Śmierć czai się za każdym drzewem (73)

Moja mama posiwiała. Zauważyłam to, gdy po wszystkim Przystojniak odwiózł mnie do domu. Dwa siwe pasma znaczyły jej obie skronie, symetrycznie okalając twarz, co mną wstrząsnęło, bo uświadomiłam sobie, co musiała przeżywać po moim zniknięciu. Spuchnięta od płaczu twarz Baśki i podkrążone oczy Ziutka były świadectwem ich przywiązania, miłości i wszystkiego, co można po prostu nazwać rodziną. Mój kierownik, poczciwy pan Czesław, chodził po kuchni wielkimi krokami. Jak się później okazało, poruszył niebo i ziemię, żeby policja nie czekała obstalowanej przepisanej doby i wszczęła poszukiwania zaraz po odnalezieniu mojego auta. Siedzieliśmy razem przy kuchennym stole, pijąc ogromne ilości kawy i czekając aż Ziutek znajdzie jakiś nocny sklep, żeby zakupić trunek wysokoprocentowy, który w takich chwilach dobrze jest mieć w domu. Nad ranem zapukał do nas Przystojniak. Był już po służbie, więc gdy Ziutek nalał mu drinka, nie protestował.
– Od czego by tu zacząć? – zastanowił się, przyglądając się mojej milczącej uparcie mamie. Pewnie siwe pasma na jej głowie nie umknęły jego uwagi.
– Pewne przesłanki, że tak powiem, kazały mi przypuszczać, że te dwa morderstwa, o których przecież państwo wiecie, w jakiś sposób łączą się z osobą pani Mai. Przyznam, że początkowo przyszło mi nawet na myśl, że być może… – zawiesił głos – miała pani z nimi coś wspólnego.
– No wie pan? – oburzyłam się. – A dlaczego? Niby jaki miałabym mieć w tym cel?
– Nie przerywaj! – zgromił mnie Ziutek.
–  Ludzie mają różne cele i różne motywy, próbowałem je znaleźć. Niech się pani nie dziwi moim podejrzeniom, wiele na panią wskazywało: przede wszystkim podobieństwo. Dwie pierwsze ofiary były do pani bardzo podobne. Sprzedawały grzyby w punkcie, w którym pani bywała. Mąż drugiej ofiary publicznie się do pani zalecał, no sama pani przyzna, że to wszystko się jakoś wiązało.
– Zabiłam je, bo byłyśmy do siebie podobne? Bzdura! – Przystojniak upił trochę złocistego płynu i odstawił szklaneczkę.
– Gdy zaginęła pani Barbara, trochę się namieszało. Ani niepodobna, ani w konflikcie z panią, co więcej, ludzie twierdzili, że zawsze żyłyście w przyjaźni i razem przetrwałyście różne koleje losu, nic się nie zgadzało. Jednak pani Barbary nie było, ślad po niej zaginął, a jej mąż niezbyt pochlebnie się o pani wyrażał, sugerując czasami, że była pani zazdrosna, co mogło być dobrym motywem…
– Ja? Zazdrosna? Ale o co? – nie wytrzymałam.
– No, jak to mąż pani Barbary zasugerował…, o stan cywilny – Przystojniak znowu upił drinka, a mnie zaczęły palić policzki, nie wiedziałam czy ze złości, czy z zażenowania.
– Cały Jacek – zaśmiała się Baśka. – On naprawdę był przekonany, że Maja zazdrości mi męża.
– Co za bzdura – pan Czesław okazał mi wsparcie. – Pani Maja? Zazdrosna? Ha!
– A niech ich szlag! – nie wytrzymałam.
– Ich? – Przystojniak zachował czujność.
– Jacka i tego jego Hugona. Na pohybel gadom – wzniosłam szklanicę z drinkiem, do czego przyłączyła się Baśka.
– O nie, nie – zaprzeczył Przystojniak – pan Hugo był tymi insynuacjami oburzony. On ma o pani bardzo dobre zdanie – przymrużył oko, patrząc na mnie z rozbawieniem. – Ale wracając do sprawy…Sytuacja zaczęła się naprawdę komplikować po zniknięciu pani Kuferek. Już zaczynałem wykluczać pani udział w sprawie, gdy zobaczyłem panią i pana Huberta w objęciach i to na posterunku policji! W dodatku, w dniu, w którym ten niby zrozpaczony mąż przyszedł zgłosić zaginięcie żony. Sami państwo przyznacie, że tego typu zbiegi okoliczności muszą dawać do myślenia.
– Obejmowałaś się na komisariacie z Hubertem? – Ziutek patrzył na mnie z niesmakiem.
– Jakie obejmowałam? Jakie obejmowałam? To on mnie objął, a ja nie mogłam się wyrwać! – zaprzeczyłam oburzona.
– No tak właśnie zrelacjonował to mój kolega, który miał wtedy dyżur, co mnie trochę uspokoiło. Nie na długo. Znowu zacząłem mieć podejrzenia. Zaraz po doniesieniach o waszych randkach i zaręczynach. Pani nawet nie wie, jak ludzie lubią pisać anonimy – westchnął.


Komentarze

Popularne posty