Śmierć czai się za każdym drzewem (47)
– Ty masz urodziny! – wykrzyknął. – Maja! Wszystkiego
najlepszego! No taką okazję musimy uczcić szampanem.
– Nie trzeba, naprawdę – próbowałam protestować, chcąc
szybko wypić tę kawę i wyjść, bo mimo wszystko, czułam się skrępowana.
– Daj spokój, niech stawia – Baśka uśmiechnęła się szeroko,
mrugając do mnie konfidencjonalnie. – Ostatecznie w czasach, gdy … udawał tobą
żywe zainteresowanie, nigdy nie pamiętał o twoich urodzinach. Więc niech choć
raz się wykaże.
Uświadomiłam sobie ze zdziwieniem, że Baśka ma rację. W
czasie naszej znajomości nawet życzeń mi nie składał, bo nigdy o urodziny nie
spytał.
– Rany, dziewczyny, ale wy pamiętliwe jesteście! – zaśmiał
się Jerzy. – Ale same widzicie, że mam co nadrabiać. I wcale nie udawałem
zainteresowania, a byłem zainteresowany.
– A ta twoja dzidzia pierdzia gdzie? – zaatakowała Baśka po
porządnym łyku szampana. O dziwo Jerzy wiedział, o kogo jej chodzi.
– Nie wiem, nie śledzę. Zapytać? – puścił do Baśki oko,
podnosząc kieliszek w górę.
– Nie jestem zainteresowana. Pytam z obawy o ciebie. Nie
chciałbym, żeby paniusia tu wtargnęła z przekleństwem na ustach.
– Dlaczego miałaby tu wtargnąć? Joanna nie musi być
zazdrosna i nie jest. Ma klasę.
Zrobiło mi się głupio. Pomyślałam z goryczą, że ktoś taki
jak Joanna na pewno nie musi być zazdrosny o kogoś takiego jak ja. Ostatecznie
to o nią powinien być zazdrosny Jerzy.
– Twoje zdrowie, Majka – Jerzy wzniósł toast. – Czas leci,
niedługo zaryczysz – zaśmiał się serdecznie, a mnie o mało nie trafił szlag,
ale postanowiłam nie reagować.
– A dzidzia pierdzia ile ma lat? – Baśka nie dała się zbić z
pantałyku. – Chociaż…, wydaje na siebie tyle pieniędzy w gabinetach odnowy
biologicznej, że nawet gdy skończy sześćdziesiąt, ty tego nie zauważysz.
– I na tym to chyba polega, prawda? Żeby nie zauważać.
– Przestańcie! – nie mogłam znieść tej wymiany zdań. –
Przyjechałam tutaj, żeby odpocząć. Nie chcę wysłuchiwać waszych kłótni. Jurek,
dziękuję ci za zaproszenie i szampana, ale to nie dla mnie. Nigdy nie
pamiętałeś o moich urodzinach, imieninach i ważnych dla mnie datach, wiec
dzisiaj twój gest nie ma dla mnie żadnego znaczenia – powiedziałam, patrząc na
Jerzego. – Nie wiem, o co ci chodzi i
nie chcę się dowiadywać. Aha, przyjaźnić się z tobą nie będę. Koleżanką twoją
też nie jestem. Może i Baśka nie powinna się była wtrącać. Właściwie, to na
pewno nie powinna się wtrącać, ale ty też nie byłeś w porządku. I jak się tak
zastanowić, to właściwie nie wiadomo, o co ci chodziło. Bo przecież nie o mnie,
prawda? Spotykałeś się z Joanną – nie zaprzeczaj! I przyjeżdżałeś do mnie.
Jesteś nieuczciwy. Nigdy nie byłeś. Ani wobec mnie, ani wobec niej. Ty chyba
nawet wobec samego siebie uczciwy nie jesteś, więc po prostu daj sobie spokój.
Wtrącenie się Baśki było ci po prostu na rękę.
– Majka, to nie tak… – Jerzy patrzył na mnie ze zdziwieniem.
– A jak? Kim chciałeś być? Kolegą? Przyjacielem? Kochankiem?
– Bo mężem na pewno nie – podpowiedziała Baśka, pijąc
następną lampkę szampana.
– Przestań – ostrzegłam.
Jerzy zaśmiał się cichutko.
– Mężem? Nie no, dziewczyny…
– Nie jestem już dziewczyną, sam to zauważyłeś i to przed
chwilą – nie dopuściłam, by dokończył swoją myśl. – Jest mi głupio, a wiesz
dlaczego? – spytałam. – Bo zmarnowałam z tobą czas. Znajomość z tobą nie
wniosła w moje życie nic nowego, nic wartościowego. Co więcej, podkopała moje
poczucie wartości. Przez te wszystkie miesiące myślałam, że coś ze mną jest nie
tak, że nie potrafię, nie umiem ciebie sobą zainteresować. Że jestem nudna,
brzydka i beznadziejna.
– Majka, daj spokój, przecież ja nie chciałem…
– Ale tak było. Nie obchodzi mnie, czego chciałeś lub nie
chciałeś. Tak było.
– Zbieraj się – powiedziałam do Baśki, która dopijała
szampana.
– Majka – Jerzy złapał mnie za rękę – proszę, ja ci wszystko
wytłumaczę.
– Ale to mnie już nie interesuje – odpowiedziałam zgodnie z
prawdą, bo zdałam sobie sprawę z tego, że Jerzy naprawdę już dla mnie nic nie
znaczy. – Nie interesuje mnie, dlaczego nigdy wcześniej nie złożyłeś mi życzeń,
skoro znasz datę moich urodzin. Nie interesuje mnie, czy jesteś żonaty, wolny,
czy w innym stanie. Jesteś mi zupełnie obojętny. Choć długo tak nie było –
przyznałam. – Uwolniłam się od ciebie, od myśli o tobie, od tęsknoty za tobą. I
wiesz? Uświadomiłam to sobie dopiero dziś. Teraz. Wszystkiego dobrego, Jurku –
uśmiechnęłam się i pociągnęłam za rękę Baśkę.
– Majka – Jerzy próbował jeszcze coś powiedzieć, ale już nie
słuchałam. – Byłam szczęśliwa.
Komentarze
Prześlij komentarz