E jak Ewa (22)



– A niech się ciocia odczepi, dobrze? A skoro tak ciocia się Jędrzejową ciotką boi zostać, to mam nadzieję, że tym razem obejdzie się bez zapraszania go do nas i robieniu planów na temat naszego ślubu! Pamiętam, jak to rok temu było. Już ciocia z nim nawet ustaliła, w jakiej sukni pójdę i ilu gości zaprosić trzeba. Ciocia sobie potem wróciła do siebie, a ja tu zostałam! – krzyknęła. Już miała wyjść z pokoju, trzasnąwszy uprzednio donośnie drzwiami, ale pomyślała, że ciotka z matką byłyby bardzo usatysfakcjonowane tą rejteradą, więc postanowiła nie dać się wyprowadzić z równowagi bardziej niż to będzie konieczne. Ciotka zakrztusiła się ze śmiechu. Spojrzała na nią uważnie. Jasne oczy siostrzenicy przypominały teraz szparki, a usta tworzyły wąziutką kreskę.
– Krystyna, popatrz tylko, czysta babcia Ala, Jezus Maria! – krzyknęła. – Czego się wściekasz? Kto chce cię do czego zmuszać? Ja? To twoja matka ma takie ambicje, nie ja. Nie ty tu jesteś najważniejsza. A swoją drogą ten sąsiad to chyba durny jaki, co? Mało to młodych dziewczyn pod nosem, żeby za trzydziestoletnią babę się brać? Naczytała się książek i myśli, że życie to książka, pewnie romans jaki. A w życiu tak nie ma. O, widzisz, co się dzieje. Na Zbyszka zobacz. Nie wydziwiaj lepiej i bierz sąsiada jak leci. Nie podoba się? Może nogę ma krótszą albo lekki zezik? Wybrzydzać mogłaś lata temu, no i wybrzydzałaś. Jeszcze jak! Wszystkich chłopaków popędziłaś. Damiana, potem tego naszego Mirka. A do Stasia, co ci list przysłał, to nawet nie odpisałaś. Wiesz, jak ja się przez ciebie wstydziłam?
– To po co mi ciocia ciągle kogoś swata? To nie osiemnasty wiek, do cholery! I ten Stasiu jakiś niewydarzony. Chce ciocia zobaczyć, jakie mi zdjęcie przysłał? Że już o błędach nie wspomnę. Niech mi ciocia nikogo nie swata, to i wstydzić się nie będzie.
– A co, to źle, że chcę pomóc mojej ulubionej siostrzenicy? – zaperzyła się ciotka. – Zapamiętaj sobie, w naszej rodzinie każda kobieta wychodziła jak dotąd za mąż i to bardzo młodo i ty nie będziesz tego na siłę zmieniać. Jak byś się w naukowca nie bawiła, to kto wie, może już byś i swoje dzieci miała. Też mi wymyśliła! Studia, wielkie mi rzeczy. Od tej nauki tylko włosy masz słabsze, a swoja drogą, że też musiałaś odziedziczyć po babci najgorsze cechy! A co ci się w Stasiu nie podobało? Chłopak swojski, zdrowy, dorodny. Taki to i do pitki i do wybitki, czy jakoś tak, nie wiem jak to było.
– Do jakiej pitki? Co ciocia tu znowu wymyśla? Swojski to ser może być albo chleb, a nie chłopak. Swojski, też wymyśliła! – Ewa zdenerwowała się na dobre. – Srebrny ząb na fotografii połyskuje, za latarnię mógłby służyć, no pewnie że swojski chłop. „Przepraszam za błendy”– napisał. „Błendy”? Do polonistki? I po co mi ciocia tego Staszka wyszukała, co? I po kiego grzyba? Zosia przykucnęła zgięta nagłym atakiem śmiechu.
– Patrzcie państwo – śmiała się – srebrny ząb jej się nie podoba. Głupia jakaś! Przynajmniej zęby ma, no i co z tego, że srebrne? Takie trwalsze. Jędrzej w ogóle zębów niedługo miał nie będzie i też babę sobie znalazł, a tobie srebrny ząb przeszkadza? I co z tego, że ortografii się nie zna? Z ortografią się do łóżka nie położysz, dziwaczko. Szkoły pokończyła i teraz ludzi nauczać będzie. Te szkoły to ci kiedyś bokiem wyjdą, jak bez chłopa na starość zostaniesz. I po co ci one były?

Komentarze

Popularne posty