Śmierć czai się za każdym drzewem (14)
W głosie Jacka nie słychać było zdenerwowania, które w moim
pojęciu powinno towarzyszyć zaniepokojonemu nieobecnością żony mężowi, toteż moje
podejrzenie, że Baśka siedziała w tamtej chwili obok niego, pijąc piwo i
ciesząc się, że mnie wyprowadza w pole, nabrało rumieńców. Oczami wyobraźni
widziałam ją zwiniętą w kłębek na przepastnej kanapie, otulonej ulubionym kocem
i ze szklanicą bursztynowego płynu w ręce, dającą tajemne znaki Jackowi i instruującą
go na migi, jak mnie zmiękczyć. I ten osioł dał się jej wkręcić w coś takiego,
pomyślałam z politowaniem. Zaczęłam mówić głośno i wyraźnie, by Baśka mogła
usłyszeć bez trudu to, co mam jej do przekazania.
– Nie wróciła i raczej dzisiaj nie wróci – rzekłam dobitnie.
Stojąca obok mnie matka zakryła dłonią usta, patrząc na mnie z przerażeniem.
– Co? – zapytał Jacek, jakby nie do końca zrozumiał moje
słowa. – Jak to nie wróci? Dlaczego? Co się stało?
Jego spokój umocnił we mnie tylko przeświadczenie o tym, że
jestem na dobrej drodze do zniweczenia planów tych dwojga bęcwałów.
– A co się miało stać? – zapytałam beztrosko. – Baśka
wyjechała na trochę i na razie nie wróci. Nie starałeś się, zaniedbywałeś
mężowskie obowiązki, sprowadziłeś jej do domu tego Hugona całego, całe dnie
tylko nim się zajmowałeś i Baśka wreszcie zrozumiała, że musi sobie znaleźć
odskocznię. Więc znalazła. Ale nie martw się. Poskacze, poskacze i wróci –
zakończyłam triumfalnie z nadzieją, że zaraz usłyszę w słuchawce wściekły głos Baski
oskarżającej mnie o podobieństwo do zwierza jakiegoś, czyli zwyczajnej świni.
Niestety, nic takiego nie nastąpiło. Jacek chyba musiał przetrawić moje słowa,
bo odezwał się dopiero po chwili.
– To o to chodzi? Hugo jej przeszkadza i postanowiła nie
wrócić na noc do domu? Gdzie ona jest? Ty mi nie będziesz przekazywać takich
informacji, chcę sam z nią porozmawiać. Daj ją do telefonu – zażądał.
– Dać to można pięć złotych na tacę, a człowiek do telefonu
może podejść. I przestań wreszcie udawać. Daj już sobie spokój. Powiedz tej
wariatce, że nie dam się wkręcić w tę dziecinadę. Co, żonka siedzi tam teraz,
prawda? Głupia jakaś.
– Czy ty się dobrze czujesz? Pytam po raz ostatni, gdzie
jest moja żona? Jeżeli nie podejdzie do telefonu, zgłoszę jej zaginięcie na policji.
Ostrzegam cię.
– A zgłoś, zgłoś. Zaczną jej szukać dopiero po dwudziestu
czterech godzinach, a wtedy to ona sama wróci…, skoro uparcie twierdzisz, że
jej nie ma – dodałam z przekąsem.
– Słuchaj, wariatko! – wrzasnął Jacek. – Ja ciebie ostatni
raz pytam, gdzie jest moja żona? Coś ty z nią zrobiła, co? Co z nią zrobiłaś?
Usatysfakcjonowana odłożyłam słuchawkę, choć moja mama stała
obok mnie jak słup soli.
– Czyś ty naprawdę zgłupiała? – zapytała wzburzona. – Coś ty
mu nagadała? Po co się wtrąciłaś w ich małżeńskie sprawy? Czy Baśka cię
upoważniła do tego, byś mówiła o tym Hugonie? I gdzie to niby ona miałaby tak
poskakać? Że niby skok w bok zrobiła? Czyli zdradziła go? A jak ten jej mąż
uwierzy w ten skok w bok? Natychmiast zadzwoń i wyjaśnij… – zażądała.
– Mamo, nie wiesz, o co chodzi, więc się nie wtrącaj –
poprosiłam. – Ja ich dobrze znam. Jak myślisz, gdzie Baska mogłaby być o tej
porze? Naprawdę sądzisz, że nie wróciła do domu? Co jej się mogło stać? Ona w
taki sposób chce wywołać u mnie poczucie winy i to diabli wiedzą za co. A co do
Hugona, to będzie małpa miała nauczkę – stwierdziłam hardo, choć w tym momencie
uświadomiłam sobie, że przekazując Jackowi informacje o Hugonie, nadużyłam
zaufania Baśki, która przecież skarżyła mi się na swoją sytuację w tajemnicy, i
teraz pewnie trwała u nich awantura wywołana poniekąd przeze mnie.
– Majka, a jeżeli Basia naprawdę nie wróciła jeszcze do
domu?
To pytanie nie tylko pozostało bez odpowiedzi, ale i zasiało
we mnie ziarno niepokoju. A jeżeli nie wróciła? Bez słowa poszłam do pokoju, by
się położyć, lecz sen już nie nadszedł.
Komentarze
Prześlij komentarz