E jak Ewa (149)




Czasami miała wszystkiego dość. Brzuch stawał się coraz większy. Właściwie nie powinna się temu wcale dziwić, przecież od porodu dzieliły ją zaledwie tygodnie, ale naprawdę już miała tego wszystkiego dosyć. Nie mogła patrzeć sama na siebie, ale nie mogła też nie podejść po kilka razy dziennie do wielkiego lustra, wiszącego w przedpokoju. Jak można mieć tak ogromny brzuch, myślała wtedy. Gdy chodziła w ciąży z Jagodą, nie miała aż tak dużego brzucha, może ludzie mieli rację, gdy mówili, że tym razem urodzi chłopca? Chwała Bogu, że mimo tych monstrualnych rozmiarów, dobrze się czuła i nie musiała rezygnować ze zbyt wielu rzeczy, a Krzysiek interesował się bardziej ich przyszłym dzieckiem i zaspokojeniem ich przyszłości niż jej wyglądem. Marzyła o powrocie do dawnej figury i dawnej formy, zwłaszcza, że dzięki zapobiegliwości Krzyśka miała teraz mnóstwo nowych rzeczy, w których świetnie będzie wyglądała. Wyciągała je z szafy po kilka razy dziennie i próbowała sobie wyobrazić, jak je nałoży. Wszystko szło jak po maśle. Matka płaciła za nią alimenty na Jagodę i opłacała mieszkanie, Krzysiek zabezpieczał codzienne potrzeby. Może niepotrzebnie wpadła tak wcześnie z drugim dzieckiem, ale dziecko to właściwie żaden problem, a kto wie, czy nie było rozwiązaniem jej problemów? Jakoś to będzie. Przyjdzie dziecko, przyniesie ze sobą bochenek chleba, jak mawiała jej babcia. Z głodu nie umrą.
Przejrzała znowu zawartość półek w łazience, radując oczy kolekcją firmowych kosmetyków. Nigdy dotąd takich nie miała. Tym razem zabiorą się z Krzyśkiem za monopolowy. Najwięcej kasy można zarobić. A forsa była im bardzo potrzebna. Krzysiek opracował dokładnie cały plan, zebrał już nawet zamówienia. Jak dobrze pójdzie, wpadnie im w ręce kilka tysięcy! Takiej forsy nigdy dotąd nie widziała na oczy. Zraz po porodzie pójdzie odwiedzić Jagodę, tak postanowiła. Ile mała skończy niedługo lat? Cztery? Ależ ten czas szybko leciał. Miała już tak dużą córkę! Odsztafiruje się tak, że Ewce i starej oczy zbledną, a Zbyszek będzie wył za nią po nocach, zamarzyła. Kupi małej puzzle i jakąś ekstra zabawkę. Najlepiej misia, bo Jagoda nigdy nie przepadała za lalkami, i pójdzie. Była pewna, że ich wszystkich szlag na miejscu z zazdrości trafi. Ciekawe, jak Jagoda zareaguje? Czy ją pozna? Coś zakłuło ją w samo serce. To ona się doprowadziła do tego, że teraz się boi, że jej własne dziecko nie pozna? Jezu drogi! Przysiadła na kanapie i zakryła oczy dłońmi. Jej własne dziecko. Z krwi i kości. Czy ją pozna? A ona? Pozna małą? Czy w gromadzie innych dzieci będzie umiała wskazać własną córkę? Jak mogła doprowadzić do takiej sytuacji? Jak mogła dopuścić do tego, żeby taka ohydna Ewka zastąpiła ją jej dziecku? Zaczęła robić wyrzuty samej sobie. Do czego doprowadziła? Na jakie życie skazała Jagódkę? Jaką krzywdę jej wyrządziła, dopuszczając, żeby wychowywały ją te dwie obce baby. Przypomniała sobie scenę z cyrku i przerażenie malujące się na buzi jej córki, kiedy do niej podeszła i chciała ją wziąć na ręce. Zachowała się jak ktoś zupełnie obcy, nie jak moja córka, pomyślała. I jak przytuliła się wtedy do Ewki, przypomniała sobie z kolejnym ukłuciem w sercu. A przecież to nie Ewka nosiła ją przez dziewięć miesięcy pod sercem, to nie Ewka rodziła ją w bólu, to nie ona rozwijała zawiniątko, które przyniosła jej siostra, i  sprawdzała, czy ma wszystkie paluszki na swoim miejscu! To nie ona! Położyła rękę na brzuchu i delikatnie go pogładziła.
Ty będziesz tylko mój, tylko mój. Nie będzie żadnej drugiej Ewki, żadnej drugiej Napierskiej. Nawet matka nie będzie miała prawa wypowiadać swojego zdania! To dziecko będzie tylko jej, niczyje inne. Nawet Krzysiek jej go nie zabierze.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty