Śmierć czai się za każdym drzewem (11)

– A co ty sobie, kurwa, wyobrażasz? – zaczęłam. – Mam łapać męża za wszelką cenę, tak jak ty? I może mam posłużyć się twoim przykładem i odpowiedzieć na ogłoszenie w gazecie „Poznam panią z dużym biustem”? Że też ci ręka nie zadrżała, gdy na nie odpowiadałaś, idiotko! I jeszcze jedno. Jak będę chciała się dowiedzieć, jak włazić w dupę mężowi, który mną poniewiera i każe mi służyć swojemu chłoptasiowi, to również wezmę przykład z ciebie. Tobie wychodzi to rewelacyjnie. Ty to nazywasz kompromisem? Nie ośmieszaj się! Jesteś wściekła na cały świat, wyżywasz się na mnie, wciągasz mnie w gierki z tym Hugonem. A teraz mnie obrażasz? Ty ślepa jesteś? Nie widzisz, co się dzieje w twoim domu? O ile to jeszcze jest twój dom. Nie zauważyłaś, że Hugo zajmuje w nim pierwsze miejsce? Że Jacek wystarczy mu i za ciebie, i za wszystkie kobiety świata? Że… – mocny cios w policzek ostudził moje zapędy do wyłuszczenia Baśce wszystkich wad jej męża. W jednej chwili upodobniła się do dojrzałego pomidora. Napięta skóra twarzy zdradzała nadchodzący wybuch. Nie dziwota, pomyślałam zawistnie, woda w kotle zawrzała, więc musi bidulka spuścić trochę pary, bo ją szlag na miejscu trafi. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że właśnie uderzyła mnie w twarz.
– To ogłoszenie, to miała być tajemnica – zaczęła w miarę spokojnie. – Obiecałaś trzymać gębę na kłódkę, a ty co? Ciosem poniżej pasa mnie załatwiasz? I co teraz zamierzasz? Rozpowiedzieć wszystkim, że znalazłam męża, czytając ogłoszenia prasowe? Do jakiej podłości się jeszcze posuniesz ty suko?
– Głupia jesteś. Jak obiecałam, że nikomu nie powiem, to tak będzie. Ty zaczęłaś, pamiętasz? Czepiasz się, dokuczasz, jesteś podła. Naprawdę myślisz, że tak uwielbiam być sama? Że to jest mój wybór? Nie spotkałam nikogo dla siebie, czy to jest tak trudno zrozumieć?
– Nie spotkałaś, bo jesteś egoistką! Myślisz tylko o sobie. Fajnie jest być singlem. Żadnych zobowiązań, żadnych kłopotów. Czyste mieszkanie, wypłata dla siebie, figura nie zniszczona ciążami. Kiedy chcesz wracasz, kiedy chcesz wychodzisz, mamusia obiad ugotuje, na stół poda. Fajnie co?
– Rany, Baśka, ty nie jesteś normalna. Egoizm? Singielka? Co jest egoizmem? Samotność? Wiesz, jak czytam te durne artykuły, które właśnie cytujesz, to niedobrze mi się robi. Samotność jest wygodna? Brak miłości nazywasz wygodą? Brak bliskiej osoby, czułości, poczucia bezpieczeństwa? Poczucia, że ktoś cię kocha i chce z tobą być? Wiem, wszyscy się z tej miłości wyśmiewają, mówią o niej lekceważąco, najwięcej ci, którzy już mają kogoś bliskiego albo którym się po prostu nie powiodło. Naprawdę myślisz, że ludzie wybierają samotność świadomie? Bo tak decydują, bo tak chcą? Niektórzy z nas po prostu nie znajdują sobie pary. Durni dziennikarze i jeszcze głupsi psychologowie mogą sobie mówić co chcą o egoizmie i wygodzie, ale prawda jest taka, że ludzie nie znajdują sobie pary. Czasami tak się dzieje i nic na to nie poradzisz. No dalej! Powiedz teraz, że jestem tak okropna, że nikt mnie nie chce. Ale wiesz co? U ciebie też miłości nie widać. Nie wiem, o co chodzi w twoim małżeństwie, ale bardziej mi ono wygląda na jakiś układ, niż na związek kochających się ludzi. A mówiłam ci, nie odpowiadaj na to ogłoszenie. I teraz masz za swoje – dodałam z satysfakcją.
Baśka stała przede mną jak skamieniała. Jej twarz, w tej chwili biała jak kreda, przypominała maskę. Już mi się zrobiło głupio. Pomyślałam, że przesadziłam i zupełnie niepotrzebnie wspomniałam o tym nieszczęsnym ogłoszeniu, już ją chciałam przeprosić, gdy nagle się ocknęła z letargu, by rzucić mi w twarz obelgę zwalająca z nóg.
– Ty niby miałabyś odpowiedzieć na takie ogłoszenie? – prychnęła pogardliwie. – Ty? Facet musiałby w tobie dwie studnie wykopać, a i tak by tam żadnych piersi nie znalazł, ty łamignacie! A co do wygody, to podtrzymuję swoje zdanie. Jest ci wygodnie. I coś mi się wydaje, że nawet z seksem sobie nieźle radzisz. Ostatecznie wystarczy palcem kiwnąć, a Karpik już stoi w gotowości bojowej. Jak ludzie mówią, to zawsze w tym jakieś ziarno prawdy jest.
Stałam osłupiała na leśnej polanie i nie mogłam znaleźć słów, by wyrazić to, co czułam w tej chwili. Karpik? Czyli że ja z Karpikiem? Jak ona mogła? Jak śmiała? Jeśli moja przyjaciółka takie rzeczy mówi, to czy można dziwić się ludziom? I czy to rzeczywiście jest jeszcze moja przyjaciółka? Spojrzałam na tę wariatkę, przez którą zabrakło mi tchu w piersiach. Oddalała się ode mnie, wykrzykując od czasu do czasu jakieś nieprzyjemne uwagi na temat mankamentów mojej urody. Płakała przy tym głośno i wycierała nos chusteczką. Zdążyłam zarejestrować, że chusteczka była moja. Wycierała swój zasmarkany nochal moją chustką!
– Chustkę mi oddaj! – wrzasnęłam zadowolona, że odegrałam się na tej małpie i zaraz mi odda moją własność, a sama będzie musiała paradować po lesie ze smarkiem wiszącym do pasa, ale ona już nie usłyszała mojej uwagi, znikając w leśnym gąszczu.
Odechciało mi się grzybów. Postanowiłam wracać do domu. Samochód stał na leśnym parkingu, do którego jakoś się doczłapałam, mając nadzieję, że Baśka za chwilę jednak wróci. Zdążyłam już bowiem ochłonąć i doszłam do wniosku, ze skoro tak się do mnie rzuciła, to pewnie w jej domu naprawdę dzieje się coś niedobrego, ale dlaczego uczepiła się właśnie mnie? Przez moment miałam ochotę wrócić do domu, ale uświadomiłam sobie, że przecież nie zostawię tej idiotki dziesięć kilometrów od domu, więc zgasiłam silnik i czkałam. Kiedyś musiała nadejść. Miałam przez moment chęć zostawienia jej samej, ale potem sobie uzmysłowiłam, że taka autostopowiczka jak ona, na pewno by sobie świetnie poradziła, ale ja byłabym już przegrana na całej linii. Po takim numerze nie miałabym szans na pogodzenie się z nią, więc postanowiłam jednak poczekać, choć żal do niej kłębił się we mnie nieustannie. Wyobraziłam sobie Baśkę trzęsącą ze strachu portkami, zwłaszcza, że nie znała tych lasów i błogie zadowolenie spłynęło na me skołatane serce. Z prawdziwą przyjemnością włączyłam radio. Tak, w tym momencie byłam prawdziwą egoistką i było mi z tym wspaniale. 

Komentarze

Popularne posty