyła mi, że to ona zasiała w Tobie to ziarno wątpliwości
dotyczące Twojego ojcostwa. W pierwszym momencie oburzyłam się i chciałam Cię
od razu poinformować, powiedzieć, wyprowadzić z błędu; chciałam wykrzyczeć tę
prawdę: „ Marta jest Twoją córką”, „ Ty jesteś ojcem Marty”, „Jak możesz wątpić
w swoje ojcostwo?” Już chwytałam za telefon, gdy przyszło mi na myśl, że nie
zasłużyłeś na tę wiedzę! Wiesz, Marku? Ty nie zasłużyłeś na tę wiedzę! Jeżeli
po tylu wspólnie spędzonych latach wątpisz w moją wierność i uczciwość, i
wierzysz słowu Grażyny, mojej przyjaciółki (?), osoby, która sprzeniewierzyła
się przyjaźni, by rozbić naszą rodzinę, to znaczy, że zasłużyłeś na to, co
sobie sam wybrałeś. Wiesz, Marku? Zwalniam Cię z obowiązku łożenia na Martę,
poradzę sobie sama. Zwalniam Cię z przysięgi, którą mi złożyłeś przed ołtarzem.
Patetyczne z mojej strony? A niech będzie. Niech będzie patetycznie. Niech
będzie egzaltowanie. Niczego od Ciebie nie chcę. Wychowam Martę sama, bez
Twojej pomocy, bez Twoich pieniędzy. Zachowaj je dla tych, których kochasz, o
ile w ogóle potrafisz kogokolwiek kochać. Byliśmy razem osiem lat. Przez osiem
lat nigdy Cię nie zawiodłam, zawsze stałam przy Twoim boku, wspierałam Cię,
przyklaskiwałam, potwierdzałam, trwałam. Razem oczekiwaliśmy dziecka, razem
staraliśmy się o nie, razem cieszyliśmy się na nasze wspólne życie. Teraz
okazuje się, że Grażyna jest ważniejsza ode mnie, ważniejsza od naszego
dziecka, ważniejsza od naszej rodziny, od naszego domu. Kobieta, która zniszczyła
romansami swoje małżeństwo, jest dla Ciebie wiarygodna na tyle, by podważyć
Twoje ojcostwo? Kobieta, przed którą mnie ostrzegałeś, z której postępowaniem,
z której prowadzeniem się nie zgadzałeś, ważniejsza jest od naszej rodziny? Marku!
Wiesz? Zasłużyłeś na Grażynę! Teraz to sobie uświadomiłam! Zasłużyłeś sobie na
Grażynę! Zasłużyłeś sobie na życie z kobietą, która dba tylko o swoje
bezpieczeństwo i o swoje dobro. To Ci się należy. Powiem więcej: to Ci się należy!
Mam nadzieję, że za kilka czy kilkanaście lat się zreflektujesz i pomyślisz, i
zastanowisz nad tym, co zrobiłeś. Mam nadzieję, że za kilkanaście lat będziesz
się oglądał za każdą młodą kobietą, zastanawiając się, czy to nie jest Twoja
córka. Wiesz, co w tym wszystkim jest najśmieszniejsze? To, że to Grażyna czuje
się najbardziej zagrożona. Grażyna, niby taka pewna siebie, niby taka
stanowcza, niby taka silna psychicznie i dominująca boi się najbardziej. Wiesz,
czego boi się Grażyna? Ona boi się tego, że uwierzysz w swoje ojcostwo. Groziła
mi, szantażowała, próbowała przekupić… Swoją drogą, próbowała mnie przekupić za
Twoje pieniądze, pieniądza należące się naszej córce, czy to nie jest komiczne?
Nie uległam jej presji, nie poddałam się manipulacji, postawiłam się, grożąc,
że wkrótce udowodnię prawdę, czym chyba naprawdę napędziłam jej stracha, choć
wcale nie zamierzam niczego nikomu udowadniać. Rodzicielstwo to dar,
rodzicielstwo to szczęście, rodzicielstwo to przywilej. Wiedzą o tym wszyscy
ci, którzy codziennie modlą się o dziecko, marzą o nim, nie mogąc się go
doczekać. Nie chcesz go? Odrzucasz? Negujesz? Podważasz? To Twój problem, nie
mój, nie Marty. Ja mam Martę, mam Lillę, nie jestem sama. Ty jesteś. Nie masz
nikogo. A właściwe masz. Masz garb, masz raka w postaci Grażyny. Ten rak Cię
toczy, zabija powoli, szkoda, że tego nie widzisz. Ona zdradzi Ciebie tak jak
zdradziła mnie. Ale wiesz? To pewnie jest dziwne, ale wcale Ci tej zdrady nie
życzę. Wychowam Martę razem z Lillą. Wychowamy ją na mądrą, dobrą kobietę,
która nie będzie Ciebie znała, która nie będzie miała do Ciebie żalu, bo nie
będzie Ciebie znała. Czy To ją zuboży? Nie, na pewno nie. To zuboży Ciebie.
Komentarze
Prześlij komentarz