Śmierć czai się za każdym drzewem (55)
– Się postarał – Ziutek z uznaniem pokiwał głową, oglądając
pierścionek. Siedzieliśmy przy stole. Mama podparła głowę ręka i siedziała
zasępiona. Baśka przymierzyła pierścionek i podsunęła go pod nos Ziutkowi.
– Ty nie musisz kupować tak drogiego. Drogi już miałam i co?,
szczęścia mi nie przyniósł. Tylko sama chcę go sobie wybrać, żebyś mi się nie
silił na żadne niespodzianki – zastrzegła. Spojrzałam na nich oboje spode łba.
Zaczynali mnie oboje wkurzać. Ja tu przytargałam pierścionek jak się patrzy, a
ci próbowali umniejszyć moje osiągnięcie.
– A ty już rozwód masz? – dogryzłam. – Najpierw jednego męża
pogoń, a potem za drugim się oglądaj. I nie o tobie teraz mowa – nie dopuściłam
Baśki do głosu – tylko o mnie. Co myślicie?
– Dziecko, ale ty go znasz tak bliżej pół roku tylko – mama
wyglądała na strapioną. – Czy to nie za szybko jakoś? To poważna decyzja.
– Baśka Ziutka tyle samo, a już mu ciosa kołki na głowie o
pierścionek – odparowałam.
– Konkrety poproszę – zażądałam. – No mówcie coś! Co mam robić?
Baśka westchnęła głęboko. Ziutek milczał jak zaklęty. Mama
dramatycznie kiwała głową.
– Czyli nie jesteś pewna, jeśli pytasz, co masz zrobić? –
Ziutek zdecydował się wyrazić swoją opinię.
– Eureka! – zdenerwowałam się. – Mam wątpliwości. Rozumiesz?
– Nie kłóćcie się! – krzyknęła Baśka. – Weźmy wszystkie za i
przeciw. To poważna decyzja. Zacznijmy od początku. Chcesz wyjść za mąż czy
odpowiada ci staropanieństwo?
– Chcę wyjść – odparłam zgodnie z prawdą.
– Niekoniecznie za tego pryka – podpowiedziała mama.
– Mama, uspokój się! – Ziutek uderzył pięścią w stół.
– Chcesz mieć dzieci? – kontynuowała Baśka.
– No jasne, że chcę.
– A on? Też chce?
– Mówi, że chce.
– To czemu do tej pory ich nie ma? – mama nie dawała za
wygraną.
– Ponoć Zofia nie mogła.
– Sraty pierdaty – nie wytrzymała mama. – A taki stary pryk
to jakie dzieci zrobi? Jeszcze upośledzone jakieś biedulki będą. Z downem
dzieci narobi. Toż to stary dziad! Gdzie mu dzieci robić?
– Ile on ma właściwie lat? – zainteresował się Ziutek.
– Dwadzieścia lat starszy! – wyręczyła mnie mama. – Pięćdziesiąt
sześć!
– Wróćmy do tematu – zarządziła Baśka. – Podoba ci się? Jako
mężczyzna?
– No, przystojny jest, chyba wiesz? – wysiliłam się na
uszczypliwość.
– A w łóżku? – Baśka potrafiła być niezwykle bezpośrednia.
– Zgłupiałaś? – wrzasnęłam.
– Nie zgłupiała, nie zgłupiała – mama pogroziła mi pięścią.
– Dorosła jestem, męża miałam, rodziłam, dla mnie łóżko nic nowego. Mów! –
zażądała.
– Majka, odpowiada ci? To nie jest jakaś tam bagatela,
będziesz z nim żyła przez następnych kilkadziesiąt lat – Ziutek poparł mamę.
– Nie wiem – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
– Jak to nie wiesz? – Ziutek wydawał się zaskoczony.
– No nie wiem, nie zaszliśmy tak daleko.
Zapadłą chwilową ciszę przerwał jazgot mamy.
– A nie mówiłam? – zaśmiała się. – Taj Bez Jaj!
– Mamo! – nie wytrzymałam. – Ja z tobą nie wytrzymam.
Naprawdę.
– No przesadziłaś, no przegięłaś na całego – Ziutek stanął
za mną murem.
– E tam – naburmuszona mama machnęła lekceważąco ręką,
wstając od stołu. – Róbcie sobie co chcecie, ale powiem ci Majka jedno: to nie
jest człowiek dla ciebie. Może i ta Zofia była okropna. Może był z niej nieużytek,
ale z tym Hubertem też nie wszystko jest w porządku. Ja się go boję. Nie wiem
dlaczego. Ale nie będziesz z nim szczęśliwa. – Mama wyszła do drugiego pokoju,
zostawiając nas samych.
– Maja – Baśka patrzyła na mnie uważnie – ja wprawdzie
obiecałam, że nic nie powiem, ale chyba to jest taki czas, kiedy złamać dane
słowo muszę. Ale muszę też cię prosić, żebyś mnie nie wydała. Nie chcę wchodzić
w konflikt, zwłaszcza że chcę być blisko ciebie. Nawet po twoim ślubie.
Pamiętasz te zdjęcia Jerzego z blondynką? Ja je widziałam. Pokazał mi je
Hubert.
– Co? – zapytaliśmy z Ziutkiem jednocześnie.
– No Hubert. Miał te zdjęcia w aparacie.
– Ciekawe jak je zdobył – zastanawiał się Ziutek.
– Mówił, że zauważył Jerzego przypadkowo i zrobił zdjęcia…
– Przypadkowo zauważył, przypadkowo miał przy sobie aparat –
zastanawiał się Ziutek.
– Wiesz, na jednym ze zdjęć ta kobieta była ubrana inaczej…–
dodała cicho Baśka, a ja nie wiedziałam już co o tym wszystkim myśleć.
Komentarze
Prześlij komentarz