Końca świata nie będzie (13)
– Lilka naprawdę nie przyjdzie? – dopytywała Magda,
rozsiadając się wygodnie na kanapie.
– No nie przyjdzie, zaziębiła się i gardło ją boli. Dzwoniłam
do niej, to wiem. Teraz pewnie siedzi w poczekalni.
– Ona u lekarza? – Magda nie ukrywała zdziwienia. – Musiało
ją naprawdę nieźle przypilić. Ale ma pecha. Dzisiaj piątek.
– No i co z tego? W poniedziałek czy środę gardło mnie boli?
– No nie o to chodzi. W piątki po południu przyjmuje Gawlak.
A przecież wiesz, jaki on jest? Nienawidzi nauczycieli. – Obie zaśmiały się jednocześnie
na wspomnienie utarczek z upierdliwym lekarzem, który wykorzystywał każdą okazję,
żeby pokazać, że nauczyciel jest społecznym pasożytem.
– A swoją drogą, ciekawe, dlaczego tak nas nie lubi. Co? –
zastanawiała się Iwona.
– Nie wiem, ile w tym prawdy, ale ludzie mówią, że w czasie
studiów ożenił się z dziewczyną studiującą polonistykę. Ponoć blondyneczka,
filigranowa, ładna jak figurka porcelanowa. Wyjechała na wakacje do Londynu,
żeby popracować, jakiegoś wujka tam miała czy coś…, I została. Poznała jakiegoś
Anglika, facet stracił dla niej głowę, był właścicielem klubu, w którym
pracowała. Nikogo nie dziwiło, że oszalał na jej punkcie. Ponoć rodowite
Angielki bardziej do konia podobne niż do kobiety, a ona jak laleczka. W
dodatku mądra.
– Skąd ty to wszystko wiesz? – Iwona podejrzliwie
przyglądała się koleżance.
– Umiem słuchać! Ot co. Ale ty pomyśl, co Lila za chwilę
przejdzie… – zachichotała Magda. – Jak by nie patrzeć, ona też blond. Wprawdzie
już nie filigranowa, ale blond. Ale zmieńmy temat. Powiedz mi lepiej, jak
skończyła się ta wasza sądowa sprawa? Przecież to farsa jakaś.
– Farsa? Moja droga, sprawa się nie zakończyła. Nie znam się
na tym, ale mina sędziego nie wróżyła nic dobrego. Ale pal sześć minę! Te jego
pytania! Ja się na tym nie znam, ale z pytań, jak dla mnie, wywnioskowałam, że Radzio
ma szansę na uzyskanie alimentów od Kacpra.
– Nie mów! Sędzia zwariował?
– Nie sędzia jest chory, tylko nasze prawo! Jakieś więzy
krwi spadały z ust sędziego jak gruszki z drzewa. Szkoda, że polskie prawo nie
umiało sobie poradzić ze ściągnięciem alimentów z Radzia. Sama wychowałam, sama
utrzymywałam. Ciągle w pożyczkach, stale na debecie, żeby Kacper nie odczuwał
biedy. Spłaciłam z mojej pensji przedszkolanki długi tego skurwysyna, a on
teraz żąda alimentów od syna, którego nie rozpozna na ulicy i sędzia się
zastanawia, czy tych alimentów nie przyznać. Czy ty rozumiesz, w jakim kraju my
żyjemy? – Iwona drżącą ręką nalała sobie wina.
– Nawet nie wiesz, jaka jesteś szczęśliwa, że jesteś wdową. Naprawdę.
Magda, wiem, że strasznie przeżyłaś śmierć męża, ale życie jest nieprzewidywalne
i nigdy nie wiadomo, czym się może skończyć udane małżeństwo. Twojego syna nikt
nie będzie ciągał po sądach.
– Magda zamyśliła się,
przypominając sobie moment, w którym dowiedziała się o śmierci Karola. Myślała, że nie przeżyje tej rozłąki, że
zabije ją tęsknota, okazało się, że człowiek jest silny, może przeżyć naprawdę
wiele. Zresztą, nad czym się miała rozczulać? Nad sobą? Była matką. Jej syn jej
potrzebował. Miał kilka miesięcy i musiała się nim zająć.
– Jak myślisz, ten facet Lilki… To coś poważnego? – Iwona
zmieniła temat. Ciekawiła ją ta znajomość Lilki, a przecież Magda miała z nią
kontakt na co dzień.
– No ja ci powiem…, no, cholera, sama nie wiem – zastanowiła
się Magda. – Wiesz, jaka jest Lilka, ostrożna do bólu, zdystansowana. Pary z gęby
niepotrzebnie nie puści, muszę ją ciągnąć za język, ale nową kieckę kupiła. Widać,
że jej zależy.
– Pewnie, że jej zależy, ale za cholerę się nie przyzna. Boi
się, że może się nie udać, znasz ją.
– Wiadomo, gdyby jej nie zależało, to by go do siebie nie
zaprosiła. To dla mnie był szok. Ona? Zaprosiła obcego faceta do mieszkania? Nigdy
bym się nie spodziewała, a jednak!
– Jak myślisz, oni już…tenteges? – Iwona przymrużyła oko,
patrząc podejrzliwie na Magdę.
– Nie – zaprzeczyła Magda. – I nie dlatego, że ona taka
cnotliwa, nic z tego. On jest na dystans.
– Że co? – Iwona nie wierzyła własnym uszom. – On nie chce?
– Ano na to wychodzi. Nie wiem czy chce, czy nie chce. Wiem,
że nie wykazuje zainteresowania – zakończyła Magda, podnosząc kieliszek do ust.
Komentarze
Prześlij komentarz