Śmierć czai się za każdym drzewem (51)

I co ja tu miałam rozumieć? Tysiące myśli przelatywało mi przez głowę. Nie wiedziałam, co powinnam odpowiedzieć. Po co Jerzy mi to powiedział? Co chciał przez to powiedzieć? Czy w tym, co mówił, było drugie dno? Jak miałam się po tym zachować?
– No nie bardzo, ale jakie to ma znaczenie? – spytałam ostrożnie.
– No tak. Dla ciebie nie ma żadnego znaczenia. Ty już zakończyłaś naszą znajomość. Powinienem pamiętać, że gdy ty coś kończysz, to kończysz definitywnie.
– No przestań! – nie wytrzymałam. – Nie zakończyłam znajomość, ty ją zakończyłeś. Wyjechałeś kilka miesięcy wcześniej, by się więcej nie pojawić. Amnezję masz? Nie pamiętasz? Co ty do mnie w ogóle mówisz?
– Przecież ci tłumaczyłem, jak to było. Przyjechałem, a Baśka…
Nie pozwoliłam mu dokończyć zdania.
– Kiedy przyjechałeś? Rozmawiałam o tym z Baśką. Przyjechałeś po dwóch miesiącach nieobecności. Przez te dwa miesiące nie pisałeś, nie dzwoniłeś, nie rozmawiałeś ze mną… Pamiętasz? Pisałam, ty nie odpisywałeś. Dzwoniłam, ty nie odbierałeś ode mnie telefonów. Co ty do mnie mówisz?
– Maja, nie miałem czasu. Zresztą, sam nie wiedziałem, co mam myśleć, jak mam się zachować. Byłem na rozdrożu. Chciałem mieć czas.
– Na jakim rozdrożu? – zdenerwowałam się.
– Musiałem przemyśleć, jak mam się zachować. Zauważyłem, że próbujesz tę naszą znajomość przenieść na wyższą półkę. Pomyślałem nawet, że zaczynasz planować coś poważniejszego. Bo ty, Majka, masz talent do komplikowania stosunków międzyludzkich – wypalił wzburzony. – W pewnym momencie pomyślałem nawet, że planujesz się za mnie wydać – zaśmiał się, a ja zastygłam ze słuchawką w ręku.
– Skomplikowałam układ, myśląc o tobie poważnie? – starałam się zachować spokój. – Co w tym śmiesznego, gdybym pomyślała o nas jako o nas? Gdybym nawet i planowała wspólne życie? Nie mam dwudziestu lat, czas zabawy już poza mną, nie wiedziałeś o tym, gdy zaczynałeś się ze mną spotykać?
– No właśnie! – zaśmiał się Jerzy. – A ty się dziwisz, że milczałem przez dwa miesiące. Było fajnie, nie przeczę. Z tobą nie sposób się nudzić, jesteś nieprzewidywalna, trochę wariatka, ale żeby się wiązać z kobietą na wspólne życie, to trzeba czegoś więcej niż kobiece wariactwo. Przecież my się różnimy, nasze środowiska się różnią. Mamy zupełnie różne kręgi towarzyskie, inne hobby. Co ja mówię – hobby! – podniósł głos. – Nasze aspiracje zawodowe są diametralnie inne. Majka, tobie wystarczy ta zapyziała, prawie wiejska biblioteka, a ja bym się tam udusił.
– A do czego zmierzasz, wyliczając te wszystkie „moje” wady – zapytałam, chcąc usłyszeć to, co w moim przekonaniu zamierzał powiedzieć.
– No nie gniewaj się, Majka, ale o czym ty byś rozmawiała z moimi znajomymi? Ty wiesz, co to za ludzie? To świat finansjery. Jak byś się wśród nich czuła? No zastanów się? A poza tym, czy było nam źle tak jak dotychczas? Przecież było naprawdę OK. Po co to psuć? Majka, naprawdę, przecież możemy wszystko odbudować, na nic nie jest za późno  – zawiesił głos w oczekiwaniu na moją odpowiedź.
Zebrałam się w sobie, by głos mi nie drżał i nie skoczył o kilka oktaw wyżej.
– Z twoimi znajomymi rozmawiałabym tak, jak rozmawiam ze swoimi. I prawdopodobnie to twoi znajomi musieliby się postarać, by dotrzymać mi w tej rozmowie kroku, bo to ja czytam jedną książkę dziennie, oni pewnie zapomnieli, jak wygląda książka, bo siedzą z nosem w swoich finansowych sprawozdaniach. A tak na marginesie, twoi finansiści codziennie ściągają gacie w łazience, tak jak ci, którzy pojęcia nie mają o tabelkach Exela i milionowych zyskach. A potem, wzorem maluczkich, używają ręki do pocierania tyłka. Przypominam ci, że tyłek podcierają nawet lumpy. Na koniec jeszcze jedno ci powiem. Nawet najdroższy garnitur i markowe perfumy nie zagłuszą smrodu gówna.
– Ależ ty jesteś wulgarna, i ty się dziwisz, że nie myślałem o nas poważnie?

– Myśl poważnie o kimś innym. I daj mi wreszcie spokój. Wyłączyłam telefon i zablokowałam numer Jerzego. Dzięki Bogu za aparaty telefoniczne z opcją blokowania! Poczułam ogromną ulgę. Nareszcie byłam wolna.

Komentarze

Popularne posty